ŁKS nie boi się Jagiellonii Białystok. Zatrzymają Imaza i Klimalę? [zapowiedź meczu]
W 14. kolejce ekstraklasy piłkarze ŁKS zmierzą się w Białymstoku z Jagiellonią. Faworytem są gospodarze, ale to beniaminek ostatnio spisuje się w lidze lepiej.
fot. Piotr Pyrdoł i jego koledzy z ŁKS w niedzielę powalczą o punkty w Białymstoku [Fot. Grzegorz Gałasiński]
- Nie ma się czego bać - powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej trener ŁKS Kazimierz Moskal. Popularnej „Jagi” lekceważyć jednak nie zamierza.
- Spośród rywali, z którymi zmierzyliśmy się w ostatnich tygodniach Jagiellonia może być tym najtrudniejszym. To zespół o dużym potencjale, do tego gra kombinacyjną piłkę – scharakteryzował szkoleniowiec najbliższego przeciwnika łodzian, wspominając przy okazji, że na Podlasiu jego piłkarze muszą mieć się na baczności, bo „niebezpieczeństwo czyha z każdej strony”. Jego zdaniem Jagiellonia jest m.in. groźna po stałych fragmentach gry, więc zapewne i na ten aspekt gry defensywnej opiekun beniaminka uczuli przed spotkaniem swoich podopiecznych.
Po katastrofalnym sierpniu i niewiele lepszym w wykonaniu łodzian wrześniu przyszedł październik i „Rycerze Wiosny” wreszcie zaczęli przypominać drużynę, która w pierwszej lidze mocno rozbudziła apetyty łódzkich kibiców. Co godne podkreślenia, pomimo licznych niepowodzeń, zespół nie porzucił hołubionej przez trenera Kazimierza Moskala filozofii gry, nadal żyje z tzw. małej gry, szybkiej wymiany podań i przebłysków geniuszu Daniela Ramireza, lecz dzisiaj nie popełnia aż tylu błędów w defensywie. Do tego dochodzi krzta szczęścia, bo jak inaczej wytłumaczyć to, że wcześniej łodzianie seriami bombardowali bramkę rywali strzałami z dystansu i efekt tych prób był zazwyczaj mizerny, a w ostatnich czterech spotkań po uderzeniach zza szesnastki ełkaesiacy zdobyli już trzy gole (Rafał Kujawa trafił w meczu z Koroną, Ricardo Guima z Rakowem, Jose Pirulo w pucharowym meczu z Górnikiem).
Okazuje się, że beznadzieję, w której przez chwilę tonął beniaminek od passy trzech ligowych zasłużonych zwycięstw dzieli cienka granica. Wystarczyło poprawić detale, odpowiednio naoliwić szwankującą wcześniej maszynerię, wreszcie dokonać także kilku korekt w składzie (czytaj: dać szansę Piotrowi Pyrdołowi, Dragoljubowi Srniciowi i Michałowi Trąbce).
ŁKS za sprawą zwycięstwa nad Rakowem Częstochowa i wysokiej porażki Wisły Kraków z Legią w Warszawie wydostał się ze strefy spadkowej, gdzie, jak się wcześniej wydawało, spędzi resztę roku. Teraz zmierzy się z ósmą w tabeli Jagiellonią i kluczem do ewentualnego sukcesu łodzian w Białymstoku wydaje się znalezienie recepty na siłę ofensywną ekipy z Podlasia, czyli Jesúsa Imaza (Hiszpan tym sezonie zdobył już 8 goli) i będącego w życiowej formie 21-letniego Patryka Klimali (5 goli).
Jagiellonia bywa chwalona za widowiskowy styl gry, lecz nie znaczy to, że przywiązuje znaczenie do utrzymywania się przy piłce (tylko w dwóch z czterech domowych występów białostocczanie mogli się pochwalić wyższym procentem posiadania futbolówki). Trenera Ireneusza Mamrota martwić może ponadto postawa defensywy (więcej bramek na własnym boisku stracił tylko Raków i ŁKS), w końcu i ostatnie wyniki (tylko jedno zwycięstwo w sześciu ostatnich kolejkach).
Niedzielne spotkanie rozpocznie się o godz. 12.30. Sędziuje Paweł Gil z Lublina. Transmisję telewizyjną przeprowadzi Canal Plus Sport.
Przypuszczalny skład ŁKS:
Malarz - Grzesik, Rozwandowicz, Sobociński, Klimczak, Srnić, Guima, Trąbka, Pyrdoł, Ramirez, Sekulski.