Liverpool liderem Premier League po remisie ze Swansea. Huśtawka nastrojów Shelvey'a
Po świetnym meczu Swansea i Liverpool dzielą się punktami. Prawdziwą huśtawkę nastrojów przeżył były zawodnik gości Jonjo Shelvey. Choć to The Reds są wyżej w tabeli, to na pewno graczy Brendana Rodgersa bardziej cieszy ten remis.
fot. news.australiafile.com
Wynik już w drugiej minucie otworzył, po pięknej indywidualnej akcji, Jonjo Shelvey. Wpadł on w pole karne, wygrał przebitkę z obrońcą i strzelił obok Simona Mignoleta. Minutę później Anglik znów wystąpił w roli głównej. Tym razem jednak jako antybohater. Chcąc podawać do Michela Vorma, zagrał do Daniela Sturridge'a. Super-strzelec The Reds nie dał szans holenderskiemu bramkarzowi.
Po takim początku, tempo musiało trochę opaść, ale wciąż oglądaliśmy ciekawą, płynną grę. Swoją okazję z dystansu miał Wilfried Bony. Także Jordan Henderson mógł wpisać się na listę strzelców. Po ładnej akcji Victora Mosesa został zablokowany przez Bena Davies'a. Chwilę później reprezentant Nigerii znów stworzył świetną okazję – dośrodkował na głowę Daniela Sturridge'a, jednak ten strzelił prosto w Michela Vorma. W trzydziestej minucie to Łabędzie znów mogły cieszyć się się z prowadzenia, po dwójkowej akcji Michu-Bony. Król strzelców Eredivisie oddał jednak zbyt słaby strzał.
Przy drugim golu Liverpoolu także asystował Shelvey. Próbując podać w poprzek boiska zagrał zbyt blisko Victora Mosesa. Ten, tym razem nikomu nie podawał, przebiegł kilkanaście metrów i spokojnie posłał piłkę obok Michela Vorma.
Swansea chciała powtórzyć wyczyn The Reds i bardzo szybko odrobić straty. Najpierw strzelał Michu, a chwilę później Wilfired Bony został uprzedzony przez Martina Skrtela, gdy dobijał piłkę do pustej bramki. Do przerwy wynik jednak już nie uległ zmianie.
Druga połowa rozpoczęła się dużo spokojniej. Dominowała walka w środku boiska. Nie zawsze zgodna z przepisami gry w piłkę nożną. Taki stan rzeczy utrzymywał się do 53. minuty. Po bardzo sprytnie rozegranym przez Liverpool rzucie wolnym, świetnie, instynktownie obronił bramkarz gospodarzy. Gra wciąż była jednak bardzo ostra. Na murawie przez dłuższy czas leżeli Coutinho oraz Wilfried Bony, a Shelvey, Williams, Henderson i Lucas Leiva obejrzeli żółte kartki.
W 60. minucie Liverpool miał dobrą okazję do kontry. Jednak Aspas zbyt długo zwlekał i jego podanie do Sturridge'a zostało zablokowane. Chwilę później Williams obronił bardzo silny strzał Gerrarda. Piłkarze z Liverpoolu znów zaczynali grać na poziomie z pierwszej części meczu.
Gola zdobyli jednak gospodarze, a w roli głównej po raz kolejny był oczywiście Jonjo Shelvey. Defensywny pomocnik rozpoczął akcję Łabędzi, a później wystawił głową piłkę do strzału Michu. Hiszpan nie marnuje takich okazji. Także Bony i Britton brali udział w tej pięknej akcji.
Shelvey wciąż próbował się zrehabilitować za swoje błędy. Po jego strzale z rzutu wolnego Simon Mignolet musiał się mocno napracować. Od tego momentu to gracze z Walii przejęli inicjatywę na Liberty Stadium. Swoje okazje do pokonania reprezentanta Belgii miał między innymi de Guzman. Najpierw groźnie wykańczał kontrę, a później pięknie strzelał z rzutu wolnego. Jednak Mignolet w obu przypadkach był na posterunku. Gospodarze, choć atakowali do końca spotkania, nie zdołali udokumentować swojej przewagi.
The Reds wywożą z Walii ciężko wywalczony punkt, który pozwala im zepchnąć Arsenal na pozycję wicelidera. Swansea na pewno jest niżej w tabeli niż wskazują na to umiejętności graczy Michaela Laudrupa. Wygląda na to, że przed nami niezwykle emocjonujący sezon na angielskich boiskach.