Manchester City - Schalke 7:0. Mistrzowie Anglii rozgromili Niemców. Pep Guardiola liczy na Bayern
LIGA MISTRZÓW. Manchester City nie dało najmniejszych szans Schalke w rewanżowym starciu na Etihad Stadium. Teraz Pep Guardiola liczy na dobry występ Roberta Lewandowskiego
fot. OLI SCARFF/AFP/East News
Do 85. minuty pierwszego meczu między Schalke, a Manchesterem City górą byli Niemcy. Na własnym stadionie prowadzili 2:1 i potrzebowali mniej niż 10 minut by z sukcesem obronić własną twierdzę w Gelsenkirchen. Niestety najpierw ich były zawodnik Leroy Sane popisał się świetnym strzałem z rzutu wolnego, a następnie zwycięstwo Anglikom zapewnił Raheem Sterling. Wydawało się we wtorek, że Schalke przynajmniej się postawi maszynie Guardioli - pewnie odpadnie, ale przynajmniej zostawi po sobie dobry posmak. Nic bardziej mylnego.
Niemców czekała prawdziwa rzeź. Mistrzowie Anglii zabawili się z nimi do tego stopnia, że Sergio Aguero strzelał rzut karny „Panenką", a końcowy wynik był gorszy niż z meczu Brazylia - Niemcy na mundialu w 2014 roku. Schalke straciło siedem bramek nie odpowiadając ani razu - nie nawet golem, ale nawet bez strzału celnego.
Dla Manchesteru City i Guardioli najważniejsze są teraz europejskie puchary. O ile wcześniej Hiszpan mógł zakrywać się wynikami w Premier League to teraz już one nie wystarczą - właściciele The Citizens są głodni sukcesu w Lidze Mistrzów, a do tej pory z Guardiolą na ławce trenerskiej odpadali z 1/8 finału i w ćwierćfinale.
- Nasz zespół to „nastolatkowie". Nie mówię, że nie potrafią walczyć, czy że nie będziemy się liczyć. Największym sukcesem City jest jeden półfinał LM, podczas gdy Real ma 13 wygranych na koncie - powiedział Hiszpan.
- Ale nastolatkowie mają cierpliwość, pożądanie i nie boją się - dodał.
W ćwierćfinale Ligi Mistrzów zostały już tylko dwa wolne miejsca i mogą one zostać wypełnione przez dwa byłe klubu Guardioli - Barcelonę i Bayern, który zagra w hitowym starciu z Liverpoolem.
- Przepraszam za to angielskich kibiców, ale mam nadzieję, że Bayern przejdzie. Kocham ten klub i część mnie jest z nim związana - powiedział.
Jeśli Bayern awansuje to nic nie stoi na przeszkodzie by Guardiola musiał sprostać swojemu byłemu podopiecznemu Robertowi Lewandowskiemu. W ćwierćfinale Ligi Mistrzów nie ma podziału na koszyki i każdy może wpaść na każdego.