ŁKS nadal punktuje. Kolejne wyjazdowe zwycięstwo podopiecznych Andrzeja Kretka [ZDJĘCIA]
Łódzki Klub Sportowy pod wodzą Andrzeja Kretka zaczął znów punktować i jak na razie nie przestaje. Po wyjazdowym zwycięstwie nad Sokołem Aleksandrów biało-czerwono-biali poradzili sobie w Tomaszowie Mazowieckim z miejscową Lechią, pokonując podopiecznych Dariusza Rogulskiego dzięki bramce zdobytej przez Aleksandra Ślęzaka. To już druga z kolei wygrana łodzian poza Miastem Włókniarzy.
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
W sobotnie popołudnie w Tomaszowie Mazowieckim zmierzyły się ze sobą dwie drużyny, które zaliczyły niezbyt dobry i niezadowalający start w tym sezonie trzecioligowych rozgrywek. Po siedmiu kolejkach zarządzający oboma klubami zdecydowali się na zmianę szkoleniowców, co jak się okazało było bardzo słusznym krokiem. Do ostatniego wrześniowego weekendu oba zespoły pod wodzą nowych trenerów były niepokonane (nie licząc okręgowego pucharu polski). Pojedynek z łodzianami zmusił Dariusza Rogulskiego do poczucia pierwszy raz od objęcia Lechii smaku porażki.
Pierwsza połowa pojedynku nie była zbyt wciągająca i nie dostarczyła chyba żadnemu ze zgromadzonych kibiców większych emocji a sytuacji dogodnych do zdobycia bramki było jak na lekarstwo. Okazji tuż po pierwszym kwadrancie nie wykorzystał Wiktor Żytek, były piłkarz Łódzkiego Klubu Sportowego, po którego uderzeniu piłka skozłowała przed Szymonem Gąsińskim i gdyby nie to, że strzał młodego zawodnika był niecelny i ostatecznie futbolówka przeleciała obok słupka, golkiper miałby duży problem z obroną. Swoją szansę mieli także łodzianie, ale ani Kamil Cupriak, ani Aleksander Ślęzak nie byli w stanie zmienić wyniku.
Zmianę przyniosła dopiero końcówka drugiej części spotkania. Już po przerwie stopniowo podopieczni Andrzeja Kretka radzili sobie coraz lepiej, co w końcu przyniosło skutek na piętnaście minut przed końcem regulaminowego czasu gry. Po szybkiej akcji na strzał z dystansu zdecydował się wspomniany wcześniej Ślęzak i tym razem się nie pomylił. Mniej więcej z dwudziestego piątego metra posłał piłkę tuż obok słupka prosto do siatki, nie dając szans Arturowi Holewińskiemu na jej przechwycenie. To nie był jednak koniec sobotnich emocji, bo niewiele brakło, by już chwilę później gospodarze doprowadzili do wyrównania. Mówi się, że szczęście sprzyja lepszym i nie da się ukryć, że tym razem uratowało komplet punktów dla gości. Najpierw Daniel Potakowski uderzył w słupek, a zaraz po nim Marcin Mirecki w poprzeczkę. Szansę na podwyższenie prowadzenia mieli też łodzianie, ale Artur Golański zmarnował okazję.
Może gra Łódzkiego Klubu Sportowego, zwłaszcza w pierwszej części meczu, nie była tak dobra jak w pojedynkach z Polonią Warszawa czy Sokołem Aleksandrów, ale nie to jest najważniejsze. Przede wszystkim liczy się drugi z rzędu komplet punktów, zdobyty przez podopiecznych Andrzeja Kretka na wyjeździe, który pozwolił zespołowi z Al. Unii awansować na piątą pozycję. Do wicelidera, którym został po ostatniej kolejce Świt Nowy Dwór Mazowiecki, biało-czerwono-biali mają zaledwie jeden punkt straty. Szansa by go wyprzedzić nadarzy się już w niedziele, bo właśnie wtedy te dwa zespoły zmierzą się ze sobą w ramach kolejnej tury spotkań.