menu

Murawski: Liga Mistrzów będzie teraz przypominać Mistrzostwa Europy

4 sierpnia 2020, 23:55 | BG

Były reprezentant Polski - Maciej Murawski opowiedział nam czego oczekuje po wznowieniu rozgrywek Ligi Mistrzów. Były obrońca powiedział też czego spodziewa się w kolejnym sezonie Ekstraklasy, co do Legii wniesie Artur Boruc i czy Arkadiusz Milik to odpowiedni gracz na Juventus.


fot.

W piątek poznaliśmy oficjalny skład kolejnego sezonu Ekstraklasy, która też będzie wyglądać inaczej. 30 kolejek, brak podziału na grupy i tylko jeden spadkowicz. Nasza liga będzie ciekawsza, czy wręcz przeciwnie?

To będzie na pewno rok przejściowy, krótszy z powodu obcięcia go o te siedem ostatnich kolejek. Dziś trudno powiedzieć jak on będzie wyglądał, ale myślę, że emocji będzie mniej, bo w końcu spadnie tylko jedna drużyna. W tym sezonie z Ekstraklasą pożegnały się trzy zespoły, a tych emocji, jeśli chodzi o utrzymanie, dość szybko nam zabrakło i w finalnych kolejkach wszystko było już rozstrzygnięte. A może mimo tej zmiany wcale tak nie będzie? Trudno w tej chwili wyrokować, bo wszystko może poukładać się tak, że rywalizacja będzie do końca. Mimo wszystko, myślę, że to będzie sezon, w którym ciśnienie będzie mniejsze. Kluby nie będą walczyły o górną 8, co niektórym może dać większy spokój w planach. Mam nadzieję też, że wielu młodych zawodników dostanie szansy gry, bo poprzedni sezon pokazał, że warto w nich inwestować.

No właśnie, a tych szans może być jeszcze więcej, z uwagi na możliwość zrobienia 5 zmian w meczu. Ale czy takie rozwiązanie nie promuje silniejszych zespołów?

Możliwość pięciu zmian daje zdecydowanie większe możliwości drużynom z szerszymi kadrami i na pewno będą one z tego korzystać. Jeśli miałbym przewidywać, to na szczycie znów będzie rywalizacja między Lechem Pozniań i Legią Warszawa, bo te dwie drużyny będą miały najmocniejsze i najszersze możliwości wyboru zawodników. Ewentualnie ktoś jeszcze do nich dołączy, bo trzeba też pamiętać, że oba te kluby grają w europejskich pucharach. Podobnie jak dla Cracovii i dla Piasta Gliwice początek nie będzie łatwy z tego powodu, szczególnie jeśli przygoda w Europie będzie dłuższa, a oby tak było.

A przewiduje Pan, że tym razem może być inaczej i polski reprezentant trafi do fazy grupowej europejskich rozgrywek, czy znów skończy się na wstydliwych porażkach?

Bardzo bym chciał uniknąć podobnych wpadek jak w przeszłości. Ten sezon na pewno będzie dziwny, bo zostanie rozegrany tylko jeden mecz, a brak rewanżów może mocno wpłynąć na to kto awansuje. Dochodzi do tego inne przygotowanie, bo niektórzy już jakiś czas temu zakończyli sezon ligowy, inni finiszują dopiero teraz. Jestem ciekawy, bo nie da się w tak krótkim czasie przygotowań sezonowych być w najwyższej możliwej formie. Do tego dojdzie dość duża presja, oczywiście nasze zespoły nie są wybitne, ale też nie tak słabe jak wskazywałby wyniki ostatnich.

Z presją, o której Pan wspomniał pomagają walczyć wielkie indywidualności. Czy takim „game changerem” w składzie Legii będzie Artur Boruc?

Artur to bardzo doświadczony zawodnik, który osiągnął wiele w karierze klubowej i reprezentacyjnej. On podchodzi w pozytywny sposób do piłki, nie stresuje się i z pewnością pokaże swoje duże umiejętności, co będzie miało wpływ na całą drużynę. To dobry ruch Legii pod względem marketingowym, ale i sportowym, bo mimo wieku to wciąż piłkarz, który ma bardzo wiele do zaoferowania. To też świetna wiadomość dla całej ligi.

Przejdźmy do rozgrywek Ligi Mistrzów, ale jeszcze w tym sezonie. Niedługo zaczyna się turniej w Lizbonie, podoba się Panu ta formuła?

Na pewno będą to inne rozgrywki. Pewnego rodzaju przypadek może odgrywać większą rolę, bo jak rywalizacja odbywa się na zasadzie dwumeczu, to można starać się minimalizować elementy losowości. Teraz mecz będzie tylko jeden, między spotkaniami mało czasu – to bardziej będzie przypominało Mistrzostwa Europy, aniżeli Ligę Mistrzów. Pod tym względem będzie to nowe doświadczenie dla wszystkich. Kolejny aspekt to brak kibiców. W Polsce stadiony były częściowo otwarte, w przeciwieństwie do Europy Zachodniej, a to jest duża zmiana dla piłkarzy. Oczywiście większość potrafiła się już do tego przyzwyczaić, ale pomoc fanów, szczególnie w tak ważnych meczach, jest nieoceniona. To taki dodatkowy bodziec, który działa nawet na najlepszych piłkarzy na świecie i pozwala, mówiąc kolokwialnie, dać coś więcej z wątroby. A nie zapominajmy, że turniej rozegra się w Portugalii, gdzie będzie bardzo ciepło i parno.

Zanim kluby pojadą do Lizbony, niektórzy wciąż muszą dokończyć mecze 1/8 rozgrywek. Jednym z takich zespołów jest Bayern Monachium, który, podobnie jak RB Lipsk, jest w nieco innej sytuacji niż rywale.

Tak, niemieckie kluby są w innym położeniu niż zespoły, które właśnie skończyły rozgrywki i są w cyklu treningowym i meczowym, ponieważ Bundesliga nie gra już od dawna. Ale biorąc pod uwagę jak Hans Flick przygotował klub po przerwie spowodowanej pandemią koranawirusa, to możemy spodziewać się, że będzie gotowy i na rewanż z Chelsea i na kolejną fazę Ligi Mistrzów w Lizbonie. Oczywiście Bawarczycy są jednym z faworytów, bo grają skutecznie i efektownie, ale nie zawsze faworyt wygrywa. Piłkarze jednak dostali kilka dni na odpoczynek i na pewno znów będą w dobrej formie.

Najlepszym zawodnikiem Bawarczyków w tym sezonie był Robert Lewandowski, który za zwycięstwo w Lidze Mistrzów, mógłby otrzymać Złotą Piłkę. Żałuje Pan, że odwołano ten plebiscyt?

Szkoda, że Złota Piłka nie będzie w tym sezonie wręczana, bo Robert ma fantastyczny sezon. Już w zeszłym roku był w dobrej dyspozycji, ale forma Bayernu nie pozwoliła na zajęcie wyższego miejsca. W tym sezonie Monachium ma duże szanse na sukces, a głównym kołem napędowym drużyny jest Lewandowski, więc przy wygranej Lidze Mistrzów miałby dużą szansę na to indywidualne trofeum i szkoda, że go nie będzie.

W Lidze Mistrzów pasjonująco zapowiada się też mecz Realu Madryt z Manchesterem City. Los Blancos przegrali pierwsze spotkanie, ale do rewanżu podejdą jako mistrz Hiszpanii. Czy są w stanie odrobić straty?

Liga Mistrzów to rozgrywki, w których Real Madryt czuje się świetnie, szczególnie przez osobę ZInedina Zidane’a. Przerwa w rozgrywkach dała kibicom Królewskich nowe nadzieje, bo ich zespół po powrocie był praktycznie bezbłędny. Nie zapominajmy jednak, że w tym momencie City ma trochę lepszą pozycję. Jeśli chodzi o sposób grania, to wybieram Anglików, ale jeszcze raz przypomnę, że Real ma Zidane’a, który wie jak nikt jak grać w Lidze Mistrzów.

Inny hiszpański gigant – Barcelona, po tej przerwie ma za to więcej problemów. Napoli z Arkadiuszem Milikiem i Piotrem Zielińskim odprawi Katalończyków i czy to będzie ostatni akord napastnika w klubie?

Może zacznijmy od transferu, bo tak to wygląda, że Arek chce zmienić klub, a w mediach pojawia się coraz więcej doniesień. Nie wiem jaką rolę miałby pełnić w Juventusie jeśli by tam przeszedł, ale musiałby być to Arek w swojej najlepszej formie – ostatnio natomiast czegoś brakuje w jego grze. Co do meczu z Barceloną, to Napoli ma swoje argumenty, ale oba kluby nie są w świetnej formie. Większy potencjał piłkarski mają Katalonczycy i są faworytem, ale piłka lubi płatać figle.

A odważy się Pan już dziś wskazać faworyta Ligi Mistrzów?

Chciałbym, by była to drużyna, która gra atrakcyjną piłkę. Dużo dobrego widzę dziś w Bayernie Monachium i Manchesterze City, ale nie chce wskazywać, bo jest dużo zespołów z niesamowitą jakością na tym etapie.