Finał LM: Jaskinia smoka pełna fanów skrywa skarb Ligi Mistrzów
Wraca dobrze nam znana piłka nożna, bo tuż przed finałem Ligi Mistrzów ulice Porto znów przepełnione są kibicami. Chelsea liczy na kolejny sukces, Manchester City chcę pisać nową historię w Europie.
fot.
Portugalia, tak jak przystało na wciąż urzędującego mistrza Europy, to przez ostatnie dwa lata najważniejsza przystań w klubowej piłce nożnej. Rok temu finał Ligi Mistrzów przeniesiono ze Stambułu do Lizbony, a w tym sezonie tureckie miasto „przegrało” z Porto. Czym różnią się oba przedsięwzięcia oddzielone zaledwie dziewięcioma miesiącami? Ulice znów tętnią życiem, a piłkarska aura wisi w powietrzu.
Jeszcze w sierpniu burmistrz Lizbony Fernando Medina wzywał władze państwowe, by nie zgadzano się na wiazd do miasta zagranicznych kibiców, którzy i tak nie mogli wejść na mecz Paris Saint-Germain z Bayernem Monachium. Tym razem jest inaczej, bo w finale pomiędzy Manchesterem City, a Chelsea będzie uczestniczyło około 17 tysięcy fanów, a jeszcze więcej dopingujących przyjechało do Porto wspierać swoich ulubieńców w specjalnej strefie kibica. Już w piątek na słynnym moście Ludwika I roiło się od „Lampardów, Mountów, Agerów i De Bruynów” na plecach sportowych koszulek, a Anglicy wzięli sobie do serca testowanie lokalnych produktów – co innego, jak nie czwartkowa degustacja mocnego wina porto, mogło doprowadziić do pierwszej nocnej bójki między Londynem i Manchesterem?
Mimo że mistrz Anglii jest faworytem finału, to pewność siebie bije od przyjezdnych ze stolicy. Chelsea ma zdecydowanie większe doświadczenie jeśli chodzi o wygrywanie europejskich rozgrywek, począwszy od dwóch zwycięstw w Pucharze Zdobywców Pucharów w 1971 i ‘98 roku, przez triumfy w Lidze Mistrzów w 2012 roku i Lidze Europy dwa lata temu. W sercach kibiców wciąż najmocniej jest wspominana pamiętna noc z Monachium, dlatego dziś z ogródków portugalskich knajp fani The Blues dumnie krzyczą w strone rywali: „Mistrzowie Europy, nigdy tego nie zaśpiewacie”.
Manchester City dopiero buduje swoją pozycję w Europie jeśli chodzi o triumfy w najważniejszych imprezach międzynarodowych, a największy sukces The Citizens to wygrana Pucharu Zdobywców Pucharów w 1970 roku. – Górnik Zabrze! – krzyczy jeden z kibiców, których spytałem o ówczesnego przeciwnika City. Greg, który od 66 lat kibicuje Obywatelom, był wówczas na wiedeńskim Praterstadionie i wspomina polską ekipę jako zolidny zespół. Jego syn ma natomiast inne skojarzenia i przypomina mi słynny okrzyk „Let’s do Poznań!”, nawiązujący do meczu Lecha z City w Pucharze UEFA. - Jutro „zrobimy Poznań” przy okazji finału mówi – choć biorąc pod uwagę pucharową formę Kolejorza, może to być zły prognostyk.
Dzień przed meczem obie drużyny pojawiły się na Estadio De Dragao, gdzie przeprowadzone zostały pokazowe treningi dla mediów. City i Chelsea dysponują tak mocnymi i szerokimi kadrami, że nie sposób dziś przewidzieć co przygotowali trenerzy na sobotni wieczór, pozostaje więc mieć nadzieje, że w piłkarskiej jaskini smoka kibice odnajdą skarb, którym będzie finał Champions League na najwyższym poziomie.
Kibice Chelsea i Manchesteru City wczoraj bawili się do rana w Porto przed finałem Ligi Mistrzów. Obok siebie - w przyjaznej atmosferze rywalizacji. pic.twitter.com/jD1vWGoWPM— Bolesław Groszek (@grooszek1) May 29, 2021