menu

Lotto Ekstraklasa. Kielce da się lubić. Właśnie polubiła je Jagiellonia. Pech Kallaste

13 sierpnia 2017, 20:00 | JCZ, Kaja Krasnodębska

Lotto Ekstraklasa. Nie ma nudy w Kielcach. Kolejne ciekawe spotkanie, w którym wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie. Jagiellonia Białystok aż trzy razy musiała wyjść na prowadzenie, aby ostatecznie dopiąć swego. W drugiej minucie doliczonego czasu gry strzeliła na 3:2 z Koroną dzięki temu, że piłka przeszła po ciele Kena Kallaste. Gospodarze tuż przed przerwą nie wykorzystali jedenastki.

Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 2:3
fot. Sławomir Stachura
Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 2:3
fot. Sławomir Stachura
Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 2:3
fot. Sławomir Stachura
Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 2:3
fot. Sławomir Stachura
Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 2:3
fot. Sławomir Stachura
Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 2:3
fot. Sławomir Stachura
Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 2:3
fot. Sławomir Stachura
Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 2:3
fot. Sławomir Stachura
Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 2:3
fot. Sławomir Stachura
Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 2:3
fot. Sławomir Stachura
Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 2:3
fot. Sławomir Stachura
Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 2:3
fot. Sławomir Stachura
1 / 12

[przycisk_galeria]

W meczu Arki z Górnikiem Zabrze emocji nie brakowało. Była walka, były gole i niestety były też krew, pot oraz łzy. Ostatecznie wszystko dobrze się jednak skończyło, punkty zostały podzielone, więc do starcia w Kielcach można było podchodzić w optymistycznych nastrojach. Zwłaszcza, że zapowiadało się wyjątkowo ciekawie. Grająca efektownie, choć nie zawsze efektywnie Korona podejmowała bowiem aktualnego wicemistrza Polski Jagiellonię. W ekipie z Podlasia latem dokonano kilku roszad, ale cel się nie zmienił. Białostoczanie nadal walczą o najwyższe cele. Kolejny krok ku nim chcieli postawić właśnie w spotkaniu z podopiecznymi Gino Lettieriego. Wiedzieli, że łatwo nie będzie, zwłaszcza że gospodarze znacznie lepiej od nich poradzili sobie w rozgrywanym w ramach Pucharu Polski meczu i tylko oni mogą cieszyć się z awansu do kolejnej rundy.

Zawodnikom Ireneusza Mamrota po odpadnięciu z europejskich rozgrywek oraz środowej porażce z Zagłębiem Lubin pozostała już jedynie Lotto Ekstraklasa. Nie mogą więc odpuścić, co doskonale było widać w wyjściowym składzie białostoczan. Goście wytoczyli swoje najcięższe działa. Również włoski szkoleniowiec po tym jak w Pucharze Polski dał szansę mniej widywanym na boiskach zawodnikom, powrócił do optymalnego ustawienia. Można było się spodziewać naprawdę dobrego spotkania.

I rzeczywiście takie ono było. Na pierwszego gola nie trzeba było długo czekać. Mimo, że w premierowych minutach grę prowadzili kielczanie, to pomocnik Jagiellonii, Martin Pospisil otworzył wynik. Czech zdobył swoją pierwszą bramkę w Lotto Ekstraklasie po fantastycznym rajdzie Tarasa Romanczuka. Kapitan Jagiellonii samotnie wyminął trzech rywali i świetnie wystawił futbolówkę koledze z zespołu. Nie popisał się Shawn Barry, pluć w brodę może sobie Ken Kallaste. Prawa strona defensywy gospodarzy popełniała duże błędy, wpuszczając rywali we własne pole karne. Rozbudziło ją dopiero stracone trafienie. Po golu białostoczan, Korona zaczęła lepiej ustawiać się w obronie, nie pozwalając Jagiellonii na kontrataki. Mocniej ruszyła również do ataku. Szybko mogło przynieść to efekt, lecz Maciej Górski oddał niecelny strzał po akcji Nabila Aankoura. Chwilę później Marokańczyk wziął więc sprawy w swoje ręce wślizgiem dobijając strzał Mateusza Możdżenia. Polak trafił w słupek, a piłka odbiła się właśnie pod nogi partnera z ofensywy. I tak w 24. minucie spotkanie rozpoczęło się właściwie od nowa.

Czas leciał, tempo nie spadało, a Korona tworzyła sobie kolejne groźne sytuacje. Prawdę mówiąc to gospodarze lepiej prezentowali się w tym ostatnim kwadransie pierwszej połowy. Swoje winy wyjściami do ofensywy odkupić próbował Ken Kallaste, ale jak to często w obecnym sezonie bywa, pozostawał w cieniu Bartosza Rymaniaka. Kapitan kielczan ma jeden z lepszych piłkarskich okresów w swej karierze i w tym spotkaniu pokazał, że nie zamierza się zatrzymywać. Dobre interwencje pod własnym polem karnym, jeszcze lepsze dogrania na połowie przeciwnika. Nie bał się wbiegać w okolice bramki Mariana Kelemena, bez problemu urywając się defensorom. Tak też, jeszcze przed przerwą wywalczył jedenastkę. Do piłki podszedł Nabil Aankour… i skapitulował wobec dobrej interwencji Mariana Kelemena. Tym razem Marokańczyk nie zaskoczył golkipera Jagiellonii, dlatego też pierwsza połowa zakończyła się remisem 1-1.

Taki rezultat nie satysfakcjonował żadnej ze stron, toteż po przerwie nie spadło tempo rozgrywki. Wręcz przeciwnie – zgromadzeni na trybunach w liczbie prawie 10 tysięcy kibice mogli być zadowoleni. Futbolówka toczyła się z jednej na drugą bramkę. Minimalną przewagę w posiadaniu piłki mieli gospodarze, lecz jeżeli chodzi o celne strzały, to spotkanie należało do bardzo wyrównanych. Zarówno Marian Kelemen jak i Zlatan Alumerović mieli ręce pełne roboty. Jako pierwszy skapitulował ten drugi. Tym razem zaskoczył go Cilian Sheridan, który wykorzystał kolejną akcję toczoną przez białostoczan lewą stroną boiska. Minuty mijały, a jedno się nie zmieniało – to właśnie tą flanką prowadzone były najgroźniejsze sytuacje gości.

Podopieczni Ireneusza Mamrota długo z prowadzenia cieszyć się nie mogli. Faul Guilherme Sityi na połowie przeciwnika i arbiter podyktował rzut wolny dla białostoczan. Dobre dośrodkowanie i w polu karnym najlepiej odnalazł się Bartosz Rymaniak. Tym samym kielczanie po raz drugi w tym meczu zdołali wyrównać. I nadal mieli apetyt na więcej. Uderzenia z dystansu Mateusza Możdżenia, aktywny Łukasz Kosakiewicz... Podopieczni Gino Lettieriego do końca walczyli o komplet oczek. A zostali z niczym. Winowajcą Ken Kallaste, który nie upilnował Łukasza Sekulskiego, a jedynie niefortunnie ustawił się pod własną bramką. Wpuszczony na murawę w drugiej połowie napastnik Jagiellonii mocno uderzył, futbolówka odbiła się jeszcze od obrońcy z Kielc i wpadła do siatki.

Smutek Diethera Burdenskiego ogromny. Jego piłkarzy nie mniejszy. Po raz kolejny zagrali naprawdę dobrze, mecz w ich wykonaniu należał do bardzo efektownych, a nie przyniósł im nawet punktu. I tak jak gra podopiecznych Gino Lettieriego podobać się może, to miejsce w tabeli nie.

Piłkarz meczu: Bartosz Rymaniak
Atrakcyjność meczu: 7/10

EKSTRAKLASA w GOL24


Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy

Tych piłkarzy nikt nie wykupi? Top 10 gigantycznych klauzul odejścia


Polecamy