Puchar Anglii. Manchester City nie dał szans West Hamowi. “Ole!” po udanych podaniach
Puchar Anglii. W meczu 1/32 finału krajowych rozgrywek Manchester City na wyjeździe rozgromił West Ham, wygrywając 5:0 (3:0). Zdegustowani kibice „Młotów” opuszczali stadion na długo przed ostatnim gwizdkiem. Przyjezdni bawili się za to doskonale. W drugiej połowie każde udane zagranie starali się kwitować hasłem: „ole!”.
fot. EastNews
Choć wynik tego spotkania jednoznacznie wskazuje na absolutną dominację „Obywateli” w tym spotkaniu, to jeszcze w pierwszych dwóch kwadransach niewiele wskazywało na tak okrutny dla gospodarzy finał tej rywalizacji. Przez ten czas tak naprawdę z boiskowych wydarzeń nic nie wynikało, bo jedni i drudzy mieli problem z przeforsowaniem defensywy rywala. Choć piłkarska klasa była po stronie gości, a przede wszystkim po stronie Davida Silvy.
Hiszpan przyzwyczaił na angielskich boiskach do swojej ogromnej klasy i dzisiaj kilkukrotnie pokazał swoje niemałe umiejętności. Praktycznie każde zagrożenie pod bramką Adriana wynikało z tego, że Silva dołożył swoje trzy grosze do akcji. Co prawda na początku koledzy nie potrafili tego wykorzystać, ale w końcu przyniosło to wymierny skutek. Po jego bardzo dobrym podaniu w polu karnym West Hamu padł Zabaleta (rozgrywający niezły mecz na środku pomocy), a arbiter wskazał na jedenasty metr (choć zrobił to chyba zbyt pochopnie). Do siatki trafił Yaya Toure.
West Ham został dzisiaj ostatecznie zdominowany, jednak okazję do wyrównania otrzymał błyskawicznie, bo po paru chwilach Feghouli, dobijając strzał Antonio, nie trafił do niemal pustej bramki. O tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą wiedzą wszyscy i tym razem było podobnie – do końca pierwszej połowy zrobiło się 0:3. Najpierw po dośrodkowaniu Sagni z prawej strony boiska swojego goalkeepera pokonał Nordtveit, a w 43. minucie do siatki po podaniu Sterlinga trafił Silva.
Jeśli kibice „Młotów” mieli nadzieję na comeback w stylu Arsenalu z meczu z Bournemouth, to zostali błyskawicznie sprowadzeni na ziemię. Sześć minut po wznowieniu gry Sergio Aguero znalazł się na linii strzału Toure, zmienił tor lotu piłki i zaskoczył tym bramkarza. Reszta spotkania była treningiem dla podopiecznych Pepa Guardioli, którzy, choć nie forsowali tempa, to dołożyli piąte trafienie, a dzieła zniszczenia dokonał John Stones.
Dwukrotnie w ostatnich dniach West Ham mierzył się z drużynami z Manchesteru i stracił w tych dwóch spotkaniach siedem goli samemu nie odpowiadając żadnym. Okazja do rewanżu na The Citizens będzie pierwszego lutego, kiedy rywale znów pojawią się na London Stadium. Pep Guardiola może z kolei teraz nieco odetchnąć i spokojniej podejść do pomeczowej konferencji prasowej. Dziś jego piłkarze wykonali kawał dobrej roboty.
LIGA ANGIELSKA w GOL24
Więcej o LIDZE ANGIELSKIEJ - newsy, wyniki, terminarz, tabela