menu

Lotto Ekstraklasa. Korona wzięła Śląsk w obroty. Kolejne efektowne zwycięstwo!

3 listopada 2017, 19:53 | Damian Wiśniewski

Lotto Ekstraklasa. Piłkarze Korony Kielce nie zwalniają tempa. Po rozbiciu Lechii w Gdańsku, tym razem przed własną publicznością pewnie ograli Śląsk Wrocław 3:0. Bramki dla kielczan zdobywali tylko obcokrajowcy - dublet ustrzelił Goran Cvijanović, a jedno trafienie na swoim koncie zapisał Nika Kaczarawa.

Korona pokonała Śląsk
fot. Sławomir Stachura
Korona pokonała Śląsk
fot. Sławomir Stachura
Korona pokonała Śląsk
fot. Sławomir Stachura
Korona pokonała Śląsk
fot. Sławomir Stachura
Korona pokonała Śląsk
fot. Sławomir Stachura
Korona pokonała Śląsk
fot. Sławomir Stachura
Korona pokonała Śląsk
fot. Sławomir Stachura
Korona pokonała Śląsk
fot. Sławomir Stachura
1 / 8

[przycisk_galeria]

Optyczną przewagę w pierwszych minutach mieli gospodarze, którzy z łatwością utrzymywali się przy piłce na połowie rywali, ale brakowało im dokładności w momentach, w których chcieli dostać się w jego pole karne. W dziesiątej minucie gry z kolei nie mieli z tym problemu wrocławianie, którzy pierwszy raz zapuścili się na połowę Korony i już powinni byli objąć prowadzenie, ale po podaniu Koseckiego w sytuacji sam na sam w poprzeczkę trafił Chrapek.

Bodaj pierwszy strzał na bramkę Wrąbla miał miejsce w 17. minucie, ale główkujący Soriano nie zmusił rywala do interwencji. Na gola trzeba było poczekać kolejne osiem minut - wtedy podaniu Kovacevicia sam na sam z bramkarzem wyszedł Kaczarawa. Zawodnik Korony przewrócił się, a sędzia podjął prawdopodobnie błędną decyzję i podyktował rzut karny, którego na gola zamienił Cvijanović.

Kielczanie skorzystali z prezentu i poszli za ciosem, a ich przewaga zaczęła się przeradzać w okazje bramkowe. Najpierw z bliskiej odległości prosto w bramkarza trafił Soriano, a potem powtórzył to Możdżeń, który w międzyczasie zmarnował inną dogodną szansę (fantastycznie interweniował Wrąbel).

Pierwszą połowę oglądało się całkiem nieźle, głównie ze względu na determinację Korony w ataku, ale początek drugiej był zdecydowanie gorszy. Chaos w środku pola, spora liczba spięć między piłkarzami i fauli, a do tego jeszcze więcej niedokładnych podań sprawiły, że przed telewizorami pozostali zapewne najwytrwalsi.

I zapewne tego nie żałowali. Śląsk nie miał żadnego pomysłu na strzelenie gola, a nawet jeśli miał, to obrońcy kieleccy skutecznie wybijali im go z głowy. Egzamin zdawał pomysł z wprowadzeniem Tarasovsa, który przejmował większość długich piłek, ale Koroną i tak zdołała podwoić prowadzenie. W 66. minucie po dośrodkowaniu Kallaste i zagraniu głową Możdenia piłkę do bramki wpakował Kaczarawa.

I tak jak po pierwszym golu, tak i w drugim przypadku Korona ruszyła po kolejnego, tym razem skutecznie. Na początku co prawda oglądaliśmy kilka zablokowanych uderzeń z okolic szesnastego metra, ale po chwili futbolówka zatrzepotała w siatce. Po rzucie różnym, niepewnej interwencji bramkarza i świetnym zachowaniu się Kaczarawy, który utrzymał piłkę w gąszczu rywali, swoją drugą bramkę zdobył Cvijanović.

Śląsk do końca meczu nie potrafił już odpowiedzieć i zasłużenie przegrał. Korona zaliczyła kolejną efektowną wygraną i chyba możemy założyć, że udałoby jej się to zrobić bez pomocy sędziego przy rzucie karnym. Dziś pokazała, że jest po prostu lepiej poukładana taktycznie i z tak grającym rywalem nie ma żadnego problemu.

Piłkarz meczu: Goran Cvijanović
Atrakcyjność meczu: 6/10

Oni od dawna nie zdobyli bramki w Ekstraklasie [TOP 10]


Polecamy