Pilica podtrzymała passę meczów bez porażki. ŁKS nadal bez wyjazdowego zwycięstwa
Łódzki Klub Sportowy nie zdołał poprawić swoich wiosennych wyjazdowych statystyk. Choć przed własną publicznością prezentuje się na tyle dobrze, by dopisywać do swojego konta trzy punkty, tak po raz kolejny nie jest w stanie ich wywalczyć poza Łodzią. Po remisie z Omegą Kleszczów i porażką z rezerwami Legii Warszawa, podopieczni Marka Chojnackiego i Dariusza Bratkowskiego ulegli w Białobrzegach miejscowej Pilicy.
fot. M. Cupriak
Łódzki Klub Sportowy po Nowym Roku nie ma szczęścia na wyjazdach. Choć oba dotychczasowe mecze rozegrane przy al. Unii Lubelskiej wygrał, tak już spoza Łodzi przywiózł dopiero jeden punkt. Wywalczył go na inaugurację rundy wiosennej z Omegą Kleszczów. Na tym się skończyło, bo rezerwy mistrza Polski, choć pozwoliły łodzianom na odrobienie dwubramkowej straty, dzięki karnemu w końcówce spotkania i tak wyszły z pojedynku zwycięsko. Teraz znów nie udało się zakończyć wyjazdowego meczu sukcesem i lepsza od biało-czerwono-białych okazała się Pilica Białobrzegi, która podtrzymała passę spotkań bez porażki. Po zwycięstwie nad podopiecznymi Marka Chojnackiego i Dariusza Bratkowskiego białobrzeżanie są niepokonani już od czternastu kolejek.
Gospodarze bardzo szybko osiągnęli takie prowadzenie, które pozwoliło im być stosunkowo spokojnym o wynik całego starcia. Wystarczył niecały kwadrans i bolesny w skutkach błąd defensywy przyjezdnych, który pozwolił Zbigniewowi Obłuskiemu pewnym strzałem pokonać bezradnego w tej sytuacji Michała Kołbę. Niecałe cztery minuty później podopieczni Arkadiusza Modrzejewskiego mogli świętować raz jeszcze, bo łodzianie podarowali im kolejną bramkę. Robert Sierant tak niefortunnie próbował wybić piłkę z własnego pola karnego, że ta uderzyła go w rękę. Sędzia wskazał więc na jedenasty metr, a okazji nie omieszkał wykorzystać Arkadiusz Oziewicz.
W przerwie szkoleniowcy Łódzkiego Klubu Sportowego zdecydowali się na ofensywną zmianę, która okazała się skuteczna, choć niewystarczająco, by przywieźć z Białobrzegów przynajmniej jeden punkt. Na boisku za Roberta Sieranta pojawił się Adam Patora, który w końcówce spotkania zdołał strzelić kontaktowego gola. Po dośrodkowaniu z rzutu różnego Tomasz Kowalski skierował piłkę prosto na głowę napastnika, a ten umieścił ją w siatce. Niestety na wywalczenie korzystnego wyniku zabrakło czasu i skuteczności. Niewykorzystane okazje nie pozwoliły gościom na zremisowanie sobotniego meczu, choć jeszcze w końcówce bliski szczęścia był Przemysław Różycki.
Porażka z Pilicą Białobrzegi, pomimo że z pewnością trzeba wyciągnąć z niej wnioski, przechodzi już jednak do historii, bo biało-czerwono-białych czeka teraz pojedynek z samym liderem tabeli. W najbliższy weekend łodzianie podejmą go przed własną publicznością, co patrząc po ich dotychczasowych rezultatach pozwala kibicom mieć nadzieję, że uda się ukraść Radomiakowi Radom punkty i choć trochę podgonić go w ligowej stawce.