Lotto Ekstraklasa. Śląsk zagrał z Ruchem na szóstkę! Hat-trick Bilińskiego
Lotto Ekstraklasa. Śląsk Wrocław wyraźnie lepszy od Ruchu Chorzów w meczu 33. kolejki grupy spadkowej Lotto Ekstraklasy. Podopieczni Jana Urbana zaaplikowali rywalowi aż sześć bramek, a hat-trickiem popisał się Kamil Biliński.
[przycisk_galeria]
"Śląsku grać, k... mać!" - zaczęli skandować kibice na młynie, gdy tylko sędzia Tomasz Kwiatkowski gwizdnął w sobotę na Stadionie Wrocław po raz pierwszy. No i piłkarze Śląska zastosowali się do tej delikatnej sugestii od pierwszych minut. Najwidoczniej pomogły wewnętrzne rozmowy w szatni bez trenera, wizyta wiceprezydenta Bluja i pogawędka z Morioką. Właśnie po Japończyku było widać chyba najbardziej tę przemianę. Nareszcie zaczął biegać, podawać piłkę w punkt a czasem nawet pobrudził spodenki ofiarnym wślizgiem.
Gospodarze mogli prowadzić już w 12. minucie. Piłkę dokładnie ze skrzydła wrzucił Mateusz Lewandowski, a Kamil Biliński wyrósł nad obrońców i uderzył w kierunku Libora Hrdlicki. Słowak interweniował źle i piłkę musiał wygarniać zza linii... No właśnie - ale czy całym obwodem wpadła do bramki? Piłkarze Śląska protestowali, lecz arbiter pozostał nieugięty. No i jak wykazały telewizyjne powtórki - miał rację, brakło kilku centymetrów.
Kilka minut później Śląsk wyszedł jednak na prowadzenie. Precyzyjnie, płasko dośrodkował z prawej strony Kovacević, a Kamil Biliński precyzyjnie skierował piłkę do siatki bliżej dłuższego słupka bramki Ruchu. Uderzenie było ładne, lecz kolejny raz zaspali środkowi obrońcy "Niebieskich" - Rafał Grodzicki i Michał Helik. Cały mecz mieli zresztą duże problemy, by w odpowiednim momencie i miejscu wybić się w powietrze i wybijać kolejne piłki.
Do przerwy Ruch praktycznie nie zagroził poważnie bramce Mariusza Pawełka - jeden strzał i to prosto w ręce doświadczonego bramkarza.
Mimo dobrej gry Śląska w pierwszych trzech kwadransach, chyba nikt nie spodziewał się tego, co stało się na początku drugiej połowy. Wrocławianie w ledwie siedem minut zdemolowali Ruch strzelając trzy bramki! Najpierw Ryota Morioka dobił strzał Roberta Picha. Piłkę wypluł przed siebie Hdrlicka, a kroku do przodu nie zrobił Marcin Kowalczyk, więc nie ma absolutnie mowy o spalonym Japończyka, co sugerowali niektórzy chorzowianie.
Na 3:0 podwyższył Biliński. Tym razem Łukasz Madej na stojąco oszukał przy linii przeciwnika, wrzucił piłkę na krótki słupek, a tam "Bila" wślizgiem uprzedził Michała Helika. Gol na 4:0 był autorstwa Piotra Celebana. Po rzucie rożnym Kovacevica wparował z impetem w pole karne, mocno uderzył główką i choć pierwszy strzał trafił w bramkarza, to poprawka była już celna. Gdy za moment "Celik" wybił głową piłkę zmierzającą do pustej bramki, stało się jasne, że nic tu nie może się już stać.
Ruch nadal statystował, a Śląsk strzelał. Na 5:0 trafił Biliński, notując tym samym hattricka (wykorzystał fatalny kiks Łukasza Surmy), a wynik meczu ustalił Morioka.
Ten mecz nie pozostawił złudzeń, kto jest lepszy i dał nadzieję kibicom Śląska, że ta drużyna utrzyma się w Ekstraklasie.
Atrakcyjność meczu: 7/10
Piłkarz meczu: Kamil Biliński
[przycisk_galeria]
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy
Pod Ostrzałem GOL24
WIĘCEJ odcinków Pod Ostrzałem GOL24;nf