Lotto Ekstraklasa. Fani dwunastym zawodnikiem Arki Gdynia podczas meczu z Legią Warszawa
Co najmniej dwa razy więcej kibiców, niż podczas ostatniego spotkania w Gdyni przeciwko Piastowi Gliwice dopingować będzie Arkę przy okazji sobotniego starcia z Legią.
fot. Arkadiusz Gola
Arcyważny, prestiżowy mecz żółto-niebieskich z mistrzem Polski rozpocznie się na stadionie miejskim przy ul. Olimpijskiej 5 o godz. 20.30. Jest to pojedynek, który szczególnie mobilizuje kibiców. Na pewno będzie ich znacznie więcej, niż 22 lutego, kiedy Arka grała ostatni raz u siebie, ulegając wówczas 1:2 Piastowi Gliwice. Na trybunach zasiadło wtedy zaledwie 3501 osób.
Tak słaba frekwencja spowodowana była nie tylko porażkami i fatalną postawą Arki, ale także nieprzychylną pogodą. Tymczasem na Legię już do piątkowego przedpołudnia sprzedało się 7,5 tysiąca biletów. Wejściówki będą w ofercie w kasach stadionu także w sobotę, więc spodziewać można się na trybunach około 9 tysięcy kibiców. Rekord z domowego spotkania z tego sezonu z Jagiellonią Białystok, kiedy na stadionie miejskim zasiadło 10 434 widzów, raczej tym razem nie zostanie pobity. Jednak trener, piłkarze i działacze liczą, iż publiczność poniesie żółto-niebieskich do boju, będąc ich dwunastym zawodnikiem i przyczyniając się do przełamania fatalnej serii czterech porażek z rzędu.
- Mecze z Legią są dla nas bardzo prestiżowe, jak dla wszystkich zespołów w ekstraklasie - mówi Zbigniew Smółka, szkoleniowiec Arki. - Dla takich spotkań uprawia się piłkę nożną.
Arkowcy szykują się na ciężką batalię. Trener Smółka podkreśla, że Legia to zespół, który w aspektach piłkarskich, jak choćby liczba sprintów, wykonanych przez jej zawodników w meczu, odstaje od ekstraklasy i osiąga w tej kwestii najlepsze rezultaty.
- Natomiast my pokazaliśmy już w tym sezonie, że potrafimy się Legii przeciwstawić i z nią punktować - mówi Zbigniew Smółka. - Nie pozostaje nam nic innego, jak przełamać się na takim rywalu. Wtedy jestem przekonany, że pójdziemy w górę i wrócimy na właściwe tory. Po raz pierwszy w mojej przygodzie z zawodem trenera mam tak trudną sytuację. Jednak takie momenty rozwijają trenera i drużynę. W tak dużym kryzysie jest się rzadko. Wtedy też poznaje się prawdziwy zespół.
Według Zbigniewa Smółki sobotnie spotkanie będzie meczem walki. Raczej nie należy spodziewać się koronkowej gry, którą zresztą uniemożliwia fatalny stan murawy na gdyńskim stadionie. Smółka zamierza sięgnąć po trzy punkty bez względu na okoliczności. Styl schodzi na drugi plan.
- Nigdy nie mówiłem, że na pierwszym miejscu stawiam ładną grę - twierdzi Zbigniew Smółka. - To nie jest jazda figurowa na lodzie. Zawsze zespołowi powtarzałem, że mamy nikogo się nie bać i koncentrować się, aby zdobyć punkty i pokonać rywala. Jeżeli to się uda, zrobi się mniej nerwowo. Wróci pasja. Tylko o tym obecnie myślę, bo sytuacja jest tragiczna.
Podobnie uważa ofensywny pomocnik Michał Janota.
- Jest ciężko, jesteśmy w dołku, ale gramy u siebie i nie możemy się bać, nawet jak przyjeżdża Legia - mówi 28-letni pomocnik Arki. - Mamy za sobą kibiców i zrobimy wszystko, aby wyszarpać trzy punkty. Tylko to się będzie liczyło, a nie ładna gra.
Arka powalczy z Legią bez kontuzjowanych Frederika Helstrupa, Mateusza Młyńskiego i Jana Łosia. Po pauzie za żółte kartki wracają natomiast jej kapitan Adam Marciniak i Luka Marić.
Adam Deja: Mogliśmy przegrać tylko po stałym fragmencie gry