LOTTO Ekstraklasa. Śląsk dał się wykiwać. Zamiast wygranej tylko remis z Górnikiem Łęczna
LOTTO Ekstraklasa. Cztery gole obejrzeli kibice we Wrocławiu. Śląsk szybko zbudował dwubramkową przewagę, ale potem wyraźnie odpuścił i pozwolił Górnikowi Łęczna na strzelenie dwóch goli.
[przycisk_galeria]
Obie drużyny przystąpiły do meczu w przewidywanych. Jedyną, choćc niewielką niespodzianką, był występ w pierwszym składzie Kamila Bilińskiego. Z drugiej strony napastnik Śląska ma patent na Górników - strzelił trzy bramki w czeterech spotkaniach. Gospodarze zaczęli z animuszem, już w 1. minucie mogli objąć prowadzenie, ale Madej fatalnie dośrodkował do Bilińskiego. W 7. minucie dobrą okazję po podaniu Bonina miał Śpiączka, ale został zablokowany. Po kwadransie wyrównanej gry Śląsk objął prowadzenie, a katem drużyny z Łęcznej okazał się... Bila. Napastnik Śląska dobrze znalazł się w polu karnym po podaniu Riery i strzałem po ziemi pokonał Prusaka.
Kolejne minuty to pprzewaga Śląska. Niezłą okazję miał Riera, ale źle dograł do Bilińskiego. Napastnik wrocławian w 23. minucie miał kolejną dobrą okazję, ale Prusak tym razem obronił. W rewanżu z dystansu mocno uderzał Tyminski, piłka jednak poszybowała obok bramki Pawełka.W olejnych minutach niewiele się działo na boisku, nie licząc typowej walki w środku pola. Spalony Śpiączki, faul Bilińskiego i w zasadzie tyle emocji. Dopiero w 41. minucie kapitalnym, soczystym strzałem z dystansu popisał się Dankowski, ale piłka minęła bramkę gości. Chwilę później było już jednak 2:0. Szybka akcja gospodarzy zakończona podaniem Bilińskiego do Picha i Słowak płaskim strzał wykorzystał sytuację sam na sam z Prusakiem.
Górnicy rzucili się natychmiast do odrabiania strat. Najpierw Kokoszka przyjął na ciało strzał z dystansu, potem Pitry wygrał pojedynek główkowy, ale trafił w boczną siatkę. Wreszcie tuż przed przerwą Pawełek szczupakiem interweniował za polem karnym, tym samym uprzedzając Śpiączkę. Do przerwy 2:0.
Druga połowa rozpoczęła się od atomowego strzału z dystansu Madeja, który minimalnie minął bramkę gości. Minutę później Riera z Bilińskim rozegrali ładną akcję, ale obrońcy w porę wybili piłkę na rzut rożny. W 56. minucie kapitalną sytuację miał Pich, ale słowacki skrzydłowy przegrał pojedynek sam na sam z Prusakiem. Zamiast 3:0 zrobiło się... 2:1, bo kontaktową bramkę zdobył wprowadzony w przerwie Drewniak. Bramka niewiele jednak zmieniła w przebiegu gry. Znowu gra toczyła się w środku, sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. W 68. minucie strzelał Riera, ale bardzo niecelnie. Dwie minuty później z jakiś 35 metrów przymierzył Dankowski, ale ponownie niecelnie.
Wszystko przebiegało pod dyktando Śląska do mniej więcej 75. minuty. Wtedy gospodarze się cofnęli i zaczęły się kłopoty. Pawełek niepewnie wybijał piłkę, mylili się też obrońcy. W końcu do piłki w polu karnym doszedł Hernandez i lobem z ostrego kąta pokonał Pawełka. 2:2 i mecz rozpoczął się od początku. Gol pobudził gości. W 87. minucie okazję miałl Ubiparip, ale Pawełek łatwo złapał ten strzał. W kolejnej akcji strzelał Engels, ale za lekko. Później okazję miał Zwoliński, ale po dośrodkowaniu Augusto nieczysto uderzył w piłkę. W doliczonym czasie gry Zwoliński miał jeszcze lepszą okazję. Piłka wędrowała jak po sznurku Engels - Kovacevic - Riera - Zwoliński, ale ten ostatni strzelił z 11 metrów w sam środek bramki.
Piłkarz meczu: Sito Riera
Atrakcyjność meczu: 6/10
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy
Staże trenerów w Ekstraklasie. Od ilu dni pracują?
#TOPSportowy24;nf - SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/8c4790f8-9ed2-2b9f-446b-a44a8c23d986,c7cbd5e3-afdd-da02-18f5-14b93fa4fe9f,embed.html[/wideo_iframe]