menu

Łódź bez króla. ŁKS - Widzew 2:2

16 października 2016, 16:51 | Paweł Hochstim

63. derby Łodzi zakończone remisem 2:2! W pierwszej połowie lepszy był ŁKS, w drugiej lepszy Widzew, więc remis jest zasłużony.


fot. Paweł Łacheta

Ełkaesiacy zaskakująco łatwo narzucili Widzewowi swoje warunki gry. Goście, którzy w drodze na stadion spotkali się ze swoimi kibicami – kibiców zespołu z Al. Piłsudskiego decyzją magistratu nie było na trybunach – sprawiali wrażenie zagubionych i ospałych. Dość powiedzieć, że jedyny strzał przed przerwą – w dodatku bardzo niecelny – widzewiacy oddali dopiero w 44. minucie.

W pierwszej połowie inicjatywę miał więc ŁKS, grający mądrze w defensywie. W ataku mocno pracował Jewhen Radionow, który w 25. minucie ucieszył fanów ŁKS. Dobrze wykonany rzut wolny przez Artura Golańskiego sprawił duże problemy Michałowi Chorosiowi, który odbił piłkę prosto pod nogi Radionowa. Ukrainiec bez problemu trafił do pustej bramki.

Na gola dla ŁKS zanosiło się już wcześniej. Kilka minut przed golem strzał Radionowa w ostatniej chwili zablokował Kamil Tlaga, który cały tydzień walczył z kontuzją, by móc zagrać w derbach. Z kolei w 44. minucie znów „elektryczny” był Choroś, ale ostatecznie odbił piłkę po strzale Golańskiego.

W przerwie trener Widzewa Marcin Płuska wymienił dwóch piłkarzy – Piotra Burskiego i Bartłomieja Gromka – a na boisko weszli Krzysztof Możdżonek i Maciej Szewczyk. Być może zmiany, a być może głośna rozmowa w szatni sprawiła, że goście z Al. Piłsudskiego w drugiej połowie prezentowali się dużo lepiej, a już cztery minuty po wznowieniu gry ładnym uderzeniem do remisu doprowadził Daniel Mąka.

Ełkaesiacy sprawiali wrażenie zaskoczonych faktem, że Widzew gra lepiej, niż do przerwy. W 57. minucie po fatalnym zagraniu Michała Kołby Mąka mógł wyprowadzić widzewiaków na prowadzenie, ale trafił w słupek. Za chwilę w ostatniej chwili przed stratą gola uratował swój zespół Kołba, za to w 62. minucie, po kolejnym fatalnym zachowaniu obrońców, bramkarza ŁKS uprzedził Mateusz Michalski i Widzew wygrywał 2:1!

Gospodarze wigor odzyskali dopiero po tym, jak w 69. minucie za drugą żółtą kartkę z boiska musiał zejść Tlaga. Ełkaesiacy atakowali właściwie bez przerwy, ale i... bez głowy. Piłka często lądowała w polu karnym Widzewa, ale niewiele z tego wynikało aż do 92. minuty gry. Wtedy piłkę w polu karnym dostał były widzewiak Maksym Kowal i strzałem w długi róg doprowadził do wyrównania!

ŁKS Łódź – Widzew Łódź 2:2 (1:0)
Gole
: 1:0 Jewhen Radionow (25), 1:1 Daniel Mąka (49), 1:2 Mateusz Michalski (62), 2:2 Maksym Kowal (90+2)
ŁKS: Kołba – Pyciak, Juraszek, Ślęzak, Rozmus (81, Michałek) – Bryła (73, Gamrot), Kocot – Nowak, Golański (76, Kowal), Kopka – Radionow. Trener: Marcin Pyrdoł.
Widzew: Choroś – Tlaga, Jędrzejczyk, Zieleniecki, Gromek (46, Szewczyk) – Okachi, Rodak – Budka, Michalski (72, Sabiłło), Mąka (84, Strus) – Burski (46, Możdżonek). Trener: Marcin Płuska.
Żółte kartki: Kopka, Rozmus, Nowak (ŁKS), Gromek, Michalski, Tlaga, Mąka, Rodak (Widzew)
Czerwona kartka: Tlaga (69, Widzew)
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów: 5100


Polecamy