Występ Realu można skwitować stwierdzeniem "chcieli, a nie mogli". Przez cały mecz Królewscy szukali drogi do bramki CSKA, ale ta stała jak zaczarowana. Dwa razy słupek, raz poprzeczka i wiele razy bezbłędny, przynajmniej sportowo, Igor Akinfiejew. To, co rosyjski bramkarz zrobił w samej końcówce kładzie się jednak cieniem na jego czystym koncie. Dwie głupie i niepotrzebne żółte kartki, w konsekwencji czerwona i opuszczone spotkanie z Romą. Biorąc pod uwagę jego znaczenie dla drużyny, to ogromne osłabienie. Wracając do meczu, CSKA pokazało jak kosztowne są błędy własne, gdyż to właśnie po niewymuszonym, złym zagraniu z samego początku meczu Nikola Vlasić pokonał Navasa. Trzy punkty wyrwane Realowi mogą być dla moskiewskiej drużyny bezcenne w kontekście walki o wyjście z grupy