Lotto Ekstraklasa. Błyskawiczna bramka nie dała zwycięstwa. Górnik podzielił się punktami z Koroną
Górnik Zabrze zremisował z Koroną Kielce 2:2. Gospodarze za sprawą Marcina Urynowicza objęli prowadzenie już w 1. minucie spotkania, ale do przerwy po dwóch bramkach Soriano prowadziła Korona. Gospodarze ambitnie walczyli o trzy punkty, ale stać ich było tylko na trafienie Pawła Bochniewicza.
[przycisk_galeria]
Podopieczni Marcina Brosza wyszli na to spotkanie naładowani pozytywną energią i z wiarą w sukces. Część kibiców nie zdążyła pewnie rozsiąść się na foteliku, a obrońcy Korony nie wymienili jeszcze pięciu podań, gdy Górnik obejmował prowadzenie. Zbyt krótkie podanie z prawej strony do stopera i piłka padła łupem Urynowicza. Napastnik Górnika gdy już w końcu się przełamał przed dwoma tygodniami, to nie miał zamiaru przestać strzelać. Pewnym uderzeniem dał swojemu zespołowi prowadzenie już w pierwszej minucie spotkania. Widać było, jak rodowitemu zabrzaninowi zależało na golu strzelonym na tym stadionie. Z jego cieszynki w stylu Mario Balotellego emanowała satysfakcja, że większość zabrzańskich kibiców zdążyła go skreślić, a on udowodnił swoją wartość.
Pierwszy kwadrans toczył się pod dyktando gospodarzy i niejeden kibic z Zabrza mógł pomyśleć, że kwestią czasu są kolejne gole. Swoje dwie szanse z rzutów wolnych miał Kurzawa, lecz dwukrotnie trafiał w mur. Środek pola w ryzach trzymał najlepszy w ekipie Górnika Matuszek. Ekipa z zacząć Zabrza jednak udowodniła, że ze swojego DNA nie usunęła genu nieporadności w defensywie i czyste konto w Lubinie było anomalią, a nie nową regułą.
Goście zaczęli się odgryzać głównie za sprawą Cebuli, który korzystał z wolnych korytarzy po lewej stronie boiska. Dwukrotnie niecelnie uderzał zza pola karnego. "Górnicy" zwalniali coraz bardziej, wierząc chyba, że kolejne bramki strzelą się same i mecz jest już wygrany.
W dwudziestej minucie przypomniał o sobie Kaczarawa i trzeba powiedzieć wprost - on po prostu ośmieszył defensywę gospodarzy w tej akcji. Utrzymywał się przy piłce w polu karnym mimo asysty trzech rywali. Przekładał sobie piłkę z jednej na drugą nogę, przesuwał też przeciwników ciałem. Gdy w końcu ktoś dziubnął mu piłkę wydawało się że jest po akcji - nic bardziej mylnego. Kaczarawa właśnie w tym momencie urwał się w kierunku linii końcowej i podał na czwarty metr do Soriano. Jemu nie pozostało nic innego jak wpakować futbolówkę do siatki z bliskiej odległości.
Gdyby bramka ta podziałała na zabrzan motywująco, to może po meczu kibice mówiliby o nawet przydatnym zimnym prysznicu. "Trójkolorowi" zwiesili jednak głowy i stracili cały swój impet. Siedem minut później na prowadzenie wysforowała się Korona. Stratę piłki w środku pola zanotował Żurkowski i goście ruszyli z kontrą. Janjić ładnym podaniem uruchomił na lewym skrzydle Kallaste, a ten obsłużył Soriano podobnym zagraniem jak chwilę wcześniej Kaczarawa. I tym razem napastnik gości się nie pomylił. Po raz kolejny jednak defensywa zabrzan zachowała się katastrofalnie, a ilość czasu i miejsca jaką miał Kallaste to kryminał w obronie.
Młody zespół z Zabrza obudził się dopiero minutę przed przerwą, kiedy swoją szansę miał Kądzior. Skrzydłowy Górnika niepotrzebnie schodził jednak do środka pola karnego i jego uderzenie zostało zablokowane.
Na drugą połowę wyszedł jednak całkiem inny Górnik. Zawodnicy trenera Brosza znów wierzyli w zwycięstwo i parli w jego kierunku przez całe 45 minut. Dwie pierwsze sytuacje stworzyli sobie po stałych fragmentach - najpierw sprytny strzał z wolnego Kurzawy obronił Alomerović, a chwilę później wyjął też główkę Suareza po kornerza.
Trzecia sytuacja dała upragnione wyrównanie. Żurkowski przebiegł wszerz niemal całe boisko, przy okazji mijając kilku rywali. Zatrzymał się na prawym skrzydle i dośrodkował wprost na głowę Bochniewicza, który przeskoczył obrońcę i nie dał szans bramkarzowi Korony. Była to 58 minuta, więc wydawało się że Górnik ma dużo czasu na zdobycie trzech punktów.
Choć nie sposób odmówić gospodarzom starań, to jednak fakty są takie, że długimi fragmentami nie potrafili sobie stworzyć dogodnej okazji do strzelenia bramki. Trener Brosz chciał dać impuls swoimi zmianami, ale ograniczył też nimi potencjał w ofensywie. Po zejściu Urynowicza i Żurkowskiego gra Górnika stała się monotonna i przewidywalna.
Widać było ogromną złość zawodników z Zabrza po końcowym gwizdku sędziego. Przybliżyli się do europejskich pucharów o punkt, ale widać że liczyli na więcej. Korona zagrała bardzo dobrze, szczególnie w defensywie i zasłużenie przywiezie do Kielc jeden punkt.
Piłkarz meczu: 6/10
Atrakcyjność spotkania: Elia Soriano
eSkadra na Mundial;nf - CIEKAWOSTKI O BIAŁO-CZERWONYCH
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/8a2845f4-6980-1e01-1e4a-bf668f1a6013,dd391534-14f0-41ea-74ce-ff18bd1d6dac,embed.html[/wideo_iframe]
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy