menu

Dramat Borussii M'Gladbach. Niemcy przez chwilę byli w LE, ale przegrali z City i nie zagrają w pucharach [ZDJĘCIA]

8 grudnia 2015, 22:33 | Kaja Krasnodębska

Borussia M'Gladbach prowadziła już z Manchesterem City 2:1 i wówczas miała w kieszeni awans do fazy pucharowej Ligi Europy. Ostatecznie niemiecki zespół przegrał z Manchesterem City 2:4 i w tym sezonie nie zagra już w europejskich pucharach.

Ostatnie starcie fazy grupowej dla piłkarzy Manchesteru City nie było już meczem o życie. Gospodarze jeszcze przed pierwszym gwizdkiem mogli być pewni awansu do następnej rundy. Mimo to wciąż podchodzili do tego spotkania w roli faworytów. Ich rywale z Borussii Moenchengladbach nie mieli już nawet nadziei na grę w 1/8 Ligi Mistrzów. Wciąż natomiast mogli walczyć o Ligę Europy. Aby być jej pewnym, nie mogli pozwolić sobie na porażkę w Anglii. Wtedy nie musieliby już patrzeć na wynik innego meczu tej grupy, starcia Sevilli z Juventusem.

Na boisko z Manchesterze Niemcy wybiegli głodni zwycięstwa. To oni jako pierwsi zagrozili bramce przeciwników, pozwolili rozgrzać się ich bramkarzowi. Premierowy strzał na bramkę oddał Julian Korb. Piłka przeleciała jednak daleko od bramki Joe Harta. Również Manchester od początku nie próżnował. Podopieczni Manuela Pellegriniego wymieniali ze swoimi rywalami cios za ciosem. Raheem Sterling oraz Kevin de Bruyne sprawiali defensorom Borussii wiele kłopotów. Ale to nie oni zmusili Yanna Sommera do wyciągania futbolówki z siatki. Zrobił to po kwadransie spotkania David Silva. Hiszpan wykorzystał podanie Sterlinga, w tempo odebrał piłkę, minął rywali i dał swojej drużynie prowadzenie.

Kibice City nie nacieszyli się jednak długo z korzystnego rezultatu swoich ulubieńców. Zaledwie cztery minuty później do siatki trafił bowiem Julian Korb. Celnym strzałem zakończył przepiękną akcję Niemców. Podopieczni Andre Schuberta krótkimi i sprytnymi podaniami przedostali się przez środek boiska, po czym szybkim rajdem popisał się Fabian Johnson. Idealnie skierował piłkę właśnie do Korba, a ten pokonał Joe Harta.

Gospodarze od razu ruszyli do przodu. Duma a także dopingujący z trybun fani nie pozwoliły im zadowolić się remisem. Usiłowali więc konstruować kolejne sytuacje. Dłużej utrzymywali się przy piłce, lecz wobec dobrej postawy defensywy Borussii, nie potrafili tej przewagi wykorzystać. Również ambicje gości sięgały dużo dalej. I to oni w pierwszej połowie stworzyli sobie groźniejsze szanse. Duży wkład miał w to Oscar Wendt, Fabian Johnson czy Raffael. I to właśnie ten ostatni jeszcze przed przerwą zdobył bramkę. Niemcy szybko przedostali się pod pole karne City, inteligentnie wymienili podania i pokonali Joe Harta. Drugą asystą w tym spotkaniu mógł pochwalić się Fabian Johnson.

W przerwie w szatni Manchesteru mogło być nieciekawie. Niemniej jednak przyniosło to efekty. Tak jak w pierwszej części gra wyglądała na raczej wyrównaną, tak w drugiej połowie podopieczni Manuela Pellegriniego zdominowali rywali. Joe Hart nie miał już wiele pracy, a jego koledzy złapali wiatr w żagle i sprawiali gościom coraz więcej kłopotu.

Borussii długo udawało się utrzymać prowadzenie. Skupili się na defensywie i całkiem nieźle im to wychodziło. Głęboko cofnęli się na własną połowę i dawali radę nacierającym Anglikom. Była to woda na młyn dla gospodarzy, którzy z minuty na minutę poczynali sobie coraz odważniej, coraz szybciej. Wciąż nie potrafili jednak doprowadzić do wyrównania. Widząc to ich szkoleniowiec zdecydował się na podwójną zmianę. W miejsce Kevina de Bruyne oraz Fabiana Delpha pojawili się Wilfried Bony oraz Jesus Navas. Te roszady tylko wzmogły ataki Manchesteru. Yann Sommer kilkukrotnie uratował jednak swoich kolegów przed stratą gola.

Golkiper gości bardzo długo stawiał opór nadlatującym piłką. Aż do 80. minuty, kiedy został pokonany przez Raheema Sterlinga. Cichym bohaterem tej akcji okazał się jednak Gael Clichy, którego fantastyczna centra umożliwiła koledze zdobycie bramki. Na kolejne trafienie gospodarzy nie trzeba było czekać długo. Zaledwie minutę później Yann Sommer ponownie musiał wyciągać piłkę z siatki. I znowu po golu Sterlinga. Tym razem Anglik wykorzystał podanie Wilfrieda Bony’ego i w tempo skierował futbolówkę na przeciwległy słupek. Nie był to jednak ostatni gol tego meczu, gdyż kilka chwil później, kibice Manchesteru ponownie mogli cieszyć się z bramki. Na listę strzelców po raz pierwszy w tym spotkaniu wpisał się Wilfried Bony. Trafieniem w 85. minucie całkowicie odebrał przeciwnikom nadzieje na korzystny rezultat.

Mimo to goście walczyli do końca. Szczególnie głodny zmiany rezultatu był wpuszczony pod koniec spotkania na boisko Thorgan Hazard. Przed końcowym gwizdkiem zdąży jeszcze wybiec z szybką kontrą, wyminąć rywali i obdarzyć podaniem Raffaela. Ten jednak nie zdołał pokonać Joe Harta.


Polecamy