LOTTO Ekstraklasa. Śląsk i wyjazdy – to się łączy. Kolejna wygrana
LOTTO Ekstraklasa. O ile na własnym boisku Śląsk Wrocław notorycznie przegrywa albo remisuje (jak w 1. lidze Podbeskidzie Bielsko-Biała), o tyle na wyjazdach radzi sobie dobrze, żeby nie powiedzieć nawet bardzo dobrze. W meczu 14. kolejki łatwo rozprawił się z Górnikiem Łęczna w Lublinie. Wygrał 3:0. Wynik golem z rzutu wolnego otworzył Ryota Morioka. Potem na listę strzelców wpisali się jeszcze Kamil Biliński i Peter Grajciar. Może w klubie powinni zastanowić się nad wnioskiem o grę tylko na wyjazdach? W tym sezonie Śląsk zapisał na nich 14 z 18 punktów! (bramki na obcym terenie to 13-5).
Przed spotkaniem nie było łatwo wskazać faworyta. Rywalami byli sąsiedzi z ligowej tabeli, mający na swoim koncie podobny bilans punktowy. Obie drużyny w ostatnich dwóch meczach zdobyły cztery punkty, ale w lepszych nastrojach byli „Górnicy”.
Łęcznianie zdawali się być na fali wznoszącej, po tym jak zanotowali w ostatniej kolejce pierwsze wyjazdowe zwycięstwo. Podopieczni Andrzeja Rybarskiego szczęśliwie pokonali Wisłę Płock 2:1, choć po pierwszej połowie mogli przegrywać 0:3. Jednak kapitalne okazje bramkowe dla płocczan zmarnował wówczas Giorgi Merebaszwili.
Tym razem, rywale Górnika bezlitośnie wykorzystali wszystkie szanse jakie stworzyli przed przerwą. Po pierwszym kwadransie było 0:1, a pięknego gola z rzutu wolnego strzelił Ryota Morioka. Prowadzenie gości podwyższył Kamil Biliński, który popisał się kapitalnym uderzeniem z dystansu.
Następnie, na lewym skrzydle szarżował Alvarinho, który dośrodkował w pole karne. Bramkarz zielono-czarnych, Sergiusz Prusak nieudanie interweniował, do piłki dopadł Peter Grajciar i skierował futbolówkę do siatki.
Co ciekawe, pierwsze sytuacje podbramkowe w meczu stworzyli sobie łęcznianie, ale strzały głową Przemysława Pitrego i Macieja Szmatiuka nie zaskoczyły golkipera Śląska, Lubosa Kamenara. Trzy mocne ciosy sprawiły, że plan Górnika na to spotkanie kompletnie się rozsypał i przyjezdni schodzili na przerwę z trzybramkową zaliczką.
Mimo niekorzystnego rezultatu, gospodarze weszli w drugą połowę z animuszem. Najpierw Grzegorz Bonin oddał groźny, choć niecelny strzał z 16 metra. W kolejnych fragmentach nieudane próby z dystansu oraz z rzutu wolnego zanotował Krzysztof Danielewicz. Najlepszą szansę na honorowe trafienie dla Górnika miał Szymon Drewniak, ale 25-letni pomocnik przegrał pojedynek z dobrze dysponowanym Kamenarem.
Wrocławianie kontrolowali przebieg meczu, cofnęli się i zmusili łęcznian do ataku pozycyjnego, od czasu do czasu kontratakując. Po zmianie stron, grającym na pełnym luzie Moriocie i spółce brakowało jednak skuteczności. W końcówce, efektowną przewrotką popisał się wprowadzony z ławki Sito Riera. Piłka po jego strzale obiła poprzeczkę.
Śląsk udowodnił, że jest w tym sezonie zespołem bardzo dobrze spisującym się na wyjazdach. Dla ekipy prowadzonej przez
Mariusza Rumaka było to czwarte zwycięstwo w siódmym spotkaniu na obcym boisku.
- Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu, stworzyliśmy kilka okazji i strzeliliśmy ładne bramki – przyznał szkoleniowiec wrocławian. - Ten mecz był dla nas bardzo trudny taktycznie. Nasze kontrataki często miały przewagę liczebną, choć nie mogliśmy ich wykorzystać. Istotne jest to, że nie straciliśmy bramki i to bardzo nas cieszy. Nie łatwo się wygrywa 3:0 na wyjeździe. Wierzę, że po tym meczu dostaniemy kopa i jesteśmy optymistycznie nastawieni przed kolejnym spotkaniem – dodał Rumak.
- Szybkie raz, dwa trzy. Nie byliśmy dzisiaj w stanie strzelić bramki, co jest na minus. W większości zadecydowały błędy indywidualne. Nie możemy się głaskać i mówić, że nie mamy szczęścia. Na plus jest to, że nie mogę odmówić chłopakom ambicji - podsumował trener Górnika, Andrzej Rybarski.
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy
Najwyższe frekwencje w Ekstraklasie w tym sezonie [TOP 10]