menu

Łobodziński: Nawet koledzy z Sandecji mówili, że niewiele mogli zrobić

17 września 2012, 12:23 | Łukasz Madej/Gazeta Krakowska

Świetnie znany w Małopolsce z występów dla Wisły Kraków (trzy mistrzostwa Polski - red.) pomocnik Wojciech Łobodziński, był pierwszoplanową postacią niedzielnego meczu jego Miedzi z Sandecją Nowy Sącz.

Wojciech Łobodziński
Wojciech Łobodziński
fot. Polskapresse

- Nawet koledzy z Sandecji mówili, że niewiele mogli zrobić. To chyba dobrze o nas świadczy - uśmiechnięty opuszczał wczoraj stadion piłkarz Miedzi, Wojciech Łobodziński. - Powiem szczerze, że ze swojej i zespołu gry jestem zadowolony - nie ukrywał doświadczony piłkarz.

Łobodziński szczególnie cieszył się z postawy w pierwszej połowie. - To, co wtedy zagraliśmy, napawa optymizmem na przyszłość - dodał niespełna 30-letni zawodnik.

"Łobo" dał do zrozumienia, że wśród nowych kolegów czuje się jak w ekstraklasowym towarzystwie. - To, że tutaj jest tylu chłopaków, którzy potrafią grać w piłkę, nie jest przypadkiem. Pokazaliśmy to na boisku - dopowiedział strzelec jednej z bramek.

W równie dobrym nastroju był Zbigniew Zakrzewski, który dwa razy trafił do siatki. - Odblokowałem się. W poprzednich meczach obstrzeliwałem słupki, poprzeczki. Jesteśmy zadowoleni. Pokazaliśmy, że potrafimy bardzo dobrze grać w piłkę. Z meczu na mecz powinno to wyglądać jeszcze lepiej - opowiadał.

"Zaki" już w pierwszych fragmentach mógł wpisać się na listę strzelców. - Szkoda mojej pierwszej sytuacji, bo mogła od razu ustawić wynik spotkania, ale potem cały czas byłem zdeterminowany. Wiedziałem, że stać nasz zespół na dobrą grę i że mnie stać na zdobycie bramki. Tak się stało - wyjaśniał.

W szóstej kolejce Miedź Legnica pokonała na wyjeździe Polonię Bytom.
Mimo zwycięstwa na Górnym Śląsku nie wszyscy chwalili zespół Bogusława Baniaka. Zakrzewski wrócił do tamtego spotkania. - Słyszeliśmy jakieś opinie, że zagraliśmy dobry mecz z juniorami. Pokazaliśmy teraz, że potrafimy w takim samym stosunku wygrać z drużyną, która aspiruje do wysokich celów. Sandecja przed tym meczem miała przecież tyle samo punktów co my - przypomniał napastnik.

Gazeta Krakowska