Liga Mistrzów. Dziękuję ci, piłko nożna. Niemożliwy mecz Spurs
Ajax Amsterdam już cieszył się z awansu, gdy Tottenham prowadzony przez Lucasa Mourę dokonał niemożliwego. 1 czerwca w Madrycie derby Anglii.
fot. AFP/EastNews
„Bez słów” pojawiło się na oficjalnym profilu Ajaxu Amsterdam na Twitterze. W tej sytuacji ciężko było napisać coś więcej, tak jak ciężko było holenderskim piłkarzom powstać z murawy. Świat obiegły zdjęcia, gdy po straconym w doliczonym czasie gry golu wszyscy chowają twarz w dłonie. Niespodzianką było wtorkowe zwycięstwo Liverpoolu 4:0 z Barceloną, bardziej zaskakujące jest jednak to, że 1 czerwca na stadionie Wanda Metropolitano w Madrycie odbędą się prawdziwe derby Anglii. Po raz pierwszy w swojej historii w finale Ligi Mistrzów zagra bowiem Tottenham, czyli zespół, który przed tygodniem uległ przed własną publicznością Holendrom 0:1. 0:2 przegrywał natomiast do przerwy w Amsterdamie. Podniósł się jednak z kolan i w nieco ponad 45 minut zdołał całkowicie odwrócić losy dwumeczu.
„To było niemożliwe, więc to zrobiliśmy” - skomentował krótko Moussa Sissoko, który w Amsterdamie rozegrał pełne spotkanie.Spotkanie, którego bezwzględnym bohaterem został Lucas Moura. Brazylijczyka niedawno nie chciało PSG, w Anglii pełnił rolę zmiennika kontuzjowanego Harry’ego Kane’a. teraz swoim hattrickiem zapewnił Tottenhamowi awans do finału. - To najlepsza chwila w moim życiu i w mojej karierze - nie krył w pomeczowych wywiadach. - Stale wierzyliśmy, że takie chwile są dla nas możliwe. Jesteśmy rodziną - podkreślał. W zdobyciu trzech bramek mocno pomógł mu w tym autor dwóch asyst, Dele Alli. „Najlepsza noc mojego życia” - komentował Anglik.
- Dziękuję ci, piłko nożna - mówił szkoleniowiec Tottenhamu Mauricio Pochettino. - Dziękuję tej drużynie. Mamy grupę zawodników, którzy są bohaterami. Tego wieczoru pokazali, że mają ikrę. Druga połowa była niesamowita.
Podobnie jak jego podopieczni nie poszedł wcześnie spać, świętowaniu w szatni gości nie było końca. Znacznie ciszej w przebieralni Ajaxu. Bo choć kibice bili im brawo nawet po porażce, rozczarowanie było ogromne. - To niewiarygodne jak blisko byliśmy - stwierdził ich kapitan Matthijs de Ligt. Młodego zawodnika chwalono za świetny występ.