„Bez znieczulenia” Andrzej Grajewski. Wielka Iga i dziwne powołanie
O wielkości Igi Świątek pisałem w tym miejscu już przed tygodniem, ale wychodzę z założenia, że w odniesieniu do polskich sportowców zasłużonych komplementów nigdy za wiele. Dlatego powtórzę się, bo zachwyty nad naszą fenomenalną tenisistką znów cisną się na usta: to jest wielka sportsmenka, wielka siła woli! I wielka królowa sukcesu!
fot. Sylwia Dąbrowa / Polska Press
Chciałbym, abyśmy wszyscy mogli odkroić kromkę chleba z jej bochenka. Naprawdę wyskoczyła bowiem ponad światowy poziom, sprawia wrażenie zawodniczki uprawiającej – na kortach ziemnych – nieco inną dyscyplinę niż konkurentki. Szybszą, z większą dawką mocy, z niedostępnymi dla większości przeciwniczek kombinacjami taktycznymi, i z nieosiągalną dla nich kontrolną nad rywalizacją na korcie.
Brawa i wielki szacunek dla Igi, nie śniłem, że kiedykolwiek doczekam piękniejszych chwil polskiego tenisa niż w czasach Wojtka Fibaka, a później Agnieszki Radwańskiej, ale rzeczywistość właśnie wyprzedziła marzenia. Doczekaliśmy się zawodniczki, która kreuje trendy i dyktuje warunki w jednej z najbardziej popularnych dyscyplin na świecie, masowo uprawianej pod każdą szerokością geograficzną. To po prostu kosmos!
Oprócz Świątek w akcji oglądaliśmy też piłkarską kadrę Polski, która przez przypadek wygrała 3:1 z Ukrainą. Oczywiście, winą za zwycięstwo nie będę obarczał naszych zawodników – bo sportowcowi zawsze w takiej sytuacji należą się gratulacje – ale do gości mam uzasadnione pretensje. O to, że zagrali w piątek tak słabo, i w gruncie rzeczy nie potraktowali tego spotkania towarzyskiego poważnie.
[polecany]26427249[/polecany]
Po meczu z Ukrainą na moim prywatnym radarze wyświetlił się zawodnik o nazwisku Urbański. Wcześniej Kacpra - we wcieleniu reprezentacyjnym - w ogóle nie znałem, ale jestem usprawiedliwiony o tyle, że do piątku w CV miał tylko jeden występ w kadrze U-20 i tyle samo w drużynie U-21. Dlaczego zatem już trzeci występ w narodowym trykocie przypadł mu w kadrze A? Naprawdę tak błyskawicznie się rozwinął w ostatnich tygodniach, że lotem błyskawicy przeskakuje kolejne stopnie wtajemniczenia? Czy decydują może jakieś inne czynniki?
Cóż, za czasów Kazimierza Górskiego, najlepszego naszego trenera w dziejach, brany pod lupę przez selekcjonera zawodnik musiał zagrać wiele dobrych meczów, żeby pan Kazimierz osobiście na niego w ogóle spojrzał. OK., wiem, że czasy się zmieniły, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w tym przypadku mamy do czynienia z profanacją koszulki z godłem narodowym na piersi.
Przepraszam, ale dla mnie to jeden wielki skandal i obnażenie systemu selekcji – oraz promocji – który w tej chwili obowiązuje w naszej reprezentacji. Tak być nie powinno, a winą za zaistniały stan rzeczy obarczam Michała Probierza. Bo nie postawił na 20 innych, o wiele lepiej sprawdzonych w kadrach młodzieżowych zawodników, tylko na rezerwowego młokosa z ligi włoskiej. Aby nie było – nie mam nic do Kacpra, uważam nawet, że kiedyś to może być grajek dużego formatu.
Kiedyś, ale na pewno jeszcze nie teraz. Bo teraz jest dla Urbańskiego po prostu za wcześnie...
[polecany]26427057[/polecany]