Liverpool zmiótł na Old Trafford "Czerwone Diabły". Dwie bramki Gerrarda, jedna Suareza (ZDJĘCIA)
W meczu określanym mianem derbów Anglii Liverpool rozbił na Old Trafford Manchester United. Sędzia Mark Clattenburg podyktował dla "The Reds" trzy rzuty karne, jednak Steven Gerrard wykorzystał tylko dwa z nich. Gospodarzy pogrążył najskuteczniejszy strzelec Premier League Luis Suarez.
Od początku podopieczni Brendana Rodgersa wyglądali na takich, którzy szybko chcą strzelić gola i ustawić sobie ten mecz. W trzeciej minucie gry dobrą okazję strzelecką miał Daniel Sturridge, jednak angielski napastnik nie zdołał zdobyć gola. Później mecz nieco się wyrównał, choć grę wciąż prowadzili podopieczni Brendana Rodgersa. Na boisku było jednak trochę chaosu, choć Sturridge miał jeszcze jedną okazję, którą najpierw sobie wypracował, a następnie zmarnował.
W 33. minucie Rafael w głupi sposób zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym i arbiter nie miał innego wyjścia, jak podyktować rzut karny. Tego na bramkę pewnym strzałem zamienił Steven Gerrard i... to by było na tyle, jeśli chodzi o grę w ofensywie Liverpoolu w tej połowie. Gospodarze przejęli inicjatywę, jednak nie potrafili jej wykorzystać. Niby atakowali, ale nieszczególnie było to widać, gdyż zagrożenia za dużo nie stworzyli. Poza jednym strzałem Rooney'a, Simon Mignolet nie miał za dużo do roboty.
Druga połowa zaczęła się od razu od mocnego uderzenia zawodników z miasta Beatlesów. Phil Jones sfaulował we własnym polu karnym Joe Allena i Mark Clattenburg znów wskazał na jedenasty metr. Karnego po raz drugi na gola zamienił Steven Gerrard i trudne zadanie, stojące przed piłkarzami Davida Moyesa, stało się jeszcze trudniejsze.
Po jakimś czasie gospodarze dwa razy domagali się podyktowania karnego dla swojej drużyny. Gwizdek sędziego jednak (jak najbardziej słusznie) milczał, gdy piłka otarła się o rękę Johnsona i gdy w polu karnym padł Wayne Rooney.
Liverpool oddał pole gry, jednak jeśli byśmy policzyli czyste sytuacje bramkowe, to z pewnością więcej takich mieli The Reds. Manchester z kolei bił głową w mur i nie był w stanie nawet oddać celnego strzału. Arbiter tymczasem podyktował kolejną jedenastkę dla zawodników z miasta Beatlesów, tym razem jednak niezasłużoną. W polu karnym padł Sturridge, jednak nie było mowy o faulu Vidicia. Serb dostał jednak czerwoną kartkę (druga żółta), ale Steven Gerrard tym razem do siatki nie trafił - piłka odbiła się od słupka. Później dwie świetne okazje miał jeszcze Luiz Suarez. Najpierw genialnie jego strzał wybronił De Gea, ale następnie Urugwajczyk trafił już do bramki, ustalając wynik spotkania na 3:0.
Liverpool wygrał i potwierdził tym, ze do końca będzie walczył o tytuł mistrzowski. Manchester United może za to już żegnać się z marzeniami o następnej edycji Ligi Mistrzów.
Obserwuj autora na twitterze: @Wisniewski_D2