ŁKS musi zapłacić SMS-owi Łódź 400 tys. zł za rozwiązanie kontraktu ze Świątkiem
Sieć bezpłatnych szkół Cosinus będzie sponsorem piłkarzy ŁKS. Pieniądze raczej jednak nie uratują sytuacji łódzkiego klubu, bo przez zaniedbania poprzednich władz łódzki klub musi zapłacić 400 tysięcy złotych odszkodowania łódzkiej SMS.
fot. Krzysztof Szymczak/Polskapresse
Chodzi o byłego piłkarza ŁKS Adriana Świątka, który był transferowany do ŁKS z UKS SMS. W umowie transferowej znalazł się zapis, który gwarantował klubowi sprzedającemu piłkarza część zysków. ŁKS jednak doprowadził do sytuacji, że zawodnik mógł rozwiązać kontrakt z winy klubu i odejść bezpłatnie do Górnika Zabrze. UKS SMS skierował więc sprawę do Sądu Polubownego PZPN, by ten ustalił wartość piłkarza w tamtym okresie oraz kwotę, którą ŁKS musi zapłacić. Sprawa ciągnęła się bardzo długo, ale zapadł już ostateczny wyrok - ŁKS jest winny 400 tysięcy złotych!
Świątek rozwiązał swój kontrakt na początku 2010 roku, gdy właścicielem ŁKS było miasto Łódź, a prezesem Dariusz Gałązka. Piłkarz długo usiłował odzyskać należne mu pieniądze, ale, choć inni zawodnicy otrzymali część zaległych wypłat, nie doczekał się ani złotówki. Nieoficjalnie wiadomo, że wówczas o podziale pieniędzy decydował trener Grzegorz Wesołowski i dwaj piłkarze - Tomasz Hajto i Marcin Adamski. W tamtym czasie pisaliśmy m.in., że Świątek padł ofiarą mobbingu ze strony starszych piłkarzy, tym bardziej, iż po rundzie jesiennej sezonu 2009/2010 był najlepszym strzelcem drużyny.
UKS SMS słusznie udowodnił przed Sądem Polubownym PZPN, że działacze ŁKS celowo doprowadzili do rozwiązania umowy z winy klubu. Tym bardziej, że w tamtym czasie wystarczyło przelać na konto Świątka kilkanaście tysięcy złotych, by piłkarz nie mógł odejść bezpłatnie. A propozycja, jaką miał z Górnika Zabrze, nie była dla nikogo tajemnicą.
Wyrok sądu dla ŁKS jest, jak gwóźdź do trumny, bo przecież klub ledwie wiąże koniec z końcem. Wciąż zalega obecnym i byłym piłkarzom, a licencję na grę w pierwszej lidze uzyskał wielkim wysiłkiem. Trudno mieć jednak pretensje do UKS SMS, że ten dochodzi swoich praw. Tym bardziej, że chodzi o niebagatelną kwotę 400 tysięcy złotych, czyli znaczącą część budżetu klubu z ul. Milionowej.
Wyrok Sądu Polubownego PZPN jest precedensowy i niesie za sobą szansę odzyskania pieniędzy także przez inne, mniejsze kluby. Zapisy o zyskach z kolejnych transferów są bardzo często stosowane przy sprzedaży piłkarzy, ale do tej pory nikt nie występował o odszkodowanie, jeśli piłkarz odszedł bezpłatnie.