Virgil Van Dijk, czyli najlepszy obrońca w historii Premier League?
Virgil Van Dijk to gracz sezonu w Premier League, którego nikt jeszcze nie okiwał. Najdroższy obrońca świata już dawno spłacił się z nawiązką, a dziś być może czeka go najtrudniejszy sprawdzian w całej karierze.
fot.
W minioną niedzielę Virgil Van Dijk został wybrany przez Związek Zawodowy Piłkarzy (PFA) najlepszym zawodnikiem ligi angielskiej w sezonie 2018/19. Obrońca Liverpoolu dokonał czegoś wielkiego, bo w czasach, gdy nagrody i wyróżnienia trafiają zwykle do grających widowiskowo zawodników ofensywnych, Holender rozkochał wszystkich swoją skuteczną grą w destrukcji i jego uhonorowanie nie wzbudziło praktycznie żadnych kontrowersji. Teraz piłkarza The Reds czeka finisz sezonu Premier League oraz być może najtrudniejszy sprawdzian w karierze, czyli dwumecz z Barceloną niesamowitego Leo Messiego. Czy jeśli utrzyma swój bardzo wysoki poziom, a Liverpool zatriumfuje w lidze i Champions League, to Van Dijk miałby prawo marzyć nawet o Złotej Piłce?
Ostatnim obrońcą, który sięgnął po najważniejszą nagrodę indywidualną w piłce, był Fabio Cannavaro w 2006 roku. Wielu powie, że Van Dijk nie może zatrzymać tak długiej serii niedoceniania defensorów, ale on już to zrobił. Ostatni raz, gdy PFA wybrało obrońce graczem sezonu Premiere League, Holender miał zaledwie 14 lat. W plebiscycie triumfował wówczas John Terry z Chelsea, który był dopiero czwartym takim przypadkiem. Kapitana The Blues wyprzedzili Norman Hunter z Leeds United, Colin Todd z Derby County, Gary Pallister z Manchesteru United i Paul McGrath z Aston Villi. Van Dijk, podobnie jak wszyscy Ci piłkarze, jest prawdziwą skałą w defensywie, ale ma też rozwinięte cechy przywódcze, a także instynkt strzelecki pod bramką rywali. Czy jest najlepszym defensorem który kiedykolwiek grał w Anglii? - Pomyśl o trzech najlepszych obrońcach w historii tej ligi: Johnie Terrym, Rio Ferdinandzie i Nemanji Vidiciu. On łączy wszystkie te cechy i jest jak trzech graczy w jednym ciele - przyznał niedawno były pomocnik Liverpoolu i Southampton, Jamie Redknapp.
Nie od początku kariera Van Dijka układała się tak dobrze. Pierwsze kroki Holender stawiał w rodzimym Willem II, gdzie występował jako prawy obrońca i nie wyróżniał się specjalnie na tle rówieśników. Jego rozwój mogły też przerwać poważne problemy zdrowotne, które w związku z operacją wyrostka robaczkowego, zagrażały nawet życiu piłkarza. - Podpisałem już dokumenty, w których musiałem zdecydować co będzie z moimi pieniędzmi w razie śmierci. Przekazałem je mamie - przyznał po latach gracz The Reds.
Dopiero nagłe wystrzelenie o 18 centymetrów w górę i lepszy stan zdrowia wywindowały karierę Holendra, który z imponującą sylwetką zajął miejsce w środkowej części defensywy. W 2013 roku przeniósł się do szkockiego Celtiku, gdzie krok po kroku stawał się coraz lepszy. Kibice Legii Warszawa mogą być tu innego zdania, bo to defensywie dowodzonej przez Van Dijka Wojskowi strzelili sześć goli w dwumeczu, ale progres obrońcy był niepodważalny. Dwukrotnie znalazł się w jedenastce sezonu szkockiej ekstraklasy i trafił do ligi, o której marzą wszyscy zawodnicy występujący w ojczyźnie whisky - Premier League.
W Anglii Holender zamieszkał w Southampton, czyli znanej wylengarnii talentów i jak żartują niektórzy szkółki Liverpoolu. Po dwóch latach w barwach Świętych obrońca przeniósł się do The Reds i był szóstym piłkarzem, który w ostatnich czterech latach wybrało tą samą ścieżkę kariery. Jednak ten transfer był jednak wyjątkowy. Jurgen Klopp zapłacił za defensora 75 milionów euro, czyli sumę jak dotąd niespotykaną przy zakupie piłkarza z tej formacji. - On nie jest wart takich pieniędzy, a Southampton mógł zażyczyć sobie taką cenę, bo Liverpool był zdesperowany - komentował ten ruch Alan Shearer. - To szalone pieniądze jak na środkowego obrońce - wtórował mu Harry Redknapp.
Czas pokazał, że to Klopp miał jednak nosa. Van DIjk z miejsca odmienił grę The Reds, a dziurawa wcześniej obrona dziś jest najlepsza w lidze. Holender imponuje również indywidualnymi osiągnięciami, bo w tym sezonie nie znalazł się jeszcze śmiałek, który zdołałby go przedryblować. Ta sztuka może się udać wreszcie Leo Messiemu, bo dwumecz z Barceloną będzie prawdziwym testem dla Van Dijka. Piłkarza, który rozwija się z sezonu na sezon i stoi przed szansą, by stać się najlepszym piłkarzem na swojej pozycji, a może i coś więcej, tak jak to zrobił podbijając Premier League.
Congratulations, VVD! [unicode_pictographs]%F0%9F%99%8C[/unicode_pictographs] @VirgilvDijk has been named as the @PFA Players’ Player of the Year. [unicode_pictographs]%F0%9F%91%8F[/unicode_pictographs] #PFAawards pic.twitter.com/asSm60VFJS— Liverpool FC (@LFC) 28 kwietnia 2019