Lotto Ekstraklasa. Jaki Majster?! Jagiellonia wykpiła plany Lecha. Kibice: Czas na dymisję
Lotto Ekstraklasa. - Czas na dymisję! - krzyczeli kibice Lecha Poznań do prezesa Karola Klimczaka w trakcie drugiej połowy. Część z nich w nerwach wyszła ze stadionu na kilkanaście minut przed ostatnim gwizdkiem. Zapowiada się bowiem na kolejny sezon Nenada Bjelicy bez trofeum. „Kolejorz” przed własną publicznością przegrał z dobrze dysponowaną Jagiellonią Białystok (0:2) i niemal zaprzepaścił szanse na tytuł. Drużyna Ireneusza Mamrota będzie się o niego bić z Legią Warszawa, do której traci trzy punkty. Strata Lecha na dwie kolejki przed końcem wynosi aż pięć oczek.
[przycisk_galeria]
Swoje szanse na tytuł podopieczni Nenada Bjelicy przegrali na własnym stadionie. To była trzecia z rzędu porażka przy Bułgarskiej w fazie mistrzowskiej. Tak słabych wyników, przed własną publicznością się nie spodziewaliśmy. Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że Lech w najważniejszej części sezonu jest po prostu w słabej formie.
Nic nie dały zaklęcia Nenada Bjelicy, że Kolejorz jest w stanie wygrać trzy ostatnie mecze i sięgnąć po tytuł. Poznaniacy byli nieskuteczni, grali bez polotu i dali się kolejny raz zaskoczyć już na początku meczu.
Jagiellonia lepiej rozpoczęła to spotkanie. Goście grali bez respektu, zapomnieli o marcowej porażce 1:5 i już od początku stwarzali zagrożenie pod bramką Putnocky’ego po stałych fragmentach. Lechici sprawiali wrażenie spiętych i nerwowych. Znali oczywiście wynik z Warszawy, gdzie Legia pokonała Wisłę Płock 3:2 i być może fakt, że nie mają już żadnego marginesu na błąd paraliżował ich ruchy.
Nie jest to jednak żadne usprawiedliwienie. Jeśli chce się grać o najwyższe cele, trzeba umieć sobie radzić z presją. Kolejorz sobie nie poradził i w szkolny sposób stracił gola.
Po przerzucie Romanczuka, narożniku pola karnego Novikovas łatwo ograł Gumnego i wyłożył piłkę Sheridanowi. Irlandczyk okazał się szybszy od Dilavera i z odległości ok. 8 metrów pokonał Putnocky’ego.
Lech po tym ciosie długo nie potrafił znaleźć rytmu gry. W końcu jednak udało się gospodarzom przeprowadzić składną akcję. Piłka nawet znalazła się w siatce bramki Jagiellonii - tyle, że Gajos zbyt długo zwlekał z podaniem do Gyktjaera, przez co Duńczyk, który asystował Situmowi, złapał się na pułapkę ofsajdową.
Goście zrewanżowali się kontratakiem, po którym Janicki w wyprzedził wślizgiem Sheridana. Irlandczyk chwilę później trafił w boczną siatkę po tym, jak dograł mu piłkę Pospisil. Nic więc dziwnego, że bardzo szybko kibice postawę Kolejorza kwitowali gwizdami. Ale nie taką grę obiecywali przed meczem piłkarze...
Najlepszą szansę przed przerwą dla Lecha sprokurował obrońca „Jagi” Ivan Runje, który sprzątnął piłkę sprzed głowy Situma, ale trafił w spojenie własnej bramki. Zza pola karnego dobijał jeszcze Kamil Jóźwiak, ale niecelnie.
Ci, którzy spodziewali się, że po zmianie stron, nie mając już nic do stracenia Kolejorz, ruszy do zdecydowanej ofensywy, mocno się zawiedli. Poznaniacy prowadzili grę, byli częściej przy piłce, ale gdy zbliżali się do pola karnego byli nieudolni. Konkretna była natomiast Jagiellonia. W 56 min. Bartosz Kwiecień strzałem głową zamienił dośrodkowanie z rzutu rożnego na bramkę i było 0:2.
W tym momencie emocje się skończyły. Wiadomo było, że tego dnia Lech nie ma żadnych argumentów, by odwrócić swoje losy.
Po zakończeniu sezonu zasadniczego wydawało się, że Kolejorz ma wszystkie atuty w swoim ręku. Niestety, kiedy zaczęła się poważna gra i rywale też pokazali karty, okazało się, iż Lech dysponuje tylko blotkami.
Piłkarz meczu: Cillian Sheridan
Atrakcyjność meczu: 5/10
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy
Rozpoznasz kibicowską przyśpiewkę? [QUIZ]
eSkadra na Mundial;nf - CIEKAWOSTKI O BIAŁO-CZERWONYCH
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/efd9a247-7a09-e456-1cdd-fff2e5466e45,e03e03a8-8672-2501-293e-b072ff141662,embed.html[/wideo_iframe]