Lotto Ekstraklasa. Czerwona na początku, karny do szatni. Tak się nie da zatrzymać Legii
Lotto Ekstraklasa. Piast Gliwice przegrał u siebie z Legią Warszawa (0:1) we wtorkowym meczu 20. kolejki Lotto Ekstraklasy. Gospodarze fatalnie rozpoczęli spotkanie, gdyż w pierwszych minutach czerwoną kartkę obejrzał bramkarz Jakub Szmatuła. W końcówce pierwszej połowy rzut karny na wagę kompletu punktów wykorzystał Guilherme.
[przycisk_galeria]
Wojskowi przyjechali do Gliwic tylko i wyłącznie po 3 punkty. W przypadku ewentualnego potknięcia Górnika w meczu z Arką, Legia mogła dziś zająć fotel lidera. Mimo że Piast zajmował dopiero 13. miejsce w tabeli, to jednak podopieczni Waldemara Fornalika zanotowali serię czterech meczów bez porażki, w tym remis z Lechem Poznań i zwycięstwo z Cracovią. Podopieczni Romeo Jozaka mieli swój konkretny cel i argumenty, aby dziś pokonać zespół Piasta, dlatego można było się spodziewać, że to oni zdominują tą rywalizację.
W pierwszych minutach do ataku ruszyli jednak gospodarze. Piast atakował raz lewym, raz prawym skrzydłem, Legia skupiona była tylko na obronie. Gliwiczanie zdrzemnęli się tylko na chwilę, w 5. minucie, kiedy goście przejęli piłkę w środku pola, a Moulin błyskawicznie posłał górną piłkę do Jarosława Niezgody. Młody napastnik Wojskowych wyszedł sam na sam z doświadczonym bramkarzem Jakubem Szmatułą, a ten popełnił fatalny błąd i staranował przeciwnika przed polem karnym. Sędzia Szymon Marciniak musiał pokazać w tej sytuacji czerwoną kartkę, Piast praktycznie całe spotkanie musiał rozegrać w osłabieniu przeciwko wiceliderowi Ekstraklasy. Między słupkami stanął Dobrijov Rusov, z placu gry musiał zejść Aleksander Jagiełło – który w przeszłości występował w drużynie ze stolicy.
Piast po wznowieniu gry całkowicie oddał pole Legii, gospodarze przeszli do defensywy na swojej połowie. Wojskowi nie ruszyli od razu do huraganowych ataków, a spokojnie konstruowali swoje ataki pozycyjne. Trudno było jednak przedrzeć się przez zasieki obronne podopiecznych Waldemara Fornalika.
W 23 minucie znów fantastycznym podaniem popisał Thibault Moulin. Francuz sfinalizował atak pozycyjny Legii zagraniem do Jarosława Niezgody, ten znów przegrał pojedynek sam na sam, tym razem z Rusovem. Podkreślić trzeba dobrą interwencję bramkarza Piasta, który nie dał się przelobować i w ostatniej chwili odbił ręką piłkę lecącą nad jego głową.
Wraz z upływem czasu gliwiczanie zaczęli także próbować swoich sił w ofensywie. Skoncentrowali się głównie na szybkich kontratakach stratach gości. W 30. minucie do sytuacji w polu karnym doszedł Martin Bukata, ale czujnie na przedpolu interweniował Arkadiusz Malarz. W odpowiedzi kilka minut później groźnie uderzał Kasper Hamalainen po kolejnym otwierającym podaniu od Moulin’a. Gospodarze nie przestraszyli się i ruszyli do kolejnego ataku, tym razem Papadopulos uderzał zza pola karnego na bramki Malarza, był to jednak strzał niecelny.
Legia kontrolowała mecz, była częściej przy piłce, gościom brakowało tylko wykończenia akcji. Nie było to najlepsze 45 minut, jakie w swojej karierze zagrał Jarosław Niezgoda. Po dobrym zachowaniu na początku spotkania, w dalszej jego części nie potrafił wykorzystać sytuacji, które stwarzali mu koledzy. Tak było i w 40. minucie spotkania, gdy napastnik Wojskowych minął się z piłką zagraną przez Michała Kucharczyka i stracił szansę na wyprowadzenie swojej drużyny na prowadzenie.
W 45 minucie stała się rzecz dla Piasta najgorsza – po całkiem solidnej grze w obronie stracili bramkę do szatni. Wchodzącego w pole karne Michała Kopczyńskiego lekko sfaulował Patryk Dziczek, ale to wystarczyło żeby Szymon Marciniak wskazał na „wapno”. Do futbolówki podszedł Guilherme i precyzyjnym strzałem w prawy dolny róg bramki dał prowadzenie Legii. Chwilę później sędzia zakończył pierwszą część meczu, a gospodarze sfrustrowani skierowali się do szatni.
Po zmianie stronie dwie szybkie żółte kartki zobaczyli obrońcy Legii. Najpierw za dyskusje z sędzią został ukarany Hlousek, a w 48. minucie groźny kontratak Piasta nieprzepisowo zatrzymał Michał Pazdan. Widać było że gospodarze nie składają broni, mimo osłabienia i mimo straty bramki nadal próbowali przeć do przodu. Obraz gry nie uległ zmianie, bo Legia wciąż częściej utrzymywała się przy piłce, mając jedną bramkę w zapasie i przewagę zawodnika podopieczni Romeo Jozaka nie forsowali tempa gry. Z każdą upływającą minutą coraz bardziej śpieszyło się za to gospodarzom. Aktywny był Mateusz Mak, który pojedynkował się z Hlouskiem, starał się wprowadzić zamieszanie pod bramką Malarza Michal Papadopulos, próby nie przekładały się na bramki. Ponadto gliwiczanie coraz bardziej musieli zaryzykować, jeśli chcieli wywalczyć choć punkt. To jednak otwierało nowe szanse dla legionistów.
Stałe fragmenty gry były dla Piasta realną szansą na doprowadzenie do wyrównania. W 65 minucie świetną wrzutką popisał się Vassiljev, nie udało się jednak żadnemu z jego partnerów skierować piłki do siatki. Chwilę później bardzo ruchliwy na prawej stronie Mateusz Mak wciąż gnębił Adama Hlouska, więc do pomocy czeskiemu obrońcy został desygnowany Hamalainen. W 68. minucie i on otrzymał żółtą kartkę za nieprzepisowe zatrzymywanie pomocnika gospodarzy. Waldemar Fornalik także zauważył potencjał Maka na prawej stronie i tam kierował swoich zawodników.
W 70 minucie mecz musiał zostać przerwany z powodu mocnego zadymienia stadionu, co znacząco utrudniało widoczność. W trakcie pauzy obok stojącego we własnym polu karnym Arkadiusza Malarza wybuchła petarda. Ogłuszony bramkarz Legii potrzebował pomocy medycznej, ale wrócił po chwili na boisko i mógł kontynuować grę.
Piast atakował coraz śmielej i po wznowieniu gry gospodarze zdominowali Wojskowych. Z coraz większymi problemami mierzyła się Legia w środku pola, gdzie rządził i dzielił Vassilijev. Brak zawodnika u gliwiczan był niezauważalny, po przerwie spowodowanej wybuchem rac to goście sprawiali wrażenie zagubionych. W 77. minucie niepilnowany w polu karnym Mateusz Mak z dobrej pozycji uderzał głową, ale nie trafił dobrze w piłkę i poszybowała ona nad poprzeczką.
Gracze Jozaka swoją niefrasobliwość mogli przypłacić stratą bramki w 84. minucie. Arkadiusz Malarz przy wybiciu piłki nabił wprowadzonego w drugiej połowie na plac gry Michała Jankowskiego, niewiele zabrakło aby futbolówka wpadła w tak kuriozalny sposób do bramki. W ostatnich minutach trwała zażarta walka Piasta o wyrównującą bramkę, Legia odpowiadała tylko dalekimi wykopami z linii defensywnej w stronę napastników i nieporadnymi kontratakami. W 89. minucie piłkę meczową miał na swojej stopie Konstantin Vassilijev. Wprowadzony w końcówce Denis Gojko świetnie ograł na prawej stronie Hlouska i dograł do Estończyka, który będąc kilka metrów przed bramką Malarza fatalnie spudłował. Chwilę później mógł się zrehabilitować były zawodnik Jagielloni Białystok, ale jego dośrodkowanie z rzutu wolnego dobrze wypiąstkował Malarz.
Doliczony czas gry to kolejne próby wyrównania. Wysoki pressing Piasta sprawiał ogromne problemy legionistom, którzy mieli problem wymienić między sobą kilka dokładnych podań. Ostatecznie udało się jednak podopiecznym Romeo Jozaka dowieźć skromne zwycięstwo do końca, choć na podsumowanie tego meczu można przytoczyć dwie sytuacje Kucharczyka z końcówki meczu, gdzie najpierw nie trafił w praktycznie pustą bramkę, a później przegrał pojedynek sam na sam z Rusovem. Legia zaprezentowała się zdecydowanie poniżej oczekiwań, Piast grając od 5 minuty w osłabieniu zasłużył przynajmniej na remis. Druga połowa rozgrywała się pod dyktando gospodarzy, którzy jednak nie znaleźli sposobu na pokonanie Arkadiusza Malarza. Legia wykonała swój plan minimum na ten mecz i wskoczyła na fotel lidera, przynajmniej do końcowego gwizdka w meczu Arka Gdynia – Górnik Zabrze.
Atrakcyjność meczu: 5/10
Bohater meczu: Thibault Moulin
[przycisk_galeria]
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy