Lotto Ekstraklasa. "2:0 to niebezpieczny wynik". Wisła Płock wyrwała remis z Legią
Lotto Ekstraklasa. W drugim piątkowym meczu 18. kolejki Lotto Ekstraklasy Legia zremisowała na własnym stadionie z Wisłą Płock (2:2). Podział punktów to spora niespodzianka, gdyż gospodarze po blisko godzinie gry prowadzili dwiema bramkami, ale ostatecznie zdołali tę przewagę roztrwonić.
W drugim piątkowym meczu 18. kolejki Lotto Ekstraklasa Legia Warszawa podejmowała przy Łazienkowskiej Wisłę Płock w derbach Mazowsza. Nafciarze przyjechali na Łazienkowską pierwszy raz od ponad dziesięciu lat - w listopadzie 2006 roku zremisowali w stolicy 0:0, choć mecz odbywał się w ramach Pucharu Ligi. Jak wiele w ciągu dziesięciu lat może się zmienić... wystarczy spojrzeć na skład Wisły z tamtego spotkania. Mecz rozpoczęli choćby Sławomir Peszko i Patryk Rachwał, potem pojawił się na nim jeszcze Adrian Mierzejewski. Ze składu Legii ostał się jedynie Miroslav Radović, który już także zdążył jednak zwiedzić zagranicę. Wiślacy zdążyli w tym czasie spaść z Ekstraklasy, by ostatecznie wylądować w drugiej lidze i po latach przerwy powrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Piłkarze z Płocka w swoim ostatnim meczu z Piastem Gliwice rozczarowali, remisując bezbramkowo po najsłabszym meczu kolejki (sezonu?). Gdyby swoją sytuację wykorzystał Arkadiusz Reca Wisła miałaby przynajmniej trzy punkty na koncie, a tak zajmuje obecnie 14. miejsce w tabeli, choć 15. Ruch Chorzów ma tyle samo punktów. Po dobrym starcie rozgrywek i zaskakującym zwycięstwie z Lechią Gdańsk w pierwszej kolejce nie ma już śladu. Zespół prowadzony przez Marcina Kaczmarka jest ewidentnie pod formą, a o przełamanie złej passy dzisiaj będzie bardzo trudno - beniaminek zmierzy się w końcu z mistrzem Polski. Przypomnijmy ostatni mecz obu drużyn. 30 lipca 2016 roku Wisła przegrała u siebie z prowadzoną jeszcze przez Besnika Hasiego Legią 2:3, choć po pierwszych dziesięciu minutach wyszła na sensacyjne prowadzenie 2:0 po bramkach Przemysława Szymińskiego i Tomislava Bozicia. Jeszcze przed przerwą goście wyrównali po golach Aleksandara Prijovicia i Michała Kucharczyka, po przerwie Wisłę dobił Igor Lewczuk. Mimo złego wyniku zawodnicy beniaminka Lotto Ekstraklasy zaprezentowali się dobrze, należały im się słowa uznania.
Legia jest na przeciwnym biegunie. Po objęciu drużyny przez Jacka Magierę piłkarze ze stolicy znajdują się w wyśmienitej dyspozycji. Wystarczy wspomnieć, że w trzech ostatnich swoich meczach strzelali po cztery gole, a przecież wszystkie z nich były rozgrywane na wyjeździe (!), wśród nich znalazł się mecz Ligi Mistrzów w Dortmundzie oraz starcie z liderem tabeli w Białymstoku (!!). Listopad był bardzo dobrym dla Wojskowych miesiącem i piłkarze chcieliby swoją dobrą formę pokazywać przynajmniej do końca roku. Czekają ich jeszcze mecze z Wisłą, Piastem, Sportingiem i Łęczną. Poza ekipą z Portugalii rywale nie są wymagający, możemy się spodziewać kolejnych zwycięstw legionistów. Do starcia w Lidze Mistrzów jeszcze daleko, dziś najważniejsza była rywalizacja z Wisłą Płock.
Już przed pierwszym gwizdkiem wiedzieliśmy, że Jacek Magiera będzie zmuszony dokonać kilku zmian w podstawowej jedenastce. Za kartki pauzują przecież Guilherme i wspomniany Miroslav Radović, a więc podstawowi skrzydłowi mistrzów Polski. Na skrzydło mógł zostać przesunięty Vadis Odjidja-Ofoe, po drugiej stronie na swoją kolejną szansę czekał Michał Kucharczyk. Mecz z beniaminkiem był doskonałą okazją do przetestowania ewentualnych nowinek taktycznych. Co zrobił szkoleniowiec Legii? Zgodnie z przypuszczeniami, mecz rozpoczęli Odjidja-Ofoe, Kucharczy, a także Łukasz Broź, zastępujący kontuzjowanego Adama Hlouska, swoją szansę od pierwszych minut otrzymał Kasper Hamalainen. Co do jedenastki Wisły, to można powiedzieć, że była zestawieniem dość ofensywnym. Legię od pierwszych minut straszyć miał Siergiej Kriwets, a także Jose Kante, Arkadiusz Reca oraz wychowanek Legii Dominik Furman.
Niska temperatura nie zraziła kibiców obu drużyn, którzy w łącznej liczbie około 25 tysięcy pojawili się przy Łazienkowskiej. Po pierwszym gwizdku Jarosława Przybyła mecz rozpoczęła Legia Warszawa. Początkowe minuty stały pod znakiem zmasowanych ataków gospodarzy. Wisła nie potrafiła nawet opuścić własnej połowy. Najgroźniejsza okazja Legii to strzał Michała Kucharczyka z ostrego kąta, z którym poradził sobie bramkarz. Seweryn Kiełpin nie poradził sobie natomiast ze strzałem głową Nemanji Nikolicia z 9. minuty meczu. Węgier wykorzystał doskonałe dośrodkowanie Łukasza Brozia, golkiper Wisły nawet się nie rzucił, choć i tak nie miał żadnych szans przy tak precyzyjnym strzale. Napór gospodarzy cały czas rósł.
Dopiero po mniej więcej kwadransie goście się trochę obudzili, szukali dłuższej wymiany podań, ale sporo tracili przede wszystkim na indywidualnych błędach, choćby w przyjęciu piłki. Długie górne zagrania przez całą szerokość boiska najczęściej lądowały poza boiskiem. Legioniści takich problemów nie mieli, wciąż atakowali i należało przyznać, że ich prowadzenie było jak najbardziej zasłużone. Pierwsza sytuacja strzelecka nadeszła dopiero po niespełna 30 minutach gry. Znakomitą okazją na wyrównanie zmarnował Jose Kante, z kilku metrów posyłając piłkę w Arkadiusza Malarza. Mecz w końcu się wyrównał, postawa Nafciarzy uległa znacznej poprawie. Teraz to gospodarze nie potrafili wymienić kilku podań na połowie rywala.
Do przerwy wynik nie uległ już zmianie. Pierwszą połowę znacznie lepiej rozpoczęła ekipa gospodarzy, całkowicie dominując wiślaków i zdobywając bramkę na 1:0 za sprawą bramki niezawodnego Nemanji Nikolicia. Po około pół godzinie meczu obraz gry wyrównał się, goście zaczęli grać nieporównywalnie lepiej i mieli swoje okazje. Druga część gry zapowiadała się ciekawie, bo tylko jedna bramka strzelona przez piłkarzy Jacka Magiery pozwalała wierzyć w to, że po przerwie wciąż czekają nas emocje. Jeśli chodzi o minusy pierwszej części meczu, to należy wyróżnić Tomasza Jodłowca. Reprezentant Polski miał problemy nawet z prostymi podaniami, zaliczał mnóstwo strat, udowodnił, dlaczego obecnie pierwszym defensywnym pomocnikiem Legii jest Michał Kopczyński.
Goście rozpoczęli drugą część meczu z zamiarem szybkiego odrobienia strat. Zamiary wciąż jednak nie zmieniały się w czyny. Początek drugiej części spotkania należał do Wojskowych, prowadzenie mógł podwyższyć Michał Pazdan, obrońca Legii nie trafił w piłkę czysto bo dobrym dośrodkowaniu, choć stał sam pod bramką. Przy takiej grze piłkarzy Legii gol na 2:0 był tylko kwestią czasu. Bramka padłą w 57. minucie, a jej zdobywcą został Kasper Hamalainen. Fin zakończył kombinacyjną akcję gospodarzy strzałem z piątego metra, gdzie piłkę znakomitym dośrodkowaniem dostarczył mu Bartosz Bereszyński.
Wydawało się, że goście nie będą już w stanie odpowiedzieć, jednak stało się inaczej. Sześć minut po bramce Hamalainena niesamowity strzał oddał Dominik Furman, piłka wpadła tuż pod poprzeczkę, uderzenia byłego pomocnika Legii nie był w stanie obronić Arkadiusz Malarz. Bramka zawodnika Wisły sprawiła, że gospodarze wciąż nie mogli być pewni zwycięstwa. Mecz ponownie się wyrównał, grę rozruszało wejście Aleksandara Prijovicia. Akcje były znacznie bardziej dynamiczne, sam napastnik Legii w kilka minut znalazł się w dwóch świetnych sytuacjach po wypracowaniu sobie pozycji, ale za każdym razem uderzał za słabo, by pokonać bramkarza.
Bramka dla Legii wisiała w powietrzu, ale bramkę zdobyli... goście. Po dośrodkowaniu Dominika Furmana z rzutu wolnego piłkę pechowo wypluł przed siebie Arkadiusz Malarz, trafiając w Kamila Sylwestrzaka, który zdobył chyba swoją najłatwiejszą bramkę w karierze. Po bramce wyrównującej gospodarze rzucili się do ataku, niemal cały czas utrzymywali się przy piłce i mieli kilka groźnych okazji. Na ostatnie minuty meczu na pozycji napastnika pojawił się nawet Michał Pazdan, ale jego obecność w polu karnym nie dała efektu w postaci gola.
Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie. Legia roztrwoniła dwubramkową przewagę i nieoczekiwanie remisuje z Wisłą Płock 2:2, tym samym może spaść w tabeli, bo naciska ją Lech Poznań.
Bohater meczu: Dominik Furman
Atrakcyjność meczu: 6,5/10
Legia Warszawa - Wisła Płock 2:2 (1:0)
Bramki:
1:0 - Nemanja Nikolić 10'
2:0 - Kasper Hamalainen 57'
2:1 - Dominik Furman 63'
2:2 - Kamil Sylwestrzak 78'
Legia: Arkadiusz Malarz - Bartosz Bereszyński, Jakub Rzeźniczak, Michał Pazdan, Łukasz Broź - Kasper Hamalainen (84' Waleri Kazaiszwili, Tomasz Jodłowiec, Thibault Moulin, Vadis Odjidja-Ofoe, Michał Kucharczyk - Nemanja Nikolić (64' Aleksandar Prijović)
Wisła: Seweryn Kiełpin - Cezary Stefańczyk (66' Kamil Sylwestrzak), Bartłomiej Sielewski, Tomislav Bozić (86' Przemysław Szymiński), Patryk Stępiński - Piotr Wlazło, Maksymilian Rogalski, Dominik Furman, Siergiej Kriwiec (63' Dimitar Iliev), Arkadiusz Reca - Jose Kante
Żółte kartki: Stefańczyk (Wisła)
Sędzia: Jarosław Przybył
Widzów: 21 821
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy
Wafelek, buziaki, pies. Najbardziej spontaniczne reakcje w Ekstraklasie