Alfabet IV-ligowego Łódzkiego Klubu Sportowego [A-H]
Inauguracyjny sezon występów na ligowych boiskach podopieczni Wojciecha Robaszka mają już za sobą. Awansowali z pozycji lidera w tabeli, strzelili ponad sto bramek, a także nie odnieśli na wiosnę ani jednej porażki. Teraz czas na podsumowania, w związku z czym przedstawiamy pierwszą część alfabetu czwartoligowego Łódzkiego Klubu Sportowego, z której dowiecie się, dlaczego zapisała się w nim także prezydent Łodzi i kogo wybraliśmy najlepszym zawodnikiem zespołu.
A jak awans, w końcu nie mogło być inaczej
"Nigdy więcej IV ligi!" - śpiewali kibice po meczu rozegranym przy al. Unii Lubelskiej 31 maja z LKS-em Mierzyn. Dzięki kolejnemu zwycięstwu, to właśnie wtedy, na pięć kolejek przed końcem rozgrywek, łodzianie osiągnęli stawiany im jeszcze przed rozpoczęciem sezonu cel. Zagwarantowali sobie awans do III ligi łódzko-mazowieckiej, co ostatecznie uczynili z pozycji lidera, z przewagą aż czternastu punktów nad drugim w tabeli KS-em Paradyż! Podopieczni Wojciecha Robaszka, deklasując rywali, pokazali to, co często podkreślali przedstawiciele drużyn przeciwnych po zmierzeniu się z nimi, że miejsce Łódzkiego Klubu Sportowego nie było w tak niskiej klasie rozgrywkowej. Teraz czeka ich gra z dużo silniejszymi zespołami i powrót krok po kroku na najwyższe szczeble.
B jak bramki, których łodzianie zdobyli aż 104!*
Kolejnym osiągnięciem zawodników Łódzkiego Klubu Sportowego jest robiąca wrażenie ogromna liczba goli, jakie strzelili w trakcie zakończonego niedawno sezonu. Bramkarze drużyn przeciwnych aż sto cztery razy musieli wyjmować piłkę z siatki po celnych uderzeniach podopiecznych Wojciecha Robaszka. Nie licząc spotkań oddanych przez rywali walkowerem, daje to średnią ponad trzech zdobytych bramek na mecz! Dodatkowo łódzcy golkiperzy byli także najrzadziej pokonywanymi w lidze. Wyższość przeciwników musieli uznać zaledwie dziewiętnastokrotnie.
*nie liczymy bramek przyznanych ŁKS w ramach walkowera
C jak Czarni Rząśnia, którzy jako pierwsi pokonali łodzian na wyjeździe
Chociaż na wiosnę żadnej z drużyn nie udało się pokonać zespołu Łódzkiego Klubu Sportowego, to na jesień zdarzały się potknięcia. Pierwszą wyjazdową porażką i zarazem dopiero drugą w sezonie była ta poniesiona z Czarnymi Rząśnia 6 października 2013 roku, w ramach dwunastej kolejki rozgrywek (relacja LIVE z tego spotkania TUTAJ). Gospodarze już w piętnastej minucie strzelili gola, a na przerwę schodzili z dwubramkowym prowadzeniem. Pomimo że łodzianie w drugiej części meczu robili co mogli, by dopisać do swojego konta chociaż jeden punkt, ich gra pozostawiała wiele do życzenia i ostatecznie przegrali spotkanie 2:3.
D jak Dawid Sarafiński, według nas najlepszy zawodnik w składzie Łódzkiego Klubu Sportowego
Wybranie jednego najlepszego zawodnika z grona podopiecznych Wojciecha Robaszka nie było łatwym zadaniem, gdyż do tego tytułu można by wskazać co najmniej kilku kandydatów. Uznaliśmy jednak, że jest piłkarz, który - chociaż trener wyróżnił go zwłaszcza za mecze rozgrywane przed własną publicznością - zasługuje na najwyższą ocenę za całokształt. Dawid Sarafiński, bardzo szybki pomocnik Łódzkiego Klubu Sportowego, niejednemu rywalowi dał się we znaki. W minionym już sezonie zdobył dwanaście bramek, w tym niektóre po pięknych indywidualnych akcjach, a do tego asystował przy piętnastu kolejnych. Pomimo, że nie jest to zespołowy król strzelców i dodatkowo ma także niechlubny dorobek jedenastu żółtych i dwóch czerwonych kartek, swoją postawą, równą systematyczną grą, zaangażowaniem i pracą wykonaną na boisku dal nam powody, by to właśnie jego wskazać jako zawodnika sezonu.
E jak ekspert od stałych fragmentów gry, Adrian Kasztelan
Bramki zdobywane po dośrodkowaniach z rzutów wolnych lub rożnych stały się charakterystyczne dla Łódzkiego Klubu Sportowego. Warto wspomnieć więc o tym, który je wykonywał i dzięki temu ma na swoim koncie najwięcej, bo aż dwadzieścia dziewięć asyst. Adrian Kasztelan, grający na pozycji pomocnika, został ekspertem od stałych fragmentów gry i dzięki temu może się teraz pochwalić tym imponującym dorobkiem. Żeby nie było wątpliwości, gole oczywiście też strzela. W trakcie minionego sezonu udało mu się to sześciokrotnie. Jeżeli wziąć pod uwagę bramki doliczane za walkowery, to właśnie on zdobył tą jubileuszową, setną, po - jakże by inaczej - rzucie karnym.
F jak fart, który pozwolił łodzianom zremisować z Wartą Działoszyn i uratować wiosnę bez porażki
Podopieczni Wojciecha Robaszka odnieśli poza awansem jeszcze jeden sukces, jakim jest zakończenie rundy wiosennej bez żadnej porażki. Było jednak bardzo blisko, by jeden mecz z Wartą Działoszyn, rozegrany przed własną publicznością w ramach 29. kolejki 11 maja 2013 roku (relacja LIVE z tego spotkania TUTAJ), pokrzyżował biało-czerwono-białym plany. Wystarczyło niewiele ponad dwadzieścia minut, by goście objęli aż dwubramkowe prowadzenie, które pomimo celnego strzału Aleksandra Ślęzaka utrzymali prawie do samego końca spotkania. Prawie, bo w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry, wprowadzony na drugą połowę spotkania Michał Zaleśny wykorzystał sytuację i uratował remis.
G jak Galera Warriors, kibice od zadań specjalnych
Galera Warriors to grupa ultras Łódzkiego Klubu Sportowego, która postarała się o to, by na trybunach podczas meczów łodzian w czwartej lidze nikomu się nie nudziło. W trakcie sezonu przygotowali kilka wartych uwagi opraw i chociaż niektóre z pewnością nie spodobały się związkowi i policji, nam i innym sympatykom przypadły do gustu, a przede wszystkim dodały spotkaniom blasku. Kibice między innymi zadbali o godne pożegnanie z rozgrywkami IV ligi (zdjęcia TUTAJ), ale pamiętali też o atrakcjach na dzień dziecka (zdjęcia TUTAJ), czy o promowaniu sekcji boksu (zdjęcia TUTAJ).
H jak Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi, której regulamin nie pozwolił Łódzkiemu Klubowi Sportowemu otrzymać dofinansowania
Klub z al. Unii Lubelskiej jako jedyny w Łodzi nie dostaje dofinansowania od miasta na wsparcie zespołów we współzawodnictwie ligowym, pomimo że angażuje się w szkolenie młodzieży, odnosi sukcesy, a także gromadzi na stadionie liczne grupy kibiców. Niestety, frekwencja dla prezydent Hanny Zdanowskiej to za mało i w regulaminie umieszczony został zapis, że liczy się także klasa rozgrywkowa, w której występuje drużyna. Tego wymagania podopieczni Wojciecha Robaszka już nie spełniają, w związku z czym nie mogą liczyć na żadne wsparcie. Być może jednak sytuacja się poprawi, bo za biało-czerwono-białymi wstawili się radni, o czym pisaliśmy TUTAJ.
Czytaj także: ŁKS zagra ze Śląskiem II Wrocław. Znamy plan sparingów beniaminka III ligi
Już we wtorek druga część alfabetu czwartoligowego Łódzkiego Klubu Sportowego, w której między innymi ci, którzy nie powinni się szczycić powodem, dla którego się w nim znaleźli, ale i ktoś, kto do zespołu wnosi więcej, niż tylko piłkarskie umiejętności!