,,Z woleja'': Bayern na musiku, słowo o hetmanie
U naszego zachodniego sąsiada ożywiona dyskusja czy Bayern Monachium zwariował oferując 100 milionów euro za kapitana reprezentacji Anglii Harry'ego Kane’a. Klubu z Bawarii, monopolisty w zdobywaniu tytułów mistrza Bundesligi nie lubi się w Niemczech tak, jak w Polsce nie przepada się za Legią. Bayern ma kasę, skupuje lepszych piłkarzy z innych klubów Bundesligi (przykład choćby Roberta Lewandowskiego z Borussii Dortmund i Manuela Neuera z Schalke 04 Gelsenkirchen). W związku z tym każdy powód dobry, żeby dopiec Bawarczykom.
fot. TWITTER/MITCH FRETTON
Kane ma 29 lat i szereg ekspertów przekonuje, że jak już dawać 100 baniek, to lepiej na dwóch-trzech piłkarzy perspektywicznych. Tyle że zeszły sezon pokazał, że Bayern musi myśleć nie tylko o dalszej, ale o najbliższej przyszłości, bo w sezonie 2022/2023 piłkarze z Monachium zdobyli tytuł psim swędem, dzięki paraliżowi, który spętał nogi Borussii Dortmund w ostatnim meczu u siebie, który musieli wygrać. Stąd Bayern, który za czasów Lewego deklasował przeciwników i zdobywał tytuły ileś tam kolejek przed końcem sezonu, a pytanie było nie „czy wygra Bundesligę”?, tylko „z jaką przewagą i kto będzie drugi?” – dzisiaj stoi przed groźbą detronizacji i dlatego będąc „na musiku” łowi w Anglii. Rok temu skądinąd Bayern też łowił na Wyspach Brytyjskich sprowadzając Sadio Mane z Liverpoolu za wielkie pieniądze. Mane miał być następcą Lewandowskiego, a okazał się niewypałem niczym niemiecki niewybuch pod Dunkierką.
Skoro już jesteśmy przy Dunkierce, to dla Anglii, z której Bayern dziś kupuje futbolistów, ale też dla Polski i całego wolnego świata, szczęściem w nieszczęściu w czerwcu 1940 było, że Berlin wstrzymał ofensywę wojsk pancernych gen. Heinza Guderiana. Okazało się to strategicznym błędem, który być może przesądził – o czym się nie mówi - losy II wojny światowej, bo Anglicy zdołali dzięki rozkazowi zatrzymania niemieckich czołgów ewakuować ćwierć miliona swoich żołnierzy i jeszcze 100 tysięcy francuskich.
Zostawmy jednak historię, wybierzmy sport… Piszę te słowa w Niemczech, a konkretnie w dawnej NRD, skąd wracam z żużlowych mistrzostw Europy, które już od 2016 roku odbywają się pod moim Patronatem Honorowym. Turniej w Güstrow wygrał w cuglach, drugi raz z rzędu Polak Janusz Kołodziej. Słuchanie polskiego hymnu na niemieckiej ziemi jest szczególnie przyjemne…
Inaugurując ME przemawiałem w trzech językach: niemieckim, angielskim i polskim. I od razu, jako historykowi, przypomniała mi się opowieść o naszym królu z XVII wieku Michale Korybucie Wiśniowieckim. Był to syn wielkiego i okrutnego dla wrogów Polski hetmana Jeremiego Wiśniowieckiego i wybrano go głównie dzięki zasługom ojca. O Wiśniowieckim - juniorze poddani mówili: „Nasz Król Jegomość mówi siedmioma językami, ale w żadnym z nich nie ma nic do powiedzenia”. Cóż, mam nadzieję, że to nie jest mój przypadek. A hetmanem w dawnej DDR został Janusz Kołodziej...
[polecany]25166929[/polecany]