menu

Regionalny Puchar Polski. Łukasz Szczoczarz w barwach Izolatora Boguchwała zagrał przeciwko Stali Rzeszów, której jest wychowankiem [WIDEO]

12 kwietnia 2018, 13:25 | Miłosz Bieniaszewski

Łukasz Szczoczarz za Stal Rzeszów pewnie dałby się pokroić, ale w meczu regionalnego Pucharu Polski musiał zagrać przeciwko niej. Nie był to jego pierwszy występ przeciwko macierzystej drużynie.


fot. Wojciech Matusik

fot. Wojciech Matusik

fot. Wojciech Matusik

fot. Jacek Kozioł

fot. Jacek Kozioł

fot. Jacek Kozioł

fot. Krzysztof Kapica

fot. Krzysztof Kapica

fot. Krzysztof Kapica

fot. Krzysztof Kapica

fot. Krzysztof Kapica

fot. Krzysztof Kapica

fot. Krzysztof Kapica

fot. Krzysztof Kapica

fot. Krzysztof Kapica

fot. Krzysztof Kapica

fot. Krzysztof Kapica

fot. Krzysztof Łokaj

fot. Krzysztof Kapica

fot. Krzysztof Kapica

fot. Krzysztof Kapica

fot. Krzysztof Kapica

fot. Krzysztof Kapica
Łukasz Szczoczarz ( przy piłce) od dziecka kibicuje Stali Rzeszów, ale tym razem musiał zagrać przeciwko niej w barwach Izolatora Boguchwała
fot. Krzysztof Kapica
1 / 24

Łukasz Szczoczarz w barwach Stali Rzeszów debiutował w wieku 16 lat. Rywalem rzeszowian w 3 lidze była Proszowianka Proszowice, a młodziutki "Szczotka" zdobył w tym meczu dwie bramki.

- Szansę dał mi trener Jan Kustra, który wtedy prowadził Stal. Na pewno było to spore przeżycie dla tak młodego zawodnika, jak ja. Do tego te dwa gole. Radość była spora - wspomina bohater tej historii.

Wpadł w oko Wojciechowi Stawowemu


Mecz ten mógł mieć spore znaczenie dla przyszłości Szczoczarza, bo Proszowiankę prowadził wtedy Wojciech Stawowy, który później przejął Cracoovię, do której trafił wychowanek Stali Rzeszów.

- Możliwe, że tamten występ zapadł w pamięci tego trenera - słyszymy.

Nim jednak trafił do "Pasów" rozegrał kolejne dwa sezony w macierzystej drużynie i wtedy zagięła na niego parol Cracovia, która sposobiła się do walki do ekstraklasy. Krakowianie, z Łukaszem w składzie, cel osiągnęli, a z tamtym sezonem wiąże się ciekawa anegdotka.

- Kazimierz Węgrzyn przynosił do szatni orła swojej córki, który miał złamane skrzydło, a my za każdym razem przywiązywaliśmy je. Orzeł był może ranny, ale miał dolecieć do ekstraklasy i doleciał - opowiada z uśmiechem Łukasz Szczoczarz. napisał:


- W szatni trzymałem się głównie z Arkiem Baranem, Piotrkiem Banią, Krzyśkiem Radwańskim, czy Tomkiem Wackiem, z którym kontakt utrzymuję do dzisiaj - dodaje.

Licznik mógł być bardziej okazały


W pierwszym sezonie zaliczył w ekstraklasie 13 meczów, a w drugim 14 i w każdym z nich zdobywał po golu. Następnie przyszło wypożyczenie na rok do Stali Rzeszów, powrót do Krakowa, kolejne wypożyczenie, tym razem do Okocimskiego Brzesko, po którym
znów na chwilę wrócił do Cracovii, ale zagrał w tylko jednym ligowym meczu i przeszedł do LKS-u Nieciecza, wtedy grającego w 2 lidze. Na tym jego przygoda z najwyższą klasą rozgrywkową w Polsce się skończyła.

- Ten mój licznik nie jest zbyt okazały, ale bardzo miło wspominam tamten czas. Były momenty, że trener Stawowy nie chciał mnie nigdzie wypożyczyć, a może jakbym się gdzieś bardziej ograł, to inaczej by się to potoczyło - mówi Łukasz Szczoczarz. napisał:

Z klubem spod Tarnowa świętował kolejny swój awans, a sam mocno się do niego przyczynił, zdobywając 11 bramek w 20 występach. Wtedy pierwszy raz miał okazję zagrać przeciwko klubowi, którego jest wychowankiem. Wystąpił w obu meczach, ale gola nie zdobył.

W Niecieczy łącznie spędził cztery lata, a więc dobrze zdążył poznać Danutę i Krzysztofa Witkowskich, dzięki którym drużyn z malutkiej miejscowości w końcu zawędrowała do ekstraklasy.

- To bardzo życzliwi i dobrzy ludzie, którym udało się stworzyć fajny klub. Podobnie miło wspominam również profesora Filipiaka z Cracovii - stwierdził nasz rozmówca.

Powrót do Stali i kolejne odejście


Przed sezonem 2013/2014 ponownie trafił do swojej Stali Rzeszów, z którą przez reorganizację musiał przeżyć spadek do 3 ligi, a następnie dwie nieudane próby powrotu do 2 ligi. Bardzo mocno przeżył choćby nieudane baraże z Olimpią Zambrów.

Latem 2016 roku dosyć niespodziewanie opuścił rzeszowian i trafił do pobliskiej Boguchwały, gdzie mocną ekipę montował Izolator, który miał szybko wrócić do 3 ligi. Za pierwszym razem się nie udało, a w obecnie trwającym sezonie również będzie o to trudni, bo "Izolacja" miała przeciętną jesień. W klubie wszyscy jednak wierzą, że nic nie jest jednak jeszcze stracone.

W ubiegłym roku Szczoczarz ponownie mógł zagrać przeciwko Stali, a w regionalnym Pucharze Polski 1:0 wygrali rzeszowianie. W środę 11 kwietnia była kolejna szansa.

- Nie gra się łatwo przeciwko drużynie, której kibicuję od dzieckai, ale jak się wychodzi na boisko, to każdy daje z siebie wszystko. Pewnie fajnie by smakowała bramka strzelona Stali, ale nie udało się. Muszę czekać dalej - mówi Szczoczarz.

- Po golu na pewno bym się nie cieszył, ale jakaś satysfakcja by była - dodaje z uśmiechem.

Łukasz Szczoczarz łącznie zagrał przeciwko Stali Rzeszów cztery razy, ale gola jej nie strzelił. Kolejna szansa może się pojawić w kolejnej edycji regionalnego Pucharu Polski, jeśli oczywiście rzeszowianie znów staną na drodze klubu, w którym będzie wtedy występował wychowanek biało-niebieskich. Może wciąż to będzie Izolator Boguchwała...


Polecamy