Trener Moszczenicy po meczu z ŁKS: Było widać, kto chce wygrać, kto gra dla kibiców
Ostatnią drużyną, jaka przyjechała do Łodzi w ramach rozgrywek czwartej ligi był Włókniarz Moszczenica. Rewelacji wiosny z pewnością zależało na zdobyciu punktów, gospodarze okazali się za silni i ostatecznie nie udało się zdobyć nawet jednej bramki. Trener gości, Tomasz Fiszer, nie ukrywał później, że różnic między drużynami nie dało się nie zauważyć.
fot. kwadrans_po
Jak słusznie zauważył szkoleniowiec gości, w niedzielę spotkały się dwa zespoły, które już przed tym spotkaniem wykonały plan, zakładany na bieżący sezon. Na pięć kolejek przed jego zakończeniem Łódzki Klub Sportowy miał już zagwarantowany awans do trzeciej ligi, zaś Włókniarz Moszczenica zapewnił sobie utrzymanie w czwartej, o co zwłaszcza walczyli zawodnicy i co było dla nich głównym celem. Tomasz Fiszer przyznał także, że pojedynek między tymi drużynami przede wszystkim pokazał różnice, jakie je dzielą pod względem piłkarskim. - Zdecydowanie było widać, kto chce wygrać, kto gra dla kibiców. W każdym elemencie łodzianie przewyższali nas na boisku i wygrali zasłużenie - podkreślił.
- Pozostaje mi tylko pogratulować i życzyć, by w trzeciej lidze zespół ŁKS, nie wiem czy w takim samym kształcie, czy zmieniony, odnosił podobne sukcesy i co roku mógł świętować awans. Przy takich kibicach naprawdę zasługuje na najwyższe klasy rozgrywkowe - dodał na koniec.
Przed obiema drużynami do zakończenia rozgrywek w tym sezonie pozostały jeszcze trzy spotkania. Podopieczni Wojciecha Robaszka zmierzą się na wyjeździe z Astorią Szczerców, Zjednoczonymi Stryków i Widokiem Skierniewice, zaś Moszczenicy przyjdzie zagrać z Pogonią Zduńska Wola, Startem Brzeziny i Zawiszą Pajęczno.