FK Sarajewo - Lech Poznań LIVE! Mistrz Polski rusza na podbój Europy
Napompowani niedawnym zwycięstwem w meczu o Superpuchar Polski z warszawską Legią piłkarze Macieja Skorży rozpoczynają bój o fazę grupową Ligi Mistrzów. Pierwszą przeszkodą na drodze do piłkarskiego raju będzie najlepszy zespół Bośni i Hercegowiny, FK Sarajewo. Początek spotkania o godzinie 21, relacja NA ŻYWO w Ekstraklasa.net!
fot. Roger Gorączniak
Minęło już 19 lat, odkąd po raz ostatni oglądaliśmy polski zespół w najważniejszych klubowych rozgrywkach piłkarskich. W 1996 roku prowadzony przez Franciszka Smudę Widzew Łódź wyeliminował w dwumeczu duński zespół Broenby Kopenhaga (2:1, 2:3), awansując tym samym do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Do historii przeszedł radiowy komentarz Tomasza Zimocha z końcówki rewanżowego spotkania, gdy łodzianie najpierw zdobyli bramkę, dającą awans, a później zdołali utrzymać korzystny wynik do ostatniego gwizdka sędziego. Chyba każdy już słyszał słynne „Panie Turek, niech pan kończy to spotkanie!”
Później ta sztuka nie udała się już żadnemu naszemu zespołowi. Najwięcej, bo aż siedem razy, bramy Champions League atakowali piłkarze Wisły Kraków, czterokrotnie swoich sił próbowali piłkarze Legii Warszawa, dwa razy Widzew, a po jednej próbie zaliczyły ŁKS Łódź, Polonia Warszawa, Zagłębie Lubin, Śląsk Wrocław i właśnie Lech Poznań. Piłkarze „Kolejorza” szansę gry w eliminacjach Ligi Mistrzów wywalczyli w 2010 roku. W II rundzie kwalifikacyjnej potrzebowali rzutów karnych, by wyeliminować Inter Baku, a w kolejnej dwukrotnie przegrali ze Spartą Praga 0:1 i odpadli z rozgrywek.
Na pocieszenie poznaniakom pozostała Liga Europy. W IV rundzie eliminacji pokonali Dnipro Dniepropietrowsk (1:0, 0:0) i trafili do „grupy śmierci” z Juventusem Turyn, Manchesterem City oraz FC Salzburg. Wydawało się, że „Kolejorz” nie ma żadnych szans, tymczasem przegrał tylko jeden mecz z Anglikami i zakończył rozgrywki tuż za ich plecami z tą samą ilością punktów. Skazywany na pożarcie polski zespół, w którym w trakcie rozgrywek doszło do zmiany trenera (Jacka Zielińskiego zastąpił Jose Mari Bakero) okazał się lepszy od faworyzowanych Włochów i Austriaków.
Po wyjściu z grupy tak dobrze już nie było. Poznaniacy wygrali pierwszy mecz z portugalską Bragą 1:0, ale w rewanżu hiszpański szkoleniowiec zaczął bawić się w dziwne kombinacje w składzie, które skutkowały porażką 0:2 i zakończeniem europejskiej przygody lechitów.
W kolejnych latach kibice Lecha mogli jedynie żyć wspomnieniami, bowiem piłkarze coraz bardziej kompromitowali się w europejskich pucharach. O ile odpadnięcie ze szwedzkim AIK-iem Solna (0:3, 1:0) raczej nie jest powodem do wstydu, o tyle kolejne „wyczyny” podopiecznych Mariusza Rumaka zakrawały o pomstę do nieba. Lepsi od polskiego zespołu okazywali się bowiem Litwini z Żalgirisu Wilno, a w ubiegłym sezonie półamatorzy i studenci z Islandii.
Teraz ma być zupełnie inaczej. Można już stwierdzić, że przyjście Macieja Skorży do Poznania dało oczekiwany efekt w postaci diametralnej zmiany w zespole. Nowy szkoleniowiec stworzył prawdziwy zespół, bardzo dobrze funkcjonujący na boisku, a do tego głodny sukcesu i z niesamowitym charakterem. Czyli tym, czego brakowało za kadencji jego poprzednika. „Kolejorz” Rumaka był tym, który przegrywał wszystko co się dało, ten Skorży – to zespół, który sięga po kolejne trofea jak po swoje. Tak było w końcówce poprzedniego sezonu, tak było również przed kilkoma dniami, gdy Lech okazał się wyraźnie lepszy od Legii i zdobył Superpuchar Polski.
Teraz przed nim kolejne zadanie, czyli walka o korzystny wynik w Sarajewie. Choć Lech jest faworytem, to z pewnością nie czeka go łatwa przeprawa, gdyż wtorkowy rywal również chce walczyć o swoje. Właściciel klubu obiecał zawodnikom gigantyczne premie za wyeliminowanie poznańskiego zespołu, co tylko dodatkowo zmotywuje Bośniaków do wytężonej walki na boisku. Można zatem spodziewać się ciężkiego i zaciętego pojedynku, miejmy nadzieję ze szczęśliwym zakończeniem.
Lechici wylecieli do Sarajewa w poniedziałek, a Skorża zabrał ze sobą osiemnastkę, która znalazła się w kadrze na Superpuchar, powiększając ją jeszcze o trzech zawodników: Krzysztofa Kotorowskiego, Macieja Wilusza i Davida Holmana. To z jednej strony daje szkoleniowcowi pole manewru, z drugiej ma być zabezpieczeniem, gdyby na ostatnich treningach przed meczem ktoś nabawił się urazu i nie mógł wystąpić. W zespole nie ma oczywiście kontuzjowanych od dłuższego czasu Paulusa Arajuuriego i Gergo Lovrencsicsa, są natomiast wszyscy czterej zawodnicy, pozyskani w przerwie letniej: Dariusz Dudka, Abdul Aziz Tetteh, Marcin Robak i Denis Thomalla. Ten ostatni zrobił bardzo dobre wrażenie w starciu z Legią i kto wie, czy tym razem nie dostanie szansy gry od pierwszej minuty.