menu

LOTTO Ekstraklasa. Lasse Nielsen odpowiedział Budzińskiemu. Podział punktów w meczu przyjaźni

17 grudnia 2016, 22:21 | Kaja Krasnodębska

LOTTO Ekstraklasa. Na zakończenie 2016 roku zawodnicy poznańskiego Lecha zremisowali na wyjeździe z Cracovią 1:1. Ekipa Pasów objęła prowadzenie po fantastycznym strzale z dystansu w wykonaniu Marcina Budzińskiego, ale punkt uratował lechitom Lasse Nielsen.


fot. Andrzej Banas / Polska Press

fot. Andrzej Banas / Polska Press

fot. Andrzej Banas / Polska Press

fot. Andrzej Banas / Polska Press

fot. Andrzej Banas / Polska Press

fot. Andrzej Banas / Polska Press

fot. Andrzej Banas / Polska Press

fot. Andrzej Banas / Polska Press

fot. Andrzej Banas / Polska Press

fot. Andrzej Banas / Polska Press

fot. Andrzej Banas / Polska Press

fot. Andrzej Banas / Polska Press
1 / 12

Grudniową sobotę z LOTTO Ekstraklasą zakończył miało nie lada wydarzenie. Przy Kałuży starcie, na które kibice czekali tygodniami. Zespół Pasów podejmował bowiem będący w formie Lech Poznań. Na trybunach mecz przyjaźni, co gwarantowało mocny doping przez okrągłe 90 minut, na murawie walka. Bo zarówno Kolejorz jak i zespół Jacka Zielińskiego nie mógł pozwolić sobie na stratę punktów. Gospodarze, po piątkowym zwycięstwie Ruchu mieli zaledwie oczko przewagi nad strefą spadkową, natomiast poznaniacy musieli gonić czołówkę.

Składy wystawione do boju przez obu szkoleniowców raczej nie zaskoczyły. Nenad Bjelica nie mógł skorzystać z pauzującego za kartki Paulusa Arajuuriego oraz kontuzjowanych Łukasza Trałki, Kamila Jóźwiaka czy Nicki Bille Nielsena. W drużynie z Krakowa zabrakło natomiast Damiana Dąbrowskiego. Mimo to od pierwszych minut można było spodziewać się walki o każdy metr boiska.

I taki trochę był ten mecz na początku. Spotkanie z gatunku tych szumnie nazywanych “walki” - sporo wymiany podań w środku boiska, strat, przejęć, a na dobrą sprawę brak dogodniejszych sytuacji na zdobycie bramki. Tempo akcji nie porywało, kibice na trybunach marzli, a w pierwszej półgodzinie nic nie wskazywało na to jakoby przy Kałuży miały paść dzisiaj jakiekolwiek gole. Goście niby próbowali, co i raz wbiegając w pole karne swoich rywali, ale nie zmuszali Grzegorza Sandomierskiego do poważniejszych interwencji.

Jeszcze przed przerwą pech dopadł gospodarzy, a konkretnie Huberta Wołąkiewicza, który z powodu kontuzji zmuszony był opuścić boisko. Zamiast niego do boju ruszył rzadko widywany na murawach Robert Litauszki. Miał niepowtarzalną okazję udowodnić szkoleniowcowi, że zasługuje na częstszą grę. Zwłaszcza, że Lech zaczął naciskać. Celny strzał Macieja Gajosa pewnie wybił jednak Grzegorz Sandomierski. Futbolówka większość czasu spędzała jednak w środku pola. I kiedy już wydawało się, że przerwa zastanie przy Kałuży wynik 0-0, z dystansu uderzył Marcin Budziński. Tak na "a nuż się uda", jak to zwykle pomocnik Pasów próbuje kilkukrotnie podczas kolejnych meczów. I udało się! Fantastyczny strzał pod poprzeczkę, Matus Putnocky bez szans. Gol z tych, które na pewno doczekają się nominacji do bramki kolejki.

Druga część gry zaczęła się nieco ospale. Jacek Zieliński ściągnął co prawda niewidocznego przed przerwą Erika Jendriska i zastąpił go Sebastianem Stebleckim, jednak nie można powiedzieć, jakoby przyniosło to wyniki. Zawody toczyły się głównie w środku boiska, futbolówka odbijała od nóg poszczególnych zawodników, by po chwili spotkać się już z ich rywalami. Pierwsze poważniejsze akcje tej części na dobrą sprawę pojawiły się dopiero po godzinie meczu. Grzegorza Sandomierskiego rozgrzał nieco Darko Jevtić, ale kibice Pasów nie musieli ani przez chwilę drżeć o stratę gola. Kolejorzowi nie pomogło nawet pojawienie się Marcina Robaka.

A Cracovia? Niby próbowała, kilka razy zatoczyła się na połowę przeciwników, ale wyglądała trochę tak jakby była usatysfakcjonowana jednobramkowym prowadzeniem. Taki rezultat nie mógł cieszyć Nenada Bjelicę, który zdecydował się dać szansę najprawdopodobniej żegnającemu się z Poznaniem Dariuszowi Formelli. Najwięcej emocji przyniosło jednak nie zagranie młodego pomocnika Kolejorza, a jego reprezentacyjnego kolegi Krzysztofa Piątka. Napastnik wykorzystał błąd Jana Bednarka, by znaleźć się w sytuacji sam na sam. Będąc przy Matusu Putnocky’m przewrócił się, ale sędzia Szymon Marciniak nie dopatrzył się faulu.

Wizja straty drugiego gola dodała skrzydeł lechitom. W 77. minucie udało im się wyrównać. Upragnioną bramkę po stałym fragmencie gry zdobył stoper - Lasse Nielsen. Na chwilę przed zakończeniem meczu miało miejsce również inne miłe dla Kolejorza wydarzenie. Na boiskach LOTTO Ekstraklasy zadebiutował bowiem młody Paweł Tomczyk. Zastąpił nieco tylko starszego Dawida Kownackiego.

Ostatnie minuty 2016 roku przy Kałuży w Krakowie upłynęły na całkiem szybkich, choć w dużej części nie kończących się strzałami atakach z obu stron, a także nie najmilszych okrzykach kibiców względem arbitra. Ten podjął kilka kontrowersyjnych decyzji, które okazały się nie w smak trybunom. Oba zespoły walczyły jeszcze aż po sam końcowy gwizdek. Wszak chciały zakończyć ten rok z przytupem. Żaden nie osiągnął celu i podzieliły się punktami.

Piłkarz meczu: Lasse Nielsen
Atrakcyjność meczu: 6/10

EKSTRAKLASA w GOL24[/sc]
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy

Legia, Lech, a może Wisła? Zobacz, komu kibicują politycy

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!


Polecamy