Chelsea zrewanżowała się Porto. "Smoki" za burtą Champions League [ZDJĘCIA]
Chelsea Londyn wygrała na Stamford Bridge z FC Porto 2:0 po samobójczym trafieniu Ivana Marcano i golu Williana. Londyńczycy z 13 punktami na koncie zakończyli rozgrywki w grupie G na pierwszym miejscu. Ekipa z Portugalii zagra tylko w 1/16 finału Ligi Europy.
Chelsea w meczu z Porto zapewniła sobie awans, a także pierwsze miejsce w grupie. Co jednak najbardziej może cieszyć kibiców „The Blues” to fakt, że zobaczyli prawdopodobnie najlepszy mecz swoich ulubieńców w tym sezonie. Od szczytowej formy wciąż jeszcze daleko, ale to na pewno był zespół, pod którym podpisałby się Jose Mourinho.
Przede wszystkim kontrola - priorytet mistrzów Anglii w tym meczu. Zgodnie z kanonami piękna portugalskiego trenera, chodziło w pierwszej kolejności o zneutralizowanie siły przeciwnika. Porto miało piłkę przez większość czasu, ale brakowało mu kompletnie pomysłu na sforsowanie szyków obronnych Chelsea.
A ta atakowała z każdą minutą coraz śmielej i składniej. Przy pierwszej bramce miała dużo szczęścia i znów musiała posiłkować się pomocą przeciwnika (wiele osób śmieje się, że Samobój jest drugim najlepszym strzelcem angielskiej drużyny w tym sezonie - aż pięć bramek padało za jego przyczyną). Później jednak sama wypracowywała sobie kolejne okazje, aż wreszcie jedną z nich wykorzystał Willian, dopisując siódmą bramkę na swoim koncie - i pierwszą nie z rzutu wolnego.
Jeśli coś może martwić, to wciąż słaba forma Diego Costy. Co prawda miał swój udział w obu bramkach, ale kilkukrotnie wybiegał na czystą pozycję, tylko po to aby popełnić prosty błąd i zmarnować doskonałą okazję, czasem jeszcze zanim w ogóle oddał strzał.
Na akcje Chelsea portugalska drużyna nie potrafiła znaleźć odpowiedzi. Wyróżniał się Brahimi, który kilka razy oddał groźniejszy strzał, ale żaden nie przyniósł sukcesu. Świetnie wywiązywali się ze swoich obowiązków obrońcy „The Blues” zatrzymując co bardziej niebezpieczne sytuacje. Kiedy jednak nawet oni nie dawali rady, za plecami mieli Courtoisa, który wybronił bodaj najgroźniejszą sytuację Porto w tym meczu. Po strzale Tello błyskawicznie się wyciągnął i końcówkami palców odbił piłkę.
Bez wątpienia Porto było stać na więcej, ale swojego potencjału w tym meczu w ogóle nie pokazali. Natomiast Mourinho oddalił od siebie wizję zwolnienia i wreszcie ma parę powodów, aby z optymizmem patrzeć w przyszłość. Przed jego drużyną jednak kolejny trudny test - spotkanie z Leicester, które lideruje Premier League i pokonało już w tym sezonie będące w znacznie lepszej formie zespoły.