Pierwsza porażka Broni przed własną publicznością. ŁKS rozgromił radomian
Broń Radom pierwszy raz w tym sezonie poniosła porażkę przed własną publicznością. Po czterech bramkach straconych w drugiej połowie spotkania podopieczni Tomasza Dziubińskiego musieli uznać wyższość Łódzkiego Klubu Sportowego. Sobotnie zwycięstwo to już trzeci z rzędu sukces biało-czerwono-białych.
fot. Sylwester Szymczak / Polska Press
fot. Sylwester Szymczak / Polska Press
fot. Sylwester Szymczak / Polska Press
fot. Sylwester Szymczak / Polska Press
Drużyna z al. Unii Lubelskiej 2 podtrzymała passę zwycięstw, wygrywając trzeci raz z rzędu. Po Oskarze Przysucha i Pilicy Białobrzegi przyszedł czas na uznanie wyższości łodzian przez Broń Radom. Choć to gospodarze lepiej rozpoczęli sobotni pojedynek i zanosiło się na ich pierwszy przed własna publicznością sukces w tym sezonie, musieli obejść się smakiem i ostatecznie znów nie zdołali pokonać rywala na swoim obiekcie. Zapewne nie spodziewali się tego, schodząc na przerwę przy jednobramkowym prowadzeniu, wywalczonym na minutę przed ostatnim gwizdkiem po celnym strzale Dominika Leśniewskiego.
W drugiej połowie na boisku pojawił się jednak całkiem inny Łódzki Klub Sportowy niż ten, który można było oglądać przez pierwsze trzy kwadranse. Dzięki wprowadzeniu Tomasza Ostalczyka w grze łodzian nastąpił przełom i szala coraz bardziej przechylała się na ich stronę. Ostatecznie wystarczyło siedem minut, by aż trzy razy zmusić radomskiego bramkarza do wyjmowania piłki z siatki. Najpierw gdy chwilę wcześniej upłynęła godzina gry, wspomniany już 28-letni pomocnik doprowadził do wyrównania, by pięć minut później po indywidualnej akcji dać gościom prowadzenie. Wystarczyła chwila, by umocnił je Adam Patora. Na trzech bramkach biało-czerwono-biali jednak nie skończyli. Tuż przed końcem swoją cegiełkę do sobotniego zwycięstwa dołożył Rafał Serwaciński, ostatecznie dobijając podopiecznych Tomasza Dziubińskiego.
Kolejne zwycięstwo pozwoliło biało-czerwono-białym na umocnienie się w czołówce trzeciej ligi łódzko-mazowieckiej, choć na tę chwilę, po sześciu kolejkach, ciężko patrzeć na tabelę pod kątem awansu czy spadku. Warto jednak zauważyć. że nad licznymi w związku z reformą miejscami zagrożonymi degradacją zespół z al. Unii ma pięć punktów przewagi. Najgorzej w stawce spisuje się Energia Kozienice, która po sobotniej wygranej Pilicy Białobrzegi ze Startem Otwock już jako jedyna nie ma na swoim koncie ani jednego zwycięstwa.
Po dwóch meczach wyjazdowych Łódzki Klub Sportowy wraca do Łodzi. W następny weekend ich przeciwnikiem będą pokonani przez białobrzeżan otwocczanie.