Radosław Jurkowski z ŁKS Łódź: Żadna drużyna nie dała nam punktów na tacy
- Wychowując się na Retkini, marzeniem każdego dziecka było granie dla pierwszego zespołu ŁKS-u, dlatego nie zastanawiałem się zbyt wiele - mówi Radosław Jurkowski, wicelider klasyfikacji strzelców w Łódzkim Klubie Sportowym.
fot. kwadrans_po
Anna Lewandowska mistrzynią świata w karate [ZDJĘCIA, WIDEO]
Jeszcze kilka miesięcy temu walczyłeś wraz z rówieśnikami w Makroregionalnej Lidze Juniorów. Co czujesz będąc obecnie członkiem zespołu, który buduje klub od nowa i walczy o jego powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej?
Wychowując się na Retkini [osiedle w Łodzi - przyp. red.], marzeniem każdego dziecka było granie dla pierwszego zespołu ŁKS-u, dlatego nie zastanawiałem się zbyt wiele, gdy dowiedziałem się, że jest szansa wystąpić w pierwszej drużynie. Wychodząc na boisko na stadionie przy al. Unii serce bije mocniej, a świadomość, że pomagam w odbudowie potęgi Łódzkiego Klubu Sportowego daje mi powody do niesamowitej radości.
Na początku rundy grzałeś ławkę rezerwowych. Ostatecznie jednak na boisku spędziłeś ok. 940 minut - to najwięcej spośród wszystkich juniorów...
Cieszę się, że trener dał mi szansę wyjścia w podstawowej jedenastce już w drugim meczu sezonu. Wszyscy moi koledzy z juniorskiej drużyny również dostali swoje szanse. Fajne jest to, że nie boi się na nas stawiać i w każdym ze spotkań ktoś z nas wychodził w podstawowej jedenastce.
Pierwsze mecze w rundzie, w których trener Robaszek wystawił cię na boisku, były na całkiem innym poziomie niż pod koniec. Z meczu na mecz widać progres i coraz dojrzalszą piłkę w twoim wykonaniu. Czy prócz treningów na ŁKS-ie rozwijasz się dodatkowo by poprawić swoją grę?
Raczej nie. Priorytetem są występy w ŁKS-ie i to na nich się głównie koncentruje. Progres w mojej grze to głównie zasługa ciężkiej pracy podczas treningów oraz pomocy starszych, bardziej doświadczonych kolegów od których mogę się wiele nauczyć.
Z tego co wiem, niedawno rozpocząłeś studia na Uniwersytecie Łódzkim. Czy udaje ci się bez problemu pogodzić edukację i regularne treningi?
Oczywiście, że tak. Treningi na ŁKS-ie odbywają się tylko popołudniami, a zajęcia mam wyłącznie od rana. Niestety parę razy zdarzyło mi się opuścić je z powodu treningów, ale wiadomo, że piłka nożna jest na pierwszym miejscu, a braki na uczelni zostały uzupełnione.
Wracając jednak do minionej rundy. W klasyfikacji strzelców jesteś na drugim miejscu, zaraz za Adamem Patorą, z dorobkiem siedmiu strzelonych bramek. To całkiem niezłe osiągnięcie...
Powiem szczerze, że sam się nie spodziewałem strzelenia tylu bramek. Trener dał mi szansę, a ja odnoszę wrażenie, że jej nie zmarnowałem i odpłaciłem się zdobytymi golami za zaufanie, którym mnie obdarzył.
Którą strzeloną bramkę w tej rundzie najlepiej wspominasz?
Chyba pierwszą zdobytą przy al. Unii w meczu z Włókniarzem Zelów. Choć każda bardzo mnie cieszyła, szczególnie w tych meczach, na których mieliśmy wsparcie kibiców.
Najsłabszy mecz w twoim wykonaniu?
Wiele spotkań było słabych, ale najgorszy występ wydaję mi się, że zaliczyłem w meczu z Nerem Poddębice - przegranym 0:1. Mogłem wtedy wyprowadzić naszą drużynę na prowadzenie, ale brakło mi koncentracji, a w efekcie mecz przegraliśmy. Miałem po tym pojedynku bardzo wiele pretensji do siebie.
A propos Neru Poddębice. Krąży plotka, że znaleźli sposób na ŁKS i dlatego pokonali go dwukrotnie na stadionie przy al. Unii...
W meczu ligowym to my przeważaliśmy, brakło tylko koncentracji w podbramkowych sytuacjach. Po czerwonej kartce dla Piotra Słyścio straciliśmy gola w wyniku kontry i to spotkanie według mnie było wypadkiem przy pracy, które po prostu w wyniku gorszego dnia się zdarzają. Mecz pucharowy był zgoła odmienny, my wyszliśmy na ten pojedynek w innym składzie niż zwykle, trener dał szansę dublerom, natomiast Ner podszedł do tego meczu na pełnych obrotach, wystawiając najsilniejszy skład i według mnie ten aspekt zdecydował o zwycięstwie.
Możemy więc liczyć, że z Poddębic przywieziecie wiosną trzy punkty?
W każdym meczu gramy o 3 punkty i robimy wszystko by je zdobyć. Uważam, że po dwóch porażkach u siebie z Nerem, po meczu w Poddębicach nie ma innego wyjścia, niż żeby punkty pojechały z nami do Łodzi.
Będziemy mocno trzymać kciuki! Radku jesienią zmierzyliście się z szesnastoma spośród dziewiętnastu rywali IV-ligowych. Czy po dotychczasowych spotkaniach uważasz, że awans do III jest w Waszym zasięgu?
Żadna drużyna, z którą przyszło nam się mierzyć, nie dała nam punktów na tacy, dlatego jeśli wciąż będziemy ciężko pracować i podchodzić do wszystkich spotkań na 100% to uważam, że awans jest jak najbardziej w naszym zasięgu i to do niego dążymy od początku rozgrywek.
Wracając jeszcze do czasów, gdy grałeś w juniorach. Wiosną zajęliście w tabeli 4 miejsce. Wyżej były kluby takie jak Legia czy Jagiellonia, które jak wiadomo posiadają dużo lepsze zaplecze techniczne. Czy uważasz w związku z tym, że mimo niedoborów infrastrukturalnych, stać nasz zespół na walkę w wyższych klasach rozgrywkowych?
Infrastruktura jest bardzo ważnym elementem piłki nożnej. Wiadomo, że aby dobrze się przygotować potrzebne jest odpowiednie zaplecze. Jednak my – juniorzy - w zeszłym roku udowadnialiśmy, że i bez tego można pokonywać najlepsze drużyny w Polsce (Legia, Jagiellonia), jak również ŁKS w latach poprzednich, gdy ogrywał przy al. Unii m.in. Legię, Wisłę, Koronę czy Górnik Zabrze pokazał, że można i bez infrastruktury wiele osiągnąć. Wszystko jest w głowach zawodników i od tego, jak bardzo są przywiązani do klubu, w którym grają, zależy czy są w stanie zrobić wszystko by móc dopisać kolejne 3 punkty w ligowej tabeli. Dlatego uważam, że nawet z niedoborem infrastrukturalnym, ale z zawodnikami, którzy zrobią dla ŁKS-u co tylko się da, możemy być spokojni o walkę na nawet najwyższych szczeblach rozgrywkowych.
Nie boisz się jednak, że sama motywacja nie wystarczy do awansu...?
Wszystko jest w naszych nogach, a na tyle ile znam drużynę mogę być spokojny o mobilizację i udowodnienie wszystkim, że zasługujemy na lepsze zaplecze swoimi wynikami.
Obawiasz się czasem, że wola walki i miłość do klubu to nie wszystko, by znalazło się dla ciebie miejsce w składzie III-ligowym?
Będę robił wszystko, aby pozostać w ŁKS-ie na kolejny sezon, jednak decyzja będzie należała do trenera, a ja będę musiał ją uszanować. Przed nami jednak jeszcze cały okres przygotowawczy, mnóstwo sparingów i 19 meczów na wiosnę - wystarczająco dużo czasu aby udowodnić trenerowi, że zasługuję na miejsce w składzie.
Rozmawiał Adrian Buchta / lkslodz.pl