Lotto Ekstraklasa. Brlek uratował piątek, który na pewno nie był "Super"
Lotto Ekstraklasa. Wydawało się, że w drugim piątkowym spotkaniu 2. kolejki Ekstraklasy piłka również nie wpadnie do siatki. Jednak w 89. minucie Petar Brlek wykończył precyzyjne dośrodkowanie Macieja Sadloka i Wisła zainkasowała trzy punkty w starciu z niecieczanami.
[przycisk_galeria]
W piątkowy wieczór grano jedynie w Małopolsce. Najpierw mecz w Niecieczy, podczas którego wynajmująca tam stadion Sandecja bezbramkowo zremisowała z Arką Gdynia, a już chwilę później drużyna z tej samej Niecieczy stanęła do swojego boju na stadionie przy ulicy Reymonta w Krakowie. Punktualnie o 20.30 Wisła, przy ponad jedenastotysięcznej publiczności rozpoczęła tutaj sezon na własnym obiekcie. I jak skończyła sezon, tak wystartowała z kolejnym – walcząc z Bruk-Betem Termalicą. Czerwcowego spotkania żaden kibic Białej Gwiazdy nie wspominał korzystnie, bowiem ich ulubieńcy nieco niespodziewanie ulegli Słoniom 1-2 i w konsekwencji zakończyli rozgrywki dopiero na szóstej pozycji. Teraz nadszedł czas na rewanż.
Z początku ze strony krakowian nie było jednak widać chęci pomszczenia tamtego rezultatu. Spotkanie rozpoczęło się raczej powoli, niewiele działo się pod obiema bramkami. Dopiero z czasem zaczęli rozkręcać się niesieni dopingiem gospodarze. I to oni w pierwszej połowie pozostawili po sobie lepsze wrażenie. Niecieczanie, podobnie jak w starciu z Jagiellonią Białystok, również z Wisłą niewiele pokazywali. Drobne błędy w środku pola, łatwe straty piłek i praktycznie nieobecni w polu karnym Juliana Cuesty. Hiszpański golkiper momentami naprawdę mógł się nudzić. Coraz więcej pracy miał natomiast Jan Mucha. Słowackiemu golkiperowi nie pomagali defensorzy, przypisywało mu za to szczęście. Jego rywale dwukrotnie trafili bowiem w słupek: najpierw obił go Carlitos, by później przed samym zakończeniem pierwszej połowy w to samo miejsce trafił Patryk Małecki.
Patrząc na to co działo się do przerwy, ciężko szukać pozytywów po stronie gości. Po drugiej stronie barykady wyróżniał się natomiast Fran Velez. Jego powroty do defensywy nie pozwalały rywalom na stworzenie jakiegokolwiek zagrożenia. Hiszpan silnie wspierał solidnie wyglądającą linię obrony. W tym ustawieniu Słonie nie były w stanie jej staranować. I nic nie wskazywało jakoby miały to zrobić w drugiej części gry.
W nią lepiej weszli gospodarze, którzy momentalnie ruszyli do ofensywy. Konstruowali kolejne sytuacje, szukali strzeleckich szans i przy Reymonta nareszcie zrobiło się naprawdę ciekawie. Biała Gwiazda przycisnęła, na długie minuty zamykając podopiecznych Mariusza Rumaka na ich połowie. Piłka w szybkim tempie krążyła w okolicach pola karnego Muchy, lecz uparcie nie chciała wpaść do siatki. Próbował Rafał Boguski, próbował Zdenek Ondrasek, próbował Petar Brlek. Całej trójce brakowało jednak odrobiny szczęścia, które w dwójnasób dopisywało stojącemu w bramce niecieczan Słowakowi.
Bruk-Bet powoli zaczął się budzić. Nie zawsze jednak tak jak powinien – poza paroma szybkimi i dobrze zapowiadającymi się kontratakami, podopieczni Mariusza Rumaka pokazywali się głównie przy faulach. Nie brakowało nieprzepisowych wejść, sypały się żółte kartoniki. To sprawiało, że Wisła choć wciąż miała przewagę, nie potrafiła zamienić jej na gole. Minuty mijały, wynik się nie zmieniał, a remis zdawał się być coraz bardziej niesprawiedliwym. Zwłaszcza, że dobrą robotę po prawej stronie boiska wykonywał wpuszczony w drugiej połowie na boisko Kamil Wojtkowski.
Co się odwlecze, to nie uciecze. Na to zwycięskie trafienie wiślacy kazali kibicom trochę poczekać. Przez całe spotkanie sprawiali lepsze wrażenie, trafiali w słupki, brakowało im szczęścia. I tak do 89. minuty, kiedy to o trzech punktach dla gospodarzy zadecydował niezawodny Petar Brlek. Ten gol krakowianom po prostu się należał, a padł po dośrodkowaniu z lewej strony. Chorwat jak często ostatnimi czasy znalazł się we właściwym miejscu, by huknąć w światło bramki. Dzięki niemu Biała Gwiazda całkowicie zasłużenie dopisała sobie kolejne trzy punkty i choć na jeden dzień zasiada w fotelu lidera.
Atrakcyjność meczu: 3,5/10
Piłkarz meczu: Jan Mucha
[przycisk_galeria]
[reklama]
Letnie transfery w Ekstraklasie - kto przyszedł, kto odszedł?