ŁKS coraz bliżej degradacji. Korona jeszcze powalczy o puchary
Sytuacja Łódzkiego Klubu Sportowego staje się coraz bardziej dramatyczna. Zespół menedżera Piotr Świerczewskiego przegrał drugi raz z rzędu i jest coraz bliżej spadku do 1. ligi. Po lekkim załamaniu formy zwyciężyła Korona, która powalczy jeszcze o europejskie puchary.
Piłkarze ŁKS-u wyszli na boisko zupełnie nieskoncentrowani i już w 8. minucie właściwie sami strzelili sobie gola. Paweł Golański, prawy obrońca Korony kopnął daleko przed siebie i wydawało się, że wybiegający z bramki Pavle Velimirović bez problemów wybije piłkę. Ale Czarnogórzec nie trafił w piłkę, do której dopadł pomocnik Korony Paweł Sobolewski i posłał ją do pustej bramki.
Od pierwszych minut było widać, że łódzcy piłkarze, co nie jest nowością, nie mają pomysłu na grę. Grali więc tak, jak najbardziej lubi ich trener-menedżer Piotr Świerczewski, czyli... na chaos. I w tym chaosie można było odnieść wrażenie, jakby na boisku było dwa razy więcej kielczan, niż zawodników ŁKS-u. Nieporadni, tracący piłkę w środkowej strefie boiska ełkaesiacy czekali, aż Korona strzeli kolejnego gola. Nie było to długie oczekiwanie, bo już w 17. minucie Artur Lenartowski wyskoczył wyżej, niż wszyscy łódzcy obrońcy i głową podwyższył na 2:0.
O Koronie mówi się, że to zespół, który nie gra w piłkę, a sukcesy odnosi dzięki zaangażowaniu i agresywnej grze. Może jest w tym trochę prawdy, ale niestety w ŁKS-ie zabrakło i gry w piłkę i waleczności. A bramkę Krzysztofa Pilarza udało się zaatakować dopiero wtedy, gdy zadowoleni z prowadzenia kielczanie cofnęli się i pozwolili ełkaesiakom prowadzić grę.
Mimo tego ŁKS miał nawet jedną dobrą okazję do zdobycia gola, ale Grzegorz Bonin, trafił w rękę leżącego już na ziemi bramkarza. Chwilę później Pilarz świetnie przechwycił dośrodkowanie Bonina i kibice mogli już gwizdami żegnać schodzących na przerwę piłkarzy. Gwizdami, na które w pełni zasłużyli.
Zobacz zdjęcia prosto ze stadionu w Łodzi!
Druga połowa to był prawdziwy pokaz niemocy ŁKS, choć wreszcie łodzianie zagrali ambitniej. Starali się konstruować akcje, ale co z tego, skoro albo strzelali niecelnie, albo obrońcy zatrzymywali ich akcje przed polem karnym. Jeden celny strzał w drugiej części meczu dla zespołu, który przegrywa 0:2 i teoretycznie chce utrzymać się w ekstraklasie, to kompromitujący wynik.
Na odnotowanie zasługuje jeszcze fakt, ze gospodarze kończyli mecz w dziesięciu, bo w 82. minucie po drugiej żółtej i w efekcie czerwonej kartce z boiska usunięty został Antoni Łukasiewicz. Nie miało to jednak żadnego wpływu na końcowy wynik spotkania.- Piłkarzyki, pajacyki. Po co wy gracie, jak wy ambicji nie macie - takimi okrzykami pożegnali piłkarzy kibice ŁKS.
ŁKS Łódź - Korona Kielce 0:2 (0:2) - czytaj zapis naszej relacji live z meczu
Bramki:
0:1 - Paweł Sobolewski 8'
0:2 - Artur Lenartowski 17'
ŁKS Łódź: Pavle Velimirović - Paweł Sasin, Michał Łabędzki, Piotr Klepczarek, Ronald Gercaliu (81' Mateusz Stąporski) - Wojciech Łobodziński, Antoni Łukasiewicz, Maciej Iwański (61' Rafał Kujawa), Grzegorz Bonin, Marek Gancarczyk (79' Bartosz Romańczuk) - Marek Saganowski
Korona Kielce: Krzysztof Pilarz - Paweł Golański, Piotr Malarczyk, Tadas Kijanskas, Tomasz Lisowski - Kamil Kuzera (44' Jakub Bąk), Aleksandar Vuković, Vlastimir Jovanović, Artur Lenartowski (74' Grzegorz Lech), Paweł Sobolewski - Daniel Gołębiewski (88' Łukasz Jamróz)
Żółte kartki: Łobodziński, Łukasiewicz, Gercaliu (ŁKS) - Kuzera (Korona)
Czerwona kartka: Antoni Łukasiewicz (82', za drugą żółtą, ŁKS)
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Widzów: 3045