Lotto Ekstraklasa. Długo wyczekiwana wygrana Korony. Wisła Płock miała mocno pod górkę
Lotto Ekstraklasa. Spotkanie otwierające 3. kolejkę Lotto Ekstraklasy nie zachwyciło. Zawodnicy Wisły Płock i Korony Kielce stworzyli marne widowisko, z którego zwycięsko wyszli goście. Pierwszą wygraną w sezonie zapewnili Elia Soriano (wykorzystał rzut karny) oraz Ivan Jukić. Honorowe trafienie dla Nafciarzy zanotował w ostatniej akcji Calo Oliveira.
fot. slawomir stachura/polska press
- Jesteśmy w stanie zakończyć sezon na wysokiej pozycji. Byliśmy przecież blisko pokonania aktualnego mistrza Polski, a z czasem będzie to wyglądało jeszcze lepiej - mówił przed tygodniem jeden z nowych zawodników Korony Felicio Brown Forbes. Jego słowa kielczanie mogli potwierdzić już w Płocku, gdzie trzeciego sierpnia na inaugurację trzeciej kolejki mierzyli się z Wisłą. Z Wisłą, z którą w 2018 roku przegrali już trzykrotnie: dwa razy w lidze i raz w sparingu.
To miał być szczególny mecz dla Karola Angielskiego oraz Krystiana Misia, którzy przed przyjściem do Wisły zaliczyli epizod w Koronie. Miał, bo żaden z nich nie znalazł się w meczowej osiemnastce. Od pierwszej minuty na boisku pojawił się natomiast Giorgi Merebashvili. Gruzin nie pograł jednak długo. Już w 4. minucie obejrzał pierwszą żółtą kartkę za faul w środku boiska, a pół godziny później próbował symulować w polu karnym przeciwnika. Prowadzący to spotkanie Łukasz Szczech nie dał się nabrać i wysłał skrzydłowego do szatni. Przed ogromną szansą stanęła więc Korona - godzina gry w przewadze, a także powracający po drobnym urazie Elia Soriano. Najgroźniejszy jak się wydaje napastnik kielczan ominął starcie z Legią Warszawa, ale w Płocku nie wykazywał większego głodu gry. Jak zresztą pozostali zawodnicy: do przerwy na żadną z bramek nie padł ani jeden celny strzał.
ZERO celnych prób nie zwiastuje dobrego widowiska i rzeczywiście to rozgrywane na stadionie im. Kazimierza Górskiego takim nie było. Za niewielką liczbę uderzeń na bramkę Matthiasa Hamrola można podziękować Elhadji Pape Diawowi, który był wyróżniającą się postacią na boisku. Bez większego problemu hamował kolejne akcje Nafciarzy i w każdej sytuacji znajdował się pod piłką. Płocczanie najpierw nie potrafili go zaskoczyć, a później już nawet nie próbowali. Chcieli zakończyć pierwszą połowę bez straty gola.
Druga część gry przyniosła ogrom emocji. Nie jednak ze względu na lepszą grę którejś z ekip, a kontrowersyjne - szczególnie w oczach kibiców Nafciarzy - decyzje arbitra głównego. Już przed przerwą pochodzący z Warszawy Łukasz Szczech wyrzucił przecież z boiska Giorgi Merebahsvilego, a po niej nie tylko podyktował jedenastkę dla gości, ale też przerwał sytuację, w której Damian Szymański wychodził sam na sam z Hamrolem. Kapitan gospodarzy nie miał więc szansy spróbować wyrównać. Kilka minut wcześniej na bramkę pewnym uderzeniem rzut karny zamienił bowiem Soriano. Stały fragment sprokurował Nico Varela, zagrywając ręką pod własną bramką.
Mimo zwycięstwa, ciężko o pozytywy w grze Korony. Mieli liczebną przewagę, w końcówce Wisła zdołała stworzyć sobie najlepszą sytuację. Bohaterem nazywać można wpuszczonego w przerwie Kena Kallaste, który z linii bramkowej wybił dośrodkowanie Dominika Furmana, powstrzymując też Varelę przed dobitką. Kto wie jak wówczas potoczyłoby się to spotkanie. A tak, nieudana próba praktycznie dobiła Nafciarzy. Przy golu na 2:0 już nawet nie protestowali. Trzecią bramkę w trzecim kolejnym meczu po podaniu I zdobył Ivan Jukić. 23-letni Bośniak stał się tym samym samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców. Czyżby w Kielcach rósł nam nowy “Carlitos”? Zawodnik o takim przezwisku pojawił się w barwach płocczan i na zakończenie spotkania zdobył honorową bramkę.
Jeżeli podopieczni Gino Lettieriego nie zdołali zwyciężyć ze słabo prezentującymi się przeciwko przeciętnym Słowakom Górnikiem Zabrze i Legią Warszawa, a walczącą w dziesiątkę Wisłę pokonali w bólach, to ciężko o optymizm przed kolejnymi spotkaniami. Zwłaszcza, że urazu barku doznał jeszcze Vato Arveladze. Tym razem słowa Brown Forbesa się nie sprawdziły. Kielczanie nie byli lepsi niż przed tygodniem, teraz mieli po prostu więcej szczęścia.
Tego jak na razie brakuje Dariuszowi Dźwigale. Były selekcjoner reprezentacji Polski do lat 19 ma nienajlepsze wejście do Lotto Ekstraklasy. W trzech spotkaniach zdobył zaledwie punkt, o trzy mniej niż na tym samym etapie jego poprzednik Jerzy Brzęczek. Seria bez zwycięstwa płocczan w obecnych rozgrywkach przedłużona do trzech, przerwana natomiast seria Cezarego Stefańczyka. 34-letni obrońca po raz ostatni w ligowym meczu przed czasem boisko opuścił 27 maja 2017 roku. Od tamtej pory zaliczył 37. występów.
Atrakcyjność meczu: 3/10
Piłkarz meczu: Elhadji Pape Diaw
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/eb2395de-27c7-5c62-19a4-9b1881cb2075,552a2f07-2601-e674-331c-5091de71da50,embed.html[/wideo_iframe]