LOTTO Ekstraklasa. Rozpędzony Kolejorz zatopił Arkę. Lech znowu na szczycie
LOTTO Ekstraklasa. Lech Poznań nie zwalnia tempa. W Gdyni piłkarze Nenada Bjelicy już w pierwszej połowie wbili Arce 3 gole. Ostatecznie wygrali 4:1. Dzięki kompletowi punktów poznaniacy zostali liderami tabeli. Na wiosnę Kolejorz jest nie do zatrzymania: 5 zwycięstw w 5 ligowych meczach, bilans bramek: 14:1!
Pozostając w tematyce kolejarskiej, ten mecz to może nie było starcie ekspresu z pociągiem towarowym, ale Lech miał ogromną wartość dodaną w postaci topowych piłkarzy Ekstraklasy. Po pierwszej połowie Arka leżała na deskach, ale pokazała też trochę jakości.
Rację miał Nenad Bjelica mówiąc, że Lech jest o pięć miesięcy lepszy i mecz z Arką, w którym padł bezbramkowy remis, już się nie powtórzy. Kolejorz ruszył do ataku od pierwszych minut, rzucił się na Arkę wszystkim co miał i przyniosło to efekt. W pierwszej akcji spotkania w polu karnym Arki po szybkim ataku było aż siedmiu piłkarzy Lecha. Jałocha zdołał jednak wybronić sytuację sam na sam z Jevticiem. Nic już jednak nie mógł poradzić w 5. minucie, kiedy to Gajos skierował piłkę do bramki z pięciu metrów po podaniu Majewskiego.
Chwilę później objawił się geniusz Jevticia, który chyba w środę oglądał Barcelonę, bo strzelił bramkę z kategorii stadiony świata. Szwajcar przejął bezpańską piłkę po rzucie rożnym, minął jednego obrońcę, przełożył sobie piłkę podeszwą a następnie „z fałsza” uderzył z linii pola karnego nie dając szans bramkarzowi Arki.
Taka zaliczka wystarczyła poznaniakom, którzy cofnęli się i chyba trochę specjalnie próbowali wciągnąć Arkę na swoją połowę. Arkowcy skrzętnie z tego korzystali i ich akcje ofensywne wyglądały bardzo obiecująco. To Arka miała większe posiadanie piłki, wymieniała więcej podań ale… nie oddawała strzałów. Obrona Lecha znakomicie oddalała zagrożenie jak tylko się ono pojawiało. Arka naprawdę dobrze przerzucała ciężar gry, rozgrywała na skrzydła i potrafiła zagrać krótkimi podaniami, nie potrafiła jednak przebić się przez mur ustawiony przez obronę gości. W końcowej fazie akcji górą zawsze był Kolejorz.
Czego nie zrobiła Arka, zrobił Lech. Końcówka pierwszej połowy, Arka dalej stara się napierać na bramkę gości, piłkę przejmuje Wilusz i doskonałym kilkudziesięciometrowym podaniem znajduje Kownackiego, który nie myli się w sytuacji sam na sam, posyłając piłkę obok interweniującego Jałochy.
Żółto-niebiescy jednak ani myśleli się cofać, mimo że wielu kibiców miało z pewnością obawy że mecz może się skończyć pogromem. Po przerwie dalej starali się grać swoją piłkę. Przyniosło to efekty w postaci pierwszego straconego gola przez Lecha w 2017 roku. Szwoch z lewego skrzydła zagrał przed pole karne. Siemaszko znakomicie wykorzystał swoją zwinność i przebiegł obok Wilusza, który się potknął. Popularny „Siema” nie pomylił się w sytuacji sam na sam i z zimną krwią wykończył całą akcję.
Trener Niciński chciał by jego zespół poszedł za ciosem. Szwocha zmienił Trytko i Arka przycisnęła Lecha. Na nic się to jednak zdało. Goście przetrwali nawałnicę, a następnie definitywnie zakończyli mecz. Radut dośrodkował z rzutu wolnego, znakomicie w polu karnym przepchnął się Robak, który zmienił Kownackiego, a następnie głową z kilku metrów trafił do siatki.
Tym samym Lech zaanektował całe Pomorze, w ciągu kilku tygodni pokonując Pogoń, Lechię i Arkę. Co ważniejsze, wskoczył na pozycję lidera Ekstraklasy. Arka z kolei mimo wysokiej porażki może chyba z podniesioną głową myśleć o tym meczu. Na tle najlepszej drużyny Ekstraklasy żółto-niebiescy pokazali się z dobrej strony. Lech jest po prostu nie do zatrzymania.
Atrakcyjność meczu: 7/10
Piłkarz meczu: Darko Jevtić
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy
Pod Ostrzałem GOL24
WIĘCEJ odcinków Pod Ostrzałem GOL24;nf
[reklama]
Wartość klubów Ekstraklasy [RANKING]