LOTTO Ekstraklasa. Legia dała plamę. Tylko remis z Wisłą Kraków
LOTTO Ekstraklasa. W 31. kolejce wygrali wszyscy liczący się w walce o tytuł oprócz Legii Warszawa. Drużyna Jacka Magiery niespodziewanie zremisowała u siebie z Wisłą Kraków 1:1. Gola straciła jako pierwsza, gdy z rzutu karnego trafił obserwowany przez duński Broendby Petar Brlek. Wyrównał Artur Jędrzejczyk, a okazji meczowej nie wykorzystał Kasper Hamalainen. Na trybunach przy Łazienkowskiej zasiadło 22 235 widzów w tym kilkuset z Krakowa.
[przycisk_galeria]
Mecze Legii z Wisłą Kraków zawsze porywały tłumy. Ligowy klasyk nawet podczas najsłabszych sezonów obydwu zespołów gromadził na trybunach i przed telewizorami rzesze fanów. Nie inaczej było i tym razem. Zwłaszcza, że stawka oraz okoliczności sprzyjały. Pogoda w Warszawie ładna, kolejny dzień wolny – nic dziwnego że na Łazienkowską przyjechało wielu kibiców. Liczyli na dobre widowisko, wszak naprzeciw siebie stanąć miały druga oraz piąta drużyna rundy zasadniczej sezonu 2016/2017 – kandydat do obrony tytułu i kandydat do europejskich pucharów.
Na wyjazd do stolicy Kiko Ramirez nie mógł zabrać kapitana swojej drużyny Arkadiusza Głowackiego. Stoperowi grę uniemożliwił uraz, przez co na boisku zastąpić musiał go Alan Uryga. Po drugiej stronie zabrakło natomiast Michała Kucharczyka. Mimo to Legia wydawała się faworytem tego starcia. Mecz rozpoczął się z opóźnieniem. Pełna rac "Żyleta" ograniczyła widoczność na murawie, przez co Daniel Stefański z Bydgoszczy zdecydował się po raz pierwszy zagwizdać dopiero o 18.05.
Zaczęło się niepozornie. Dużo gry w środku pola oraz spokojna wymiana podań. Lepiej w to spotkanie weszli wiślacy, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce i to oni jako pierwsi oddali strzał na bramkę rywala. Przed swoją szansą stanął Krzysztof Mączyński. Wojskowi już wtedy wiedzieli, że kto jak kto, ale Biała Gwiazda z Łazienkowskiej bez walki nie wyjedzie, dzięki czemu mocniej ruszyli do przodu. Spotkanie się otworzyło, futbolówka szybciej przemykała spod jednego na drugie pole karne. Ciekawie wyglądał na skrzydle Dominik Nagy dobrze współpracujący z Vadisem Odidją Ofoe czy Thibaultem Moulinem. Po drugiej stronie barykady sporo szumu robił Patryk Małecki, jednak nieporozumienia z Petarem Brlekiem czy Piotrem Brożkiem nie pozwalały na zagrożenie bramce Arkadiusza Malarza. Zwłaszcza że solidne spotkanie rozgrywał Maciej Dąbrowski.
Czas upływał, Legia przycisnęła, a bramki nadal nie padały. Końcówka pierwszej połowy należała do warszawian, którzy momentami zamykali rywali na ich połowie. Kolejne próby Dominika Nagy’ego czy Miroslava Radovicia sprawiały, że Łukasz Załuska miał ręce pełne roboty. Zwłaszcza, że jego defensorom zaczęły przytrafiać się błędy. To wszystko sprawiło, że mimo braku goli kibice gospodarzy mogli pozytywnie patrzeć na drugą połowę – ich zespół z minuty na minutę radził sobie coraz lepiej.
Po przerwie przewaga boiskowa Legii nieco stopniała. Vadis Odidja Ofoe szybko próbował zapewnić prowadzenie swojemu zespołowi, lecz w najlepszej sytuacji pierwszych minut znalazł się Alan Uryga, który po dośrodkowaniu z prawej strony, głową uderzył na bramkę Arkadiusza Malarza. Tym razem wiślakom brakowało nieco szczęścia. Zupełnie odwrotnie niż kilka minut później, kiedy to arbiter zdecydował się podyktować jedenastkę po faulu Macieja Dąbrowskiego na Pawle Brożku. Do piłki podszedł Petar Brlek i z zabójczą skutecznością zamienił rzut karny na gola.
Strata gola zdenerwowała Jacka Magierę, który szybko dokonał dwóch roszad. Do boju puścił Guilherme oraz Kaspera Hamalainena. Wydaje się, że była to dobra zmiana, bowiem Wojskowi mocniej ruszyli do ofensywy. Kilka akcji prawym skrzydłem Vadisa Odidji Ofoe z Adamem Hlouskiem i właśnie Guiherme – to mogło podobać się kibicom Legii. Dużo mniej strzał z dystansu Petara Brleka. Gdyby nie fantastyczna interwencja Arkadiusza Malarza mogłoby być już 2:0.
Niewykorzystane sytuacje się mszczą. Tak stało się i tym razem bowiem zaledwie chwilę później tablica wyników wskazywała 1:1. Centra z lewej strony i w polu karnym najlepiej odnalazł się Artur Jędrzejczyk. W jego ślady mógł pójść Kasper Hamalainen i również wpisać się na listę strzelców, jednak Fin przestrzelił w sytuacji sam na sam.
Na boisku brak było Arkadiusza Głowackiego, lecz Alan Uryga naprawdę godnie go zastępował. Stoper rozgrywał jedno z lepszych spotkań w tym sezonie, hamując kolejne ataki legionistów. Wojskowi napierali w końcówce. Próbował wpuszczony po przerwie młody Sebastian Szymański, próbował Miroslav Radović, próbował Vadis Odidja Ofoe. Mimo to nie zdołali już zdobyć upragnionego trafienia. Murawy nie mogli więc opuszczać w radosnych nastrojach. Wcześniej Jagiellonia zwyciężyła bowiem swoje spotkanie i uciekła im na dwa punkty.
Zobacz oprawę na meczu Legia – Wisła [ZDJĘCIA, WIDEO]
;nf
Piłkarz meczu: Petar Brlek
Atrakcyjność meczu: 5,5/10
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy
Tyle zarabiają piłkarze i trener Legii Warszawa [RANKING]
wideo: Dziennik Polski/x-news