ŁKS - Wigry. To będzie wyjątkowy mecz dla obrońcy Artura Bogusza
W sobotę o godz. 15 ŁKS w kolejnym ligowym meczu podejmuje Wigry Suwałki.
fot.
Dla 25letniego lewego obrońcy ŁKS Artura Bogusza, pojedynek będzie wyjątkowym wydarzeniem. Piłkarz spędził w tym klubie 3,5 sezonu, rozegrał 93 mecze, strzelił cztery bramki. Teraz stanie po przeciwnej stronie sportowej barykady. Zawodnik twierdzi z przekonaniem o łódzkiej drużynie: Nie boimy się żadnego przeciwnika. To oznacza, że nawet ze wzruszenia nie zadrżą mu nogi w starciu z Wigrami. O spotkaniu z Sandecją dla oficjalnej strony Artur mówi: Gramy dalej. Liga się przecież nie skończyła z powodu jednego źle wykonanego rzutu karnego.
Tymczasem drużyna z Suwałk przed spotkaniem z Łodzi musi otrząsnąć się z szoku, w jakim jest po przegranym u siebie 0:5 meczu z Podbeskidziem. To historyczne wydarzenie. Wigry jeszcze nigdy w I lidze nie przegrały tak wysoko. Szok jest tym większy, że były niepokonane w siedmiu poprzednich spotkaniach.
12 dni, czwarty mecz, 3400 kilometrów przejechanych, 66 godzin w autobusie, to daje siedem dni, zostaje pięć dni na regenerację, bo o trenowaniu nie ma w ogóle mowy. Brak Karankiewicza i brak Sabiłły. Mógłbym powiedzieć, że to usprawiedliwia wynik, ale nie. To w ogóle nie miało wpływu na to, co się działo. Przy tak dobrym rywalu błędy, jakie popełniliśmy, zostają wykorzystane. Już pierwsze akcje, nie licząc strzału z rzutu wolnego, przyniosły bramki dla Podbeskidzia. Staraliśmy się prowadzić grę, tworzyć sytuacje, ale nie wyszło.
Biorę odpowiedzialność za wynik na siebie. To ja kazałem chłopakom grać wysoko, atakować w drugiej połowie, bez względu na wszystko. Uczymy naszych zawodników otwartej gry i za to zapłaciliśmy wysoką cenę, uważam, że za wysoką powiedział trener Wigier Kamil Socha.