Ivan Djurdjević wierzy w Lecha Poznań w rewanżu 3. rundy eliminacji Ligi Mistrzów
Po porażce 1:3 w Poznaniu z Crveną Zvezdą w eliminacjach Ligi Mistrzów Lech wybiera się na rewanż do Belgradu. Na tamtejszej Marakanie poprzeczka dla mistrzów Polski zostanie zawieszona maksymalnie wysoko, ale Ivan Djurdjević, który z „Kolejorzem” zdobywał mistrzostwo, puchar i krajowy Superpuchar uważa, że nie wszystko jeszcze stracone.

fot. Grzegorz Dembiński
Trener Stali Mielec, kiedyś junior Crvenej Zvezdy w barwach Lecha rozegrał 24 mecze w europejskich pucharach.
Czy Lech mógł osiągnąć w pierwszym starciu z Crveną lepszy wynik?
Ivan Djurdjević: Lech miał okres świetnej gry w pierwszej połowie, gdy wyrównał i mógł zdobyć kolejnego gola. Wówczas mistrzowie Polski zepchnęli Crvenę do głębokiej defensywy i pokazali polot. Po trafieniu na 1:2 coś się jednak zepsuło. Przeciwnik umiał wykorzystać najmniejsze błędy Lecha, widać było w niektórych miejscach różnicę jakościową, co mogło wynikać z ogrania w europejskich pucharach, i to z zespołami z najwyższej półki. Doświadczenia nie kupisz, musisz je zdobyć. Crvena szybciej operowała piłką, nie było u niej holowania. Szkoda, że Lech trochę zbyt łatwo tracił gole, rywal potrafił wykorzystać fakt, że przemeblowana defensywa nie jest jeszcze maksymalnie zgrana, brakuje jeszcze automatyzmów. Choćby u Joao Moutinho. Proszę zauważyć ile bramek traci drużyna Nielsa Frederiksena w początkowym etapie sezonu w ekstraklasie. Każdy potrzebuje czasu i jestem przekonany, że Lech w Belgradzie będzie wyglądał lepiej niż w pierwszym spotkaniu z mistrzem Serbii.
Wierzysz w to, że Lech może odrobić straty na wyjeździe?
Czy Crvena jest lepszą drużyną niż Fiorentina, z którą w sezonie 2022/23 Lech przegrał u siebie w ćwierćfinale Ligi Konferencji UEFA 1:4, a na wyjeździe prowadził 3:1, by ostatecznie zwyciężyć 3:2? Strat nie odrobił, ale był blisko, a tym razem różnica jest nieco mniejsza. Lech musi ryzykować, zarazem uważając w obronie, by nie stracić gola w początkowej fazie rewanżu. Fiorentina miała mocne nazwiska, grał w niej choćby Nico Gonzalez, reprezentant Argentyny, lecz została postawiona w trudnej sytuacji. Lech ma piłkarzy, którzy mogą zagrozić Crvenie, tylko musi umiejętnie ukryć słabości.
Lech nie pęknie przy niesamowitej atmosferze belgradzkiej Marakany?
Lech jest przyzwyczajony do gry przy licznej publice i piłkarze w Belgradzie nie będą myśleć o kibicach Crveny wychodząc na boisko. Marakana robi wrażenie, szczególnie długi tunel, którym wychodzi się na murawę, ja to pamiętam jeszcze z czasów juniorskich, gospodarze dostaną mocne wsparcie z trybun, ale jak się gra w piłkę na tym poziomie nie można się tym przejmować. Jeden gol dla Lecha dużo może zmienić, a ja naprawdę wierzę w drużynę Nielsa Frederiksena. W historii poznańskiego klubu wiele było spotkań, że Lech wygrywał z teoretycznie silniejszymi od siebie przeciwnikami, choćby Manchesterem City.
Trzy porażki polskich klubów w kwalifikacjach europejskich pucharów nieco zepsuły sielankowe nastroje wśród kibiców w naszym kraju. Uważasz, że są powody do paniki?
Nie spodziewałem się, że Legia tak wysoko przegra w Larnace z AEK. Myślę, że powalczy w rewanżu o odrobienie strat, choć znajduje się w trudnej sytuacji. Raków powinien odrobić stratę z Częstochowy, bo w pierwszym spotkaniu prezentował się dużo lepiej niż Maccabi Hajfa, po prostu brakło skuteczności. Jagiellonia wykonała świetną robotę w Danii, w jej przypadku widać ogranie w Europie. Lecha też nie można skreślać, to jest piłka, a gdyby nie poszło w batalii o Ligę Mistrzów trzeba próbować powalczyć o Ligę Europy, bo to też atrakcyjne rozgrywki. Nie da się nie zauważyć, że ekstraklasa dynamicznie się rozwija, sportowy poziom cały czas idzie w góry, stawia się na futbol ofensywny, atrakcyjny. W europejskich pucharach też widać progres, i nie mam wątpliwości, że w końcu Polska odzyska miejsce w Lidze Mistrzów. Chciałbym, żeby stało się to udziałem Lecha Poznań. Jak nie teraz to za rok - po obronie tytułu mistrza kraju. Ekstraklasa potrzebuje regularnej gry jej przedstawicieli w fazach ligowych europejskich pucharów, gdzie można zdobyć cenne doświadczenie. Polakom inne kraje zazdroszczą fantastycznych stadionów, atmosfery na nich, sposobu pokazywania piłki w telewizji, przedstawiania w mediach. W klubach ekstraklasy pojawiają się coraz lepsi obcokrajowcy, ja liczę, że poważne role będzie odgrywało więcej młodych polskich zawodników. Krok po kroku polska piłka ligowa idzie do przodu, według mnie tego nie da się zatrzymać. Na pewno temu procesowi pomógłby sukces Lecha w Belgradzie, a nie raz przekonaliśmy się, że w futbolu nie ma rzeczy niemożliwych.








