Liverpool - Basel LIVE! Kto wywalczy awans na Anfield?
Szósta kolejka piłkarskiej Ligi Mistrzów to czas ostatecznych rozstrzygnięć. Nie inaczej jest w grupie B, gdzie w bezpośrednim pojedynku o awans zmierzą się Liverpool oraz FC Basel. Kto wiosną ponownie powita Champions League?
Trudno jest wskazać jednoznacznego faworyta w tym pojedynku. Gospodarze na papierze mają może lepszą drużynę, ale ich gra w tym sezonie, delikatnie mówiąc, nie zachwyca. W Premier League zajmują oni dopiero dziewiąte miejsce, a w Lidze Mistrzów w trakcie pięciu spotkań byli w stanie zdobyć zaledwie cztery oczka. Ich dzisiejszy przeciwnik ma o dwa punkty więcej, więc jemu do awansu wystarczy remis. Dla podopiecznych Brendana Rodgersa liczy się tylko zwycięstwo, w przeciwnym razie rozstaną się z rozgrywkami.
Kiedy obie drużyny mierzyły się ze sobą poprzednim razem, w Bazylei 1:0 triumfowali gospodarze. Jedyną bramkę zdobył wtedy Streller. The Reds w tej edycji Champions League zwyciężyć zdołali tylko raz, na samym początku z Łudogorcem Razgrad i muszą się obawiać, aby nie stracić nawet tej trzeciej lokaty. Jeśli dziś przegrają, a Bułgarzy jakimś cudem pokonają Real Madryt, albo nawet z nim zremisują, to właśnie im przypadnie zagrać w Lidze Europy.
- Nie prezentujemy się za dobrze od początku sezonu, ale myślę, że od jakiegoś czasu widać w naszej grze progres. Mamy w naszych szeregach sporo jakości. Wiemy, że przed nami stoi bardzo trudne zadanie, ale już niejednokrotnie pełne Anfield potrafiło nam pomagać – powiedział przed tym spotkaniem Brendan Rodgers.
Jeśli weźmiemy pod lupę po sześć ostatnich meczów we wszystkich rozgrywkach tych dwóch ekip, to lepiej to wszystko wygląda u Szwajcarów. Wygrywali oni pięciokrotnie (4:0 z Łudogorcem i Vaduz, 3:0 z Aarau, 2:1 z FC Zurich oraz 3:0 z Luzern) i tylko raz przegrywali (0:1 z Realem Madryt). Liverpool w tym czasie wygrał dwukrotnie (1:0 ze Stoke i 3:1 z Leicester), remisował również dwa razy (2:2 z Łudogorcem i 0:0 z Sunderlandem) i tyle samo razy przegrał (1:2 z Chelsea oraz 1:3 z Crystal Palace).
- Znamy realia. Znamy historię naszych rywali i wiemy wszystko na ich temat – o tym jak działa klub i jak świetnych piłkarzy posiada. Ale my też mamy swoje ambicje. Chcemy osiągać sukcesy, a takim na pewno byłby awans do fazy pucharowej. Chcemy cieszyć się grą i postawić przeciwnika pod ścianą. Mam nadzieję na kolejną magiczną noc, która da nam historyczny sukces – powiedział z kolei Paulo Sousa, szkoleniowiec Basel.
Nieco ponad dziesięć lat temu (dokładnie ósmego grudnia 2004 roku) Liverpool był w bardzo podobnej sytuacji. Przed kluczowym spotkaniem tracił do drugiego Olympiakosu trzy punkty i potrzebował wygranej, aby awansować do kolejnej rundy. Drużyna, którą trenował wówczas Rafa Benitez wygrała 3:1, a ostatnią bramkę dla The Reds zdobył Steven Gerrard, który i dziś ma wyjść na boisko. Czy znów pomoże swojej ekipie w awansie? Początek meczu o godzinie 20:45. Sędzią głównym będzie Björn Kuipers z Holandii.