ŁKS - Legia II. Mecz mógł się nie odbyć!
Spotkanie ŁKS z Legią mogło się nie odbyć. Arbiter miał zastrzeżenia do linii wyrysowanych na boisku.
fot.
Obok futbolowych były bowiem na nim rugbowe, co mogło, jego zdaniem, mylić futbolistów. Po konsultacjach spotkanie zostało rozegrane i tak naprawdę ani piłkarzom, ani arbitrom inne linie nie przeszkadzały w grze. Podobno nie chciała ich usunąć opiekująca się murawę firma Trawnik w obawie o pogorszenie jej staniu. Szkoda, że przedstawiciele firmy nie przejęli się wielką dziurą w murawie na środku boiska, która utrudniała rozgrywanie piłki.
Na meczu pojawił się dawno niewidziany Marek Saganowski, któremu dziś zdecydowanie bliżej do Legii niż do ŁKS. Byli oczywiście "przyjaciele" klubu z urzędu miasta, ale nic nam nie wiadomo, aby próbowali stworzyć przy Piotrkowskiej 104 lobby piłkarskie.
Kapitan ŁKS Aleksander Ślęzak: Wynik sprawiedliwy. W pierwszej połowie poprawnie zrealizowaliśmy nasze założenia, w drugiej trochę brakło koncentracji i komunikacji. Potem graliśmy swoje, ale już bez gola. Do Łomży jedziemy po trzy punkty. Liczymy na wsparcie kibiców.
O pinie po meczu. Krzysztof Dębek (trener Legii): Myślę, że 1:1 to uczciwy wynik dla tego spotkania. Mogę być zadowolony z postawy moich zawodników w drugiej połowie. Pierwsza, zdecydowanie nie była po naszej myśli. Bramkę straciliśmy na skutek niefrasobliwości w defensywie. Druga była lepsza w naszym wykonaniu, choć stać nas na więcej.
Marcin Pyrdoł (trener ŁKS): Zgadzam się, iż wynik jest sprawiedliwy. Chcę podziękować piłkarzom za zaangażowanie i zdrowie, jakie zostawili na boisku. Końcówka meczu pokazywała, że bardzo chcieliśmy zdobyć bramkę. Cóż, tym razem się nie udało. W drużynie Legii jest duży sportowy potencjał, to trudny przeciwnik. Przy wyniku 1:0 wychodziliśmy bardzo zmotywowani na drugą połowę, atakowaliśmy, ale Legia wysoko zawiesiła poprzeczkę wymagań. Z powodu kontuzji nie mógł zagrać Mateusz Gamrot.
(P)