menu

Lisowski dla Ekstraklasa.net: Jeszcze pokażemy wszystkim naszą wartość

26 września 2012, 00:04 | Zbyszek Anioł

- Wygrana z Ruchem Chorzów w Pucharze Polski mogła być dla nas kolejnym pozytywnym kopniakiem, ale tak się nie stało – przyznaje z żalem w rozmowie z Ekstraklasa.net Tomasz Lisowski, obrońca Korony Kielce.

Puchar Polski niektórzy traktują jako rozgrywki drugiej kategorii. Ale pewnie przyjechaliście po awans, tyle że się nie udało.
Oczywiście czujemy niedosyt. Prowadziliśmy na ciężkim terenie i możemy tylko żałować. Zagraliśmy dogrywkę, gdzie Ruch wyprowadził dwie kontry, zdobył dwa gole i było po meczu. Fakt faktem, że mogliśmy zdobyć bramkę na 2:2. Jedziemy do Kielc i koncentrujemy się na spotkaniu ligowym z GKS Bełchatów.

Pół godziny więcej w nogach może być przewagą najbliższego rywala? GKS ma spotkanie w Pucharze Polski dopiero przed sobą, więc obciążenie może się ewentualnie wyrównać.
Nie możemy na to patrzeć, jesteśmy profesjonalnymi drużynami i powinniśmy grać co trzy dni. W Polsce tak niestety nie jest i jedynie przy okazji meczów pucharowych dochodzi do takiej sytuacji. Mamy teraz bardzo dobrą odnowę biologiczną, medycyna poszła do przodu, więc spokojnie się zregenerujemy.

Awans do ćwierćfinału Pucharu Polski byłby dla Korony kolejnym pozytywnym kopniakiem po słabym początku sezonu. Ale to już nieaktualne.
Na pewno tak. Po trzech porażkach w lidze, zremisowaliśmy najpierw w Chorzowie (1:1 z Ruchem – przyp. red.), potem wygraliśmy u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała (2:1 – przyp. red.) i to mógł być rzeczywiście kolejny pozytywny kopniak. Ale tak się nie stało i trzeba się po prostu przygotować do kolejnego meczu w Ekstraklasie.

Czego brakuje Koronie? Bo początek jest zaskakująco słaby. Chyba nie lubicie ekspertów, bo jak wam wieszczą spadek, gracie o puchary, a jak przewidują dla was miejsce w czołówce, jesteście na dole.
(śmiech) Nie wiem, bo akurat nie patrzę na zdanie ekspertów. Taka jest ich praca i każdy może mieć swoje przewidywania. My w każdym razie nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa i pokażemy jeszcze naszą wartość. Odbierzemy punkty nie jednej drużynie.

Po meczu z Podbeskidziem można było powiedzieć, że Korona jedzie po właściwych torach. Po spotkaniu z Ruchem nie wypadliście z nich, bo gra raz była lepsza, raz gorsza?
Zarówno my jak i Ruch nie graliśmy w optymalnych składach, część chłopaków dostała wolne. Zobaczymy czy jesteśmy na dobrej drodze w meczu z GKS Bełchatów, który jest w trudnej sytuacji. Jedziemy na gorący teren, rywale będą mieć nowego trenera, który pewnie wstrząśnie zespołem. Czeka nas ciężki pojedynek.

Już nie gracie tak ostro jak w poprzednim sezonie. To świadoma zmiana stylu?
Nie mam właśnie pojęcia. Mamy zamiar wyjść agresywnie, ale brakuje bodźca. Do gry wracają już Maciek Korzym oraz Kamil Kuzera i na pewno będzie to widoczne, zagramy odważniej, agresywniej. Będziemy walczyć zawsze o pełną pulę.

Gdy rozmawiamy z Tomaszem Lisowski z szatni Ruchu słychać głośne okrzyki radościW Bełchatowie to Wy będziecie się tak głośno cieszyć z wygranej jak teraz chorzowianie?
(śmiech) No chcielibyśmy, jednak nie mogę tutaj niczego obiecać. Jedziemy po trzy punkty, to fajne uczucie cieszyć się ze zwycięstwa w szatni na stadionie drużyny przeciwnej i śpiewać z radości.

Czyli megafon pójdzie w ruch, tak jak po spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała ostatnio.
Miejmy taką nadzieję. Ostatnio ja go uruchomiłem, Maciek Korzym „przyostrzył” i chcemy z tego megafonu korzystać jak najczęściej (śmiech).

Rozmawiał w Chorzowie – Zbyszek Anioł / Ekstraklasa.net

Ruch Chorzów

RUCH CHORZÓW - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy