menu

Lotto Ekstraklasa. Mizeria we Wrocławiu. Bezbramkowy remis Śląska z Portowcami

20 sierpnia 2018, 19:54 | Kaja Krasnodębska

Lotto Ekstraklasa. Spotkanie we Wrocławiu nie było najlepszą reklamą naszej ligi. Ekipa Śląska Wrocław nie wykorzystała atutu własnego boiska i tylko zremisowała z Pogonią Szczecin 0:0. Portowcy zdobyli drugi punkt, ale pozostają na dnie tabeli.

Śląsk podzielił się punktami z Pogonią
fot. Fot. Tomasz Hołod
Śląsk podzielił się punktami z Pogonią
fot. Fot. Tomasz Hołod
Śląsk podzielił się punktami z Pogonią
fot. Fot. Tomasz Hołod
Śląsk podzielił się punktami z Pogonią
fot. Fot. Tomasz Hołod
Śląsk podzielił się punktami z Pogonią
fot. Fot. Tomasz Hołod
Śląsk podzielił się punktami z Pogonią
fot. Fot. Tomasz Hołod
1 / 6

[przycisk_galeria]

Przed startem poniedziałkowego meczu Pogoń Szczecin miała na swoim koncie zaledwie jedną zdobytą bramkę i dokładnie tyle samo punktów. Nie wynikało to bynajmniej z klasy przeciwników, z którymi przyszło jej się zmierzyć. Wręcz przeciwnie - największy kłopot Portowców polega na tym, że za nimi teoretycznie najsłabsze spotkania: z obydwoma beniaminkami, mającym za sobą słabe rozgrywki 2017/2018 Piastem Gliwice oraz słabującą tego lata Cracovią. Zanim podopieczni Kosty Runjaicia ruszyili do tych najpoważniejszych starć, zanotowali trzy porażki.

Nie mogli być więc faworytem wyjazdowego meczu ze Śląskiem Wrocław. Choć gospodarze również mieli za sobą serię meczów bez wygranej, to i w tabeli plasowali się wyżej i mogli pochwalić się lepszą skutecznością. Patrząc na ich grę, przed Tadeuszem Pawłowskim wciąż dużo pracy. W niedzielę druga drużyna, w której wystąpili m.in. Kamil Vacek, Dorde Cotra czy Mat Scalet rozbiła przed własną publicznością Zjednoczonych Żarów 5:1, po pierwszej połowie ich kolegów z Lotto Ekstraklasy widać było, że ten sukces dzień później nie zostanie powtórzony.

Aby zdobyć pięć goli, najpierw trzeba byłoby oddać stosowną liczbę strzałów celnych. A tych było jak na lekarstwo. Do przerwy padły z obu stron zaledwie trzy. W najlepszej sytuacji znalazł się obrońca Portowców Sebastian Rudol. 23-latek otrzymał świetne podanie w pole karne, lecz nie zdołał go wykorzystać. Trudno jednak go za to winić - nie od jest w ekipie Runjaicia głównym odpowiedzialnym za ataki. Z przodu walczyć mieli przecież powracający po kontuzji Adam Buksa, strzelec jedynego gola w tym sezonie Adam Frączczak, sprowadzony z Lecha Poznań Radosław Majewski oraz sprowadzony latem Iker Guarrotxena. Na papierze wyglądało to dobrze, na boisku znacznie gorzej. Przewaga w posiadaniu piłki nie przełożyła się po stronie Portowców na większą ilość sytuacji. Zgromadzeni na trybunach w liczbie 7888 kibice mogli się nudzić.

I zamartwiać nad losem swoich ulubieńców. Tak jak Pogoń nie grała praktycznie nic, tak wrocławianie wyglądali jeszcze gorzej. Ani raz nie zagrozili Łukaszowi Załusce. Najbliżej tego był Robert Pich, który raz zdołał urwać się defensorom ze Szczecina. Koniec końców jego strzał okazał się jednak niecelny. Nawet tyle dla tego widowiska nie zrobił Arkadiusz Piech. Napastnik marnował stwarzane przez Farshada czy słowackiego pomocnika sytuacje, w związku z czym szybko też został ściągnięty. W jego miejsce do boju ruszył trzykrotny król strzelców ekstraklasy Marcin Robak. Wraz z nim na boisku pojawił się Damian Gąska. Obaj zdołali stworzyć sobie kilka groźniejszych sytuacji. Były zawodnik Wigier Suwałki znany jest z dobrych stałych fragmentów gry, natomiast doświadczony napastnik zdołał na boku oszukać Łukasza Załuskę. Jego strzał w ostatniej chwili na róg wybił powracający Rudol.

Mimo wszystko defensora należy pochwalić za to spotkanie. Solidnie wykonywał swoje zadania z tyłu, starał się coś zdziałać również w ataku. Tam jednak po stronie Portowców najaktywniejszy okazał się Dawid Błanik, który na kwadrans przed końcem spotkania zmienił Zvonimira Kozulja. Sprytnymi rajdami wymijał rywali, celnie wrzucał piłkę pod bramkę, a jego zwody naprawdę mogły się podobać. Sęk w tym, że ani Frączczak, ani Buksa nie umieli wykorzystać stworzonych przez niego sytuacji.

W konsekwencji ponownie opuszczali boisko bez zdobytej bramki. Tym razem żadnej też nie stracili, więc z podróży do Wrocławia przywiozą punkt. Drugi w tym sezonie. Z tego rezultatu zadowolone mogą być jedynie Cracovia oraz Wisła Płock, które równie słabo rozpoczęły aktualne rozgrywki.

Piłkarz meczu: Sebastian Rudol
Atrakcyjność meczu: 3,5/10

TOP 10 największych wzrostów wartości w Ekstraklasie


Polecamy