menu

Oceniamy Liverpool za mecz z Manchesterem City. Suarez pozwolił błyszczeć innym

27 grudnia 2013, 00:56 | Mariusz Lesiak

Boxing Day 2013 przeszedł już do historii. Świąteczną kolejkę zakończyliśmy na Etihad Stadium, gdzie Manchester City pokonał Liverpool FC 2:1 (2:1). Nie wszyscy podopieczni Brendana Rodgersa zagrali na swoim poziomie. Mimo wszystko "The Reds" mogą wracać do domów z podniesionymi głowami, bowiem postawili gospodarzom bardzo ciężkie warunki.

Oceny piłkarzy Liverpoolu za mecz z Manchesterem City (w skali 1-10):

Simon Mignolet 5/10: Niestety bardzo słaby występ belgijskiego bramkarza na Etihad Stadium. Miał "swój udział" przy drugim golu dla Manchesteru City. Wydaje się, ze to najgorszy występ Mignoleta odkąd przybył na Anfield z Sunderlandu.

Glen Johnson 5,5/10: Dziś po raz kolejny zawiódł przede wszystkim w ofensywie, gdzie tracił bardzo dużo piłek. Miał też problemy z szybkim powrotem na pozycje. W defensywie niestety również nie było dobrze. To nie jest forma w jakiej chcieliby go widzieć kibice z czerwonej części Merseyside.

Mamadou Sakho 6,5/10: W miarę solidny w odbiorze. Wziął na siebie ciężar wyprowadzania piłki (wychodziło mu to całkiem dobrze - jego podania "przesuwały" akcje do przodu), jednak nie ustrzegł się poważnych błędów, które mogły, a nawet powinny, zakończyć się bramkami dla City.

Martin Skrtel 7/10: W tym spotkaniu najlepszy z obrońców. W kilku sytuacjach uratował swój zespół przed stratą bramki. Oczywiście można by przyczepić się do jego walki z Kompanym przy rzutach rożnych, jednak należy zwrócić uwagę, że obrońca Manchesteru City to jeden z najlepiej grających głową zawodników w Premier League.

Aly Cissokho 4,5/10: Bardzo słaby mecz w jego wykonaniu. Niestety coraz częściej przypomina polskich bocznych obrońców, którzy lepiej grają w ofensywie niż defensywie. Dzisiejszy mecz potwierdził tylko, że przekwalifikowany Flanagan jest lepszy od Francuza. Wręcz przewyższa go o dwie, a może nawet i o trzy klasy.

Lucas Leiva – 6,5/10: Brazylijczyk niczym szczególnym poza skutecznością podań (63/65) się nie wyróżnił. Na pewno po spotkaniu selekcjoner reprezentacji Brazylii, który był dziś na trybunach Etihad Stadium, nie zapisze sobie przy nim wielkiego plusa.

Joe Allen - 6/10: Blask Allena nieco przygasł. Przez cały mecz był bardzo zagubiony. Stawka spotkania oraz rywal z najwyższej pułki dały o sobie znać. Sporo niecelnych podać, szukał najprostszych rozwiązań.

Jordan Henderson 7/10: Kolejny plus można zanotować przy jego nazwisku. Wywiązywał się z zadań taktycznych bardzo dobrze. Praktycznie każda akcja przechodziła przed Anglika, którego jeszcze kilka miesięcy temu wyrzucano wręcz z Anfield, przy okazji wypominając kwotę za jaką przeszedł do Liverpoolu.

Philippe Coutinho 7/10: Na pewno mógł się podobać. Oprócz bramki, która dała prowadzenie, zanotował jeszcze kilka "czarodziejskich zagrań". Sporo problemów przysporzył obrońcom "The Citizens".

Raheem Sterling 7/10: Niewątpliwie umiejętności Sterlinga idą w górę. Z meczu na mecz młodziutki Anglik gra coraz lepiej. Gdyby nie zmarnowana "setka", która mogła dać jeden punkt, mógłby być śmiało "odznaczony" tytułem najlepszego zawodnika Liverpoolu w tym spotkaniu.

Luis Suarez 6,5/10: Nieco w cieniu swoich kolegów. Urugwajczyk jednak zagrał przyzwoite zawody, często cofał się po piłkę i sam kreował sytuacje swoim partnerom. Jak na kapitana przystało waleczny, charakterny.

Rezerwowi:

Victor Moses 3,5/10: Nigeryjczyk dał bardzo słabą zmianę. Bardziej uciekał od gry niż jej szukał. Bardzo chaotyczny, "nie wiedział co ma ze sobą zrobić". Mimo że grał ponad 20 minut, to wykonał zaledwie 4 podania. Wszystko wskazuje na to, że w styczniu pożegna się z Liverpoolem.

Iago Aspas: Grał zaledwie 8 minut.