menu

Liga wolnymi stoi – podsumowanie 26. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

17 marca 2014, 20:25 | Jakub Królak

Bramki z rzutów wolnych padają w Polsce od święta, ale w minionej serii gier piłkarze, nic nie robiąc sobie ze statystyk, strzelili w ten sposób aż trzy gole.

Trafienia Możdżenia, Stilicia i Bernhardta byłyby ozdobą każdego stadionu w Europie i miejmy nadzieję, że to nie był łabędzi śpiew naszych ligowców. Co jeszcze działo się na polskich boiskach? Zapraszamy na podsumowanie 26. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.

Niedziela pod znakiem derbów

Derby Polski miały wszystko, co powinien mieć wspaniały mecz: piękne gole, nagłe zwroty akcji i emocje do ostatnich sekund. Kiedy Ondrej Duda strzelił bramkę na 2:0 wydawało się, że osłabiona wcześniej czerwoną kartką Arkadiusza Głowackiego Wisła już się nie podniesie, a gospodarze będą strzelać kolejne gole. W szeregach Białej Gwiazdy był jednak Semir Stilić, który praktycznie w pojedynkę odwrócił losy meczu. Najpierw ośmieszył Tomasza Jodłowca i dograł idealną piłkę do Donalda Guerriera, a następnie fenomenalnym strzałem z rzutu wolnego pokonał Duszana Kuciaka. Bośniak rozegrał kapitalne zawody i udowodnił, że będąc w formie jest prawdopodobnie najlepszym rozgrywającym w Ekstraklasie. Można jedynie ubolewać, że tak znakomity mecz rozgrywany był przy pustych trybunach, bo takie widowiska bez wątpienia zasługują na wielotysięczną publikę.
Wiślakom nie udało się odrobić ani jednego punktu do Legii, ale remis wywalczony w takich okolicznościach można uznać za ich duży sukces. Jednocześnie Biała Gwiazda zamknęła usta największym niedowiarkom, którzy wątpili w jej szanse na walkę o mistrzostwo. Legia z kolei pokazuje wiosną, że można ją trafić: remisy ze Śląskiem i Wisłą, mimo niezłej gry, wciąż nie pozwalają odjechać podopiecznym Henninga Berga. Jeśli za tydzień stołecznej ekipie nie uda się pokonać przeciętnego Piasta, atmosfera w Warszawie może się zagęścić.

Emocji nie brakowało również w drugich niedzielnych derbach - podobnie jak w pierwszych padł remis 2:2, a osłabiona drużyna zdołała doprowadzić do wyrównania. Po spotkaniu w Lubinie żaden zespół nie był jednak zadowolony. Miedziowi wypuścili z garści dwa punkty, tracąc gola w 83. minucie, zaś wrocławianie, myślący jeszcze o miejscu w grupie mistrzowskiej, w głowie mieli walkę tylko o zwycięstwo. Tym razem Marco Paixao do siatki rywali nie trafił, ale wyręczył go stoper Rafał Grodzicki i… Jiri Bilek, defensor gospodarzy, który strzelił kuriozalną bramkę samobójczą. Na nic się to jednak Śląskowi nie zdało – wrocławianie wywalczyli tylko remis, a strata siedmiu oczek do ósmego Zawiszy będzie niezwykle ciężka do odrobienia. Jakby tego było mało, z dołu wciąż spogląda na nich Podbeskidzie, które ma tylko sześć punktów mniej i nie poddaje się w walce o utrzymanie.

Rumak uratowany, Widzew bezradny

Po wpadce w meczu z Widzewem, w którym Lech zdołał wywalczyć zaledwie punkt, plan na domowy mecz z Podbeskidziem był jasny: wysokie zwycięstwo. Skład, który posłał w bój Mariusz Rumak, wydawał się to potwierdzać - dwóch napastników, dwóch ofensywnie nastawionych środkowych pomocników i dwóch bocznych defensorów chętnie włączających się do ataku miało za zadanie zdominować rywala od pierwszej minuty. Kibice w Poznaniu spodziewali się zapewne, że taka siła powinna bez trudu rozprawić się z przedostatnią drużyną ligi. Tymczasem niewiele brakowało, a Górale wywalczyliby w Poznaniu jedno oczko, bo na trafienie Wołąkiewicza kapitalnym golem odpowiedział Pietruszka. Jednak już w doliczonym czasie gry Mateusz Możdżeń fantastycznie wykonał rzut wolny i zapewnił swojej drużynie zwycięstwo. Warto dodać, że już drugi raz w tym sezonie prawy defensor Lecha ratuje swój zespół, bo wcześniej, również w końcowych minutach spotkania, skutecznie wyegzekwował wolnego w meczu z Zagłębiem, wyrównując stan meczu. Można zatem śmiało stwierdzić, że pracowitość Możdżenia, który po treningach regularnie szlifuje wykonywanie stałych fragmentów, przyniosła Lechowi już trzy punkty. W piątek jego strzał najprawdopodobniej uratował również posadę Mariusza Rumaka. Choć działacze Lecha są wzorem cierpliwości, to jednak dwa remisy z dwoma zespołami ze strefy spadkowej mogłyby przelać czarę goryczy. Na razie Rumak nadal pracuje w Poznaniu, ale z pewnością będzie na cenzurowanym przez najbliższe tygodnie.

Stawką pojedynku Korony z Zawiszą było miejsce w czołowej ósemce, na które przed meczem miały nadzieję obie drużyny. Po remisie wydaje się, że kielczanie o grupie mistrzowskiej mogą powoli zapominać. Strata podopiecznych Jose Rojo Martina nadal wynosi cztery punkty, a w perspektywie mają jeszcze mecze z Jagiellonią, Pogonią, Ruchem oraz Cracovią i w żadnym z nich nie będą faworytem. Problemy z utrzymaniem miejsca w górnej połówce może mieć jednak również Zawisza, bo na bydgoszczan czekają jeszcze trudniejsze mecze: Wisła, Śląsk, Legia i Ruch to rywale, z którymi ciężko może być o jakiekolwiek punkty.

Zero zwycięstw, zero remisów, dwanaście porażek – tak przed meczem z Lechią wyglądał bilans wyjazdowych spotkań Widzewa. W sobotę łodzianie dopełnili formalności i w statystyce przegranych spotkań zmienili dwunastkę na trzynastkę. Jeśli tak dalej pójdzie, podopieczni Artura Skowronka mogą zakończyć rundę zasadniczą z kompletem wyjazdowych porażek, co byłoby wydarzeniem na skalę europejską. Optymizm łodzian może budzić jedynie fakt, że za dwa tygodnie zmierzą się w Krakowie z Cracovią, najgorszą drużyną na własnym boisku. Lepsze nastroje panują w Gdańsku – w tygodniu Lechia co prawda uległa Jagiellonii w Pucharze Polski, ale w Ekstraklasie sytuacja układa się nie najgorzej. Wobec remisu Zawiszy podopieczni Michała Probierza zbliżyli się do grupy mistrzowskiej na zaledwie dwa punkty.

Kocian zatrzymany, Cracovia goni czołówkę

Passa zwycięskich meczów Ruchu Chorzów zakończyła się w najmniej spodziewanym momencie. Niebiescy ulegli na swoim stadionie Piastowi, który w czterech poprzednich meczach zdołał uzbierać raptem dwa punkty. Gliwiczanie w rundzie wiosennej nie potrafili pokonać ani ostatniego Widzewa, ani przedostatniego Podbeskidzia, zaś od Lecha otrzymali srogą lekcję futbolu, przegrywając w Poznaniu 0:4. Okazało się jednak, że fatalna seria nie przeszkadza w pokonaniu wicelidera, który ostatnio ogrywał wszystkich jak chciał. Piast w Chorzowie zwyciężył zasłużenie, ale trener Kocian z pewnością ma już plan na to, jak osiągnąć dobry rezultat za tydzień w Szczecinie.

W sobotę debiut na ławce Górnika Zabrze zaliczył Robert Warzycha, ale trzy dni, jakie miał na zapoznanie się z drużyną, nie wystarczyły, by styl zabrzan uległ diametralnej poprawie. Górnikowi nadal bardzo daleko do gry, jaką prezentował za czasów Adama Nawałki. Dobrą formę zatracił Nakoulma, a Olkowski i Zachara nie mają godnych zastępców. Punkt wywalczony z Pogonią ciężko jednak uznać za porażkę, bo dzięki niemu zespół ze Śląska obronił piątą lokatę i wykonał kolejny krok w kierunku pozostanie w górnej połówce tabeli, co biorąc pod uwagę ostatnie mecze wcale nie jest jeszcze oczywiste. Niemal pewna wywalczenia miejsca w grupie mistrzowskiej może być Pogoń, która wiosną jeszcze nie przegrała i dopisała już do swego konta dziewięć oczek

Ostatni mecz kolejki skojarzył ze sobą Cracovię i Jagiellonię, a więc dwa zespoły, które, jak większość ligi, marzy o wywalczeniu miejsca w lepszej połówce tabeli. Dla Pasów był to ostatni dzwonek, by spróbować gonić czołówkę, bowiem w wypadku straty punktów ich szanse na realizację celu znacząco by zmalały. Grający m.in. bez Nowaka i Ntibazonkizy gospodarze zdołali jednak zwyciężyć po przepięknym golu Edgara Bernhardta, który pozazdrościł najwyraźniej Możdżeniowi i Stiliciowi i sam wykonał rzut wolny w sposób, w jaki nie powstydziłby się tego zrobić żaden piłkarz w Europie. Cracovia zmniejszyła stratę do ósmego Zawiszy do dwóch oczek i zapewniła kibicom w całym kraju mnóstwo emocji do końca rozgrywek - w rywalizację o uniknięcie gry w grupie spadkowej włączonych jest nadal przynajmniej osiem drużyn.

Wyniki 26. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

  • Korona Kielce 1:1 Zawisza Bydgoszcz
  • Lech Poznań 2:1 Podbeskidzie Bielsko-Biała
  • Lechia Gdańsk 2:0 Widzew Łódź
  • Górnik Zabrze 1:1 Pogoń Szczecin
  • Legia Warszawa 2:2 Wisła Kraków
  • Zagłębie Lubin 2:2 Śląsk Wrocław
  • Ruch Chorzów 0:2 Piast Gliwice
  • Cracovia 1:0 Jagiellonia Białystok

Statystyki 26. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

  • Liczba goli – 20
  • Średnia goli na mecz – 2,5
  • Zwycięstwa gospodarzy – 3
  • Remisy – 4
  • Zwycięstwa gości – 1
  • Żółte/czerwone kartki – 33/3
  • Liczba widzów – ok. 60 tys. (mecz Legia – Wisła odbył się bez udziału publiczności)
  • Średnia frekwencja na mecz – ok. 8,6 tys.

Polecamy