menu

Piorunujący początek BVB i dwa gole "Lewego"! Rewanż tylko formalnością? (BRAMKI)

25 lutego 2014, 19:53 | Przemysław Drewniak

Świetny początek spotkania w wykonaniu piłkarzy Borussii Dortmund i dwie bramki zdobyte w ciągu pierwszych pięciu minut pozwoliły ekipie z Westfalii na spokojną grę w dalszej części pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Co prawda Zenit zdołał zdobyć gola kontaktowego, ale szybko dwoma trafieniami odpowiedział Robert Lewandowski, który ma już na koncie sześć bramek tej edycji Champions League. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem podopiecznych Jurgena Kloppa 4:2. Oprócz Lewandowskiego całe spotkanie rozegrał Łukasz Piszczek.

W ostatnich dniach nastroje na Signal Iduna Park były bardzo mizerne. Nie dość, że drużynę Juergena Kloppa dotknęła plaga kontuzji, to jeszcze przytrafiła się jej kompromitująca porażka z pogrążonym w głębokim kryzysie HSV (0:3). W normalnych okolicznościach finaliści Ligi Mistrzów jechaliby do Sankt Petersburga w roli zdecydowanych faworytów, ale w obliczu tylu problemów wielu wróżyło Borussii problemy na boisku lidera rosyjskiej Priemjer Ligi.

Piłkarze BVB wyszli mecz z Zenitem z chęcią rehabilitacji za porażkę w Bundeslidze, ale chyba nawet sami nie spodziewali tak piorunującego początku spotkania. Wystarczyły im bowiem dwie akcje, by odebrać rywalom ochotę do gry. W 4. minucie Robert Lewandowski znakomitym podaniem piętą wyprowadził na pozycję Marco Reusa, który wpadł w pole karne, pod naciskiem obrońców Zenita upadł na murawę, ale do piłki dopadł Henrich Mchitarjan i pewnym uderzeniem dał gościom prowadzenie.

Zaskoczeni dynamicznym atakiem Borussii piłkarze z Sankt Petersburga jeszcze na dobre nie ochłonęli, a wicemistrzowie Niemiec prowadzili różnicą już dwóch bramek. Kolejną szybką akcję prawą stroną boiska przeprowadził Mchitarjan, który dograł w pole karne do Kevina Grosskreutza, a ten wyprowadził w pole defensywę Zenita, popisując się świetnym zgraniem z pierwszej piłki do Reusa. Skrzydłowemu BVB nie pozostało wówczas już nic innego, jak podwyższyć prowadzenie.

Dwie błyskawicznie zdobyte bramki ustawiły to spotkanie gościom, którzy w pierwszej połowie o klasę przewyższali Zenita pod niemal każdym względem. Podopieczni Luciano Spalettiego nie mogli sobie poradzić z szybkim i agresywnym stylem gry Borussii i byli całkowicie bezbronni. Do przerwy byli w stanie oddać tylko jeden celny strzał na bramkę Romana Weidenfellera, który w dodatku nie sprawił niemieckiemu bramkarzowi najmniejszych kłopotów. Dortmundczycy z kolei nie forsowali tempa gry, całą drużyną świetnie spisywali się w odbiorze piłki i stwarzali sobie kolejne okazje do strzelenia gola. Gospodarze mieli w dodatku pecha, bo już po pierwszym kwadransie z powodu kontuzji mięśnia dwugłowego boisko musiał opuścić Andriej Arszawin, którego zastąpił 35-letni Anatolij Tymoszczuk.

Wydawało się, że jedynym możliwym scenariuszem na drugą połowę jest dalsza dominacja Borussii, ale wicemistrzowie Rosji nieoczekiwanie zdobyli kontaktową bramkę. Niefrasobliwość defensorów BVB wykorzystał Salomon Rondon, który po ogromnym zamieszaniu w polu karnym trafił w słupek, a Oleg Shatov jako pierwszy dopadł do piłki i mocnym strzałem wpakował ją do siatki.

Gdy publiczność na Stadionie Pietrowskim po raz pierwszy tego wieczoru poczuła krew, w rolę kata rosyjskiej drużyny postanowił się wcielić Robert Lewandowski. Polski napastnik od początku spotkania nie dawał po sobie żadnych oznak choroby, która omal nie wyeliminowała go z występu w Sankt Petersburgu. Mocno trzymał się na nogach, zaliczył asystę przy golu Mchitarjana, a obrońcy Zenita często nie mogli znaleźć na niego sposobu.

W 61. minucie "Lewy" dopiął swego i strzelił bramkę dzięki pięknej akcji Łukasza Piszczka, który po dynamicznym wejściu w pole karne wyłożył piłkę swojemu koledze z reprezentacji. Chwilę później wychowanek Gwarka Zabrza popełnił jednak błąd, faulując w polu karnym Viktora Fayzulina. Po efektownie wykonanej "jedenastce" przez Hulka Zenit znów złapał kontakt, ale entuzjazm gospodarzy po raz kolejny ostudził Lewandowski. Po stracie w środku pola Tymoszczuka piłkę przejął Reus, który w dobrym tempie obsłużył podaniem reprezentanta Polski, a ten strzałem w długi róg bramki nie dał szans Łodyginowi. Polak zdobył tym samym swojego szóstego gola w siódmym meczu tej edycji Ligi Mistrzów.

W końcówce Zenit próbował jeszcze dążyć do zmiany rezultatu, ale wejście na boisko Aleksandra Kierżakowa i dużo lepsza postawa w drugiej połowie nie wystarczyły. Borussia wygrała zasłużenie, a świetny występ zaliczyli przede wszystkim Mchitarjan, Reus i Lewandowski. Jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie rozegrał także Piszczek, który ofensywnymi wejściami na połowę Zenita sprawiał ogromne problemy piłkarzom gospodarzy. Dzięki temu to właśnie prawą stroną sunęła zdecydowana większość ataków wicemistrzów Niemiec, ale także w defensywie Polak nie popełnił prawie żadnego błędu. Za ten jedyny można uznać faul na rzut karny dla Zenita, ale trafienie Hulka i tak nie powinno przeszkodzić Borussii w awansie do ćwierćfinału. Podopieczni Juergena Kloppa zaprezentowali się we wtorek znacznie lepiej od swoich rywali i rewanż w Dortmundzie powinien być dla nich jedynie formalnością.

Zobacz gole z meczu Zenit - BVB

MKHITARYAN

REUS

SHATOV

LEWANDOWSKI

HULK

LEWANDOWSKI 2


Polecamy